Hangover

594 32 2
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika. Od tego momentu mieliśmy półtora godziny do wyjścia. Dalej nie dowierzałem w to że wracam do Kookiego. Nikt mnie tu nie trzymał ale decyzja czy wracać była ciężka, a on mnie ku niej pchnął

Cieszyłem się że wracam bo tęskniłem za tamtym życiem, za Jungkookiem i też mieszkanie u rodziców mnie męczyło. Miałem przeczucie że teraz będzie lepiej

Podniosłem się nie czekając na drugi sygnał alarmu i spojrzałem na mężczyznę, który dalej spał. Kucnąłem obok niego lekko potrząsając jego ramieniem

-Kookie, wstawaj

-Nie- Mruknął obracając się na drugi bok a ja uśmiechnąłem się ściągając z niego koc

-Jeśli nie wstaniesz nie zdążysz zjeść

-Głowa mnie boli- Jęknął nakrywając się znowu

Rozczulało mnie gdy tak leżał przykryty kocykiem, zaspany i... Wyglądał jakoś tak uroczo

-Słodki jesteś- Powiedziałem, wiedząc że tego pożałuję, ale on natychmiast otworzył oczy patrząc na mnie z zaskoczeniem na twarzy- Wstań to dam ci coś na kaca

Uśmiechnął się delikatnie i posłusznie wstał, a ja czułem znów jak jego uczucia nasilają się. Było to przyjemne i zaczynałem lubić to uczucie

-Zrobie coś do jedzenia, a ty możesz się przebrać i nie wiem ogarnąć- Mruknąłem wychodząc z pokoju

Miałem nadzieję że rodzice będą jeszcze spać ale niestety nie miałem tego szczęścia. Mama była już w salonie piła kawę oglądając serial. Widząc mnie wyłączyła telewizor i uśmiechnęła się

-Widziałam wczoraj że rozmawiałeś z nim

-Czytałaś mu w myślach?

-Nie mogłam się powstrzymać, przepraszam. Nie widziałam jeszcze by ktoś tak kogoś kochał jak on ciebie, nie niszcz tego przez strach- Powiedziała podchodząc do mnie i kładąc mi dłonie na ramionach

-Nie chce, ale kurde zrozum mnie. W kilka miesięcy posypała mi się przyjaźń bo słyszałem jego myśli i zrozumiałem że mnie kocha, a to że je słyszałem znaczy że ja go też kocham. Wiesz jak ciężko było mi to wszystko zrozumieć? Jak dowalały mi ciągłe wizje? Był moim przyjacielem, a teraz moje sny to wielki pornol z nim w roli głównej

-Rozumiem że to ciężkie. Czułam się podobnie gdy zaczął mi się podobać twój tata. Był moim przyjacielem, a podobał mi się bardziej niż mój chłopak. Zaryzykowałam jednak, bo z uczuciami nie wygrasz. Możesz próbować walczyć, przeczyć temu co dzieje się w twojej głowie, okłamywać samego siebie, ale nie wygrasz z miłością

Westchnąłem przytulając się do niej. Może rzeczywiście powinienem odpuścić? Pójść w końcu za głosem serca, nie tym co karze mi rozum?

-Wierze że podejmiesz dobrą decyzje- Powiedziała uśmiechając się, a ja odwzajemniłem to

-Dziękuje

Machnęła ręką i odsunęła się idąc do kuchni i wskazując bym poszedł za nią. Nie usłyszałem kroków za swoimi plecami. Nie spodziewałem się nawet, że całej rozmowy słuchał Kookie...

-Zrobiłam wam śniadanie i jak Jungkookie zje to tu ma leki. Pewnie ma niezłego kaca, ale niech mi nawet nie próbuje brać ich na pusty żołądek. Ja lecę, bo czekałam tylko aż wstaniecie i musze na szybko zawieść do pracy ojca papiery

-Ale wrócisz zanim wyjedziemy?

-Jasne, odwiozę was na pociąg, bo ojciec nie wytrzeźwiał

Uśmiechnąłem się kiwając głową, a ona wyszła. Tym razem usłyszałem, jak Jeon schodzi po schodach i zobaczyłem jak idzie w moim kierunku. Zjedliśmy na szybko, bo czas zleciał nam szybciej niż się spodziewaliśmy

Mama na szczęście zdążyła wrócić i po spakowaniu toreb do samochodu pojechaliśmy na peron. Jungkook w samochodzie walczył o życie bo kac mimo leków nie przejdzie mu szybko i gdy jechaliśmy jeszcze bardziej chciało mu się wymiotować. Kobieta współczując mu starała się jechać jak najłagodniej, ale bardziej pomóc mu już nie mogła

Zatrzymała się w końcu na parkingu, a on prawie wyskoczył z samochodu. Miałem nadzieje że w pociągu nie będzie mu tak niedobrze, bo nie będziemy jechać krótko. Wziąłem torby, a on mimo chujowego samopoczucia odebrał jedną ode mnie. Zarumieniłem się ciesząc się że jest zimno, bo może nie będzie tego tak widać

Na styk zdążyliśmy dojść na peron, bo pociąg akurat przyjechał. Przytuliłem mame a ona wyściskała mnie mocno, po chwili robiąc to samo z Jungkookiem. Pobiegliśmy do pociągu machając jej i udało nam się zając miejsca w dość pustym przedziale

-Here we go again- Westchnął gdy pociąg ruszył

-Pierwszy odjazd jest najgorszy. Później się oswoisz

-Mam nadzieje. Nie dotykam już alkoholu- Jęknął a ja podałem mu słuchawki

-Może jakoś ci pomogą

Uśmiechnął się przyjmując je i po kilkunastu minutach wyglądał lepiej. Ja zająłem się pracą, ignorując to że gapi mi się co chwile w monitor laptopa. Nie rozpraszał mnie jednak. Prędzej ja sam to sobie robiłem, bo ciągle podnosiłem wzrok z laptopa patrząc jak oparty o szybe ogląda mijane krajobrazy

Nasz wzrok spotkał się w końcu a on uśmiechnął się podając mi słuchawkę. Przełknąłem śline patrząc na niego i słysząc znaną mi melodie ,,livin' la vida loca". Uśmiechnąłem się wracając do pracy, a on do patrzenia przez okno, ale moje serce biło szybciej niż normalnie

Thoughts // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz