Mimo mocnego początku szybko znów zrobiło się spokojnie i nawet nudno. Wiedziałem że nic nie trwa wiecznie i prędzej czy później coś się odwali, ale chwila spokoju była dla mnie wybawieniem
Skupiłem się na pracy, a Kookie nie przeszkadzał mi. To znaczy fizycznie przeszkadzał, bo gdy sam kończył prace oczywiście nie mógł się powstrzymać przed przeszkadzaniem, ale nie przeszkadzały mi jego myśli, sny, uczucia
Oswoiłem się z nimi. Czasem ignorowałem je, a czasem nawet... Mi się podobały. Na pewno były prostsze do zaakceptowania niż to co ja czułem
Mimo to chciałem z nim porozmawiać. Powiedzieć więcej niż wtedy. Miałem taki zamiar do momentu gdy...
Nadszedł weekend i nie planowaliśmy żadnych wyjść. Idealny moment by z nim porozmawiać. Obudziłem się jednak cały spocony i szybko oddychając. Miałem wizję. Nie pamiętałem jej dokładnie, ale była w niej moja mama
Jechała samochodem do pracy, kojarzyłem te drogę. Jechała bardzo szybko, a zbliżała się do ostrego zakrętu. Nie wyrobiła, przebiła się przez barierkę i poleciała rozpędzona prosto do jeziora. Wtedy obudziłem się odrazu wstając i szukając telefonu
Znalazłem go. Wybrałem numer a sekundy dłużyły się okropnie. Serce biło mi jak oszalałe gdy w końcu odebrała
-Kochanie jest 7 rano... Wszystko gra?
-Miałem wizję. Jechałaś chyba do pracy i wpadłaś do jeziora
-Okey... Sprawdze samochód, ale nie jade dziś do pracy...- Przerwała na chwilę a ja wstrzymałem oddech- Szef do mnie napisał, że jednak jadę... Wezmę samochód ojca
-Ale uważaj na siebie
-Oczywiście- Odpowiedziała a mi ułożyło
Wstałem idąc po wode. Wątpiłem by szklanka wody mogla jakoś pomóc. Przydałby mi się teraz zimny prysznic...
-Tae, wszystko dobrze?- Usłyszałem głos Kookiego i odetchnąłem przytulając się do niego
Zignorowałem fakt że był w samym dresie. Pewnie sam dopiero wstał, albo ja go obudziłem...
-Co się stało?- Spytał obejmując mnie
Moje serce dalej biło jak szalone co pewnie czuł, ale powoli uspokajałem się
-Miałem wizje w której mama miala wypadek
-W jakim sensie wizje?- Spojrzał na mnie i wtedy zobaczył moje oczy pozbawione koloru- Ja pierdole to soczewki?
-Tak założyłem je żeby cie wystraszyć- Mruknąłem i skupiłem się na tym by mój mózg wrócił do tego świata, a razem z nim oczy- Mam czasem prorocze sny. Widzę to co się stanie, ale czasem moge temu zapobiec
-Czyli twoja mama będzie mieć wypadek?
-Powiedziała że pojedzie innym samochodem, więc może nie. Nie wiem martwię się o nią
-A co z twoimi oczami?
-Tracą kolor gdy mam wizje. Barwnik przysłania część rzeczy którą widzisz, gdy znika możesz zobaczyć więcej. W tym przyszłość
-Czyli ludzie z niebieskimi oczami widzą więcej od tych z brązowymi?- Spytał a ja uśmiechnąłem się
-Nie. Chociaż może. Nikt tego nie badał, ale my żeby zobaczyć przyszłość tracimy cały kolor
-Czyli ktoś z albinizmem...
-Nie wiem- Parsknąłem śmiechem odsuwając się od niego i patrząc znów mu w oczy- Może widzi więcej, ale nie dowiemy się tego
-Kurwa czyli ja chuja widze? Jak wyjmujesz z nich barwnik?
-Sam znika- Odparłem wzruszając ramionami i spojrzałem w lustro
Kolor wracał mi do oczu powoli i były już jasnobrązowe. Spojrzałem znów na mężczyznę a on niedowierzał wpatrując się w moje oczy, które ciemniały coraz bardziej
-Jakim cudem nie zauważyłem że tak możesz przez tyle lat...
-Zacząłem mieć wizje dopiero... Właściwie to kilka miesięcy temu
-I jaka była twoja pierwsza?- Spytał a ja poczerwieniałem
Dobrze ją pamiętałem... Spuściłem wzrok, ale widok jego umięśnionej nagiej klatki piersiowej i brzucha... Czułem że odcień moich policzków zbliża się do dojrzałego pomidora
-Była o tobie... Właściwie każda do teraz była o tobie... Porozmawiajmy o tym później, za dużo na raz- Powiedziałem odsuwając się od niego
Czułem jak jego serce przyspiesza, patrzył na mnie z nadzieją a myśli szalały. Co ja zrobiłem...
CZYTASZ
Thoughts // Taekook
Fanfiction-Twoje myśli krzyczą Jeon, a najgłośniej te o mnie i to te... Te najbrudniejsze ------------------------------- Taehyung jest telepatą o czym nie wie nikt, łącznie z jego seksownym najlepszym przyjacielem