-13-

535 28 5
                                    

[RZPY/N]

Obudziłam się wtulona coś bardzo milusiego. Chyba nigdy wcześniej, nie było mi tak wygodnie. Gdy jeszcze w połowie spałam wtuliłam się w to miłe coś jeszcze bardziej, zarzucając na to nogę by było jeszcze lepiej.

Leżałam tak wtulona w tą chyba kołdrę czy poduszkę, ale w sumie, nie wiedzieć czemu nie mogłam dalej w pełni zasnąć. Leżałam jedynie z zamkniętymi oczami, ale mimo to bardziej się przebudzałam niż zasypiałam.

Stwierdziłam że jeszcze bardziej się powierce by znaleść pozę jeszcze bardziej idealną. Po chwili chrzątania się było idealnie, i w końcu miałam nadzieję że jeszcze chociaż na chwilę zasnę.

- Nie za wygodnie?- usłyszałam nagle ten znany głos Alastora.

Otworzyłam oczy i ujrzałam że tym milusim czymś w co się wtulałam był nie kto inny jak Al. Złapaliśmy na chwilę kontakt wzrokowy. Leżałam mu dosłownie na klatce piersiowej z glową w górze tak, że widziałam jego twarz aż zbyt dobrze.

Z szoku aż zawołam się z łóżka, wraz z kołdrą w którą byłam opatulona.

- Co ty tu robisz!? Przecież miałeś spać u mnie z tym robakiem!- powiedziałam wkurzona, ale jednocześnie jeszcze trochę zaspana.

-Z tego co wiem to mój pokój, i moje łóżko więc mam prawo tu przebywać kiedy tylko chcę. Nie prawdaż?- spytał robiąc ten chytry uśmieszek.

- wogóle to fajna fryzura- dodał i zaśmiał się lekko.

Stwierdziłam że przemilczeć te jego zagrywki, i wciąż opatulona w jego kołdrę na co w sumie nie zwróciłam uwagi, zaczęłam iść w stronę wyjścia.

- Nie zapomniałaś o czymś?- spytał leżąc bokiem odwrócony w moją stronę na łóżku.

- O Boże wyba- znaczy- masz to.- powiedziałam plącząc się w słowach po czym rzuciłam kołdrę prosto na niego.

Wyszłam z pokoju i poszłam w stronę swojego ale przypomniałam sobie powód, przez który nie chciałam w nim spać zeszłej nocy.

Niepewnie wróciłam się do miejsca, z którego przed chwilą uciekłam i nie pukając otworzyłam drzwi, nie wchodząc jednak cała do pomieszczenia. Stałam jedynie w framudze i patrzyłam się dla Alastora w oczy, co z resztą odwzajemniał.

Patrzył na mnie z wyraźnym znakiem zapytania na twarzy a ja zapytałam:

- Proszę cię, powiedz że zająłeś się tym pająkiem.

- Tak, spokojnie. Już go nie ma.- odpowiedział jakby zadowolony z siebie.

Chciałam mu podziękować, ale byłam trochę zbyt zażenowana faktem że poraz drugi spaliśmy w jednym łóżku, więc jedynie skinęłam głową i spowrotem wróciłam do siebie.

Przypominając sobie wcześniejszy komentarz o moich włosach stwierdziłam, że pójdę do łazienki trochę się ogarnąć i przy okazji zobaczyć czy jest z nimi aż tak źle.

Ja. Nie. Wierzę. Po raz pierwszy chyba obudziłam się z taką szopą na głowie jakiej świat jeszcze nie widział. Wyciągnęłam szczotkę i prostownicę i zaczęłam działać. Chyba pół godziny zajęło mi ogarnięcie tego bajzlu, ale efekt był niczego sobie. Przebrałam się też w inne ciuchy, gdyż zasnęłam w sukience z wczoraj. Ostatecznie padło na taki fit:

Po przebraniu się spojrzałam na kosmetyki, które wczoraj sobie kupiłam i stwierdziłam że je wytestuje

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Po przebraniu się spojrzałam na kosmetyki, które wczoraj sobie kupiłam i stwierdziłam że je wytestuje. Po jakiś 40 minutach eksperymentowania i bawienia się zrobiłam całkiem ładny makijaż. Poczułam się bardziej pewna siebie, ale nagle układając spowrotem moje kosmetyki, przypomniałam sobie o długu i o tym że termin spłacenia miałam do dziś. Tylko nie to.

Nie zbyt wiedziałam co robić, ale nagle do głowy wpadł mi jeden pomysł. Może po prostu przez cały dzień będę bardzo miła dla Alastora, to mi odpuści i nie każe zrobić czegoś nie zbyt etycznego? Stwierdziłam że spróbuję. Wpierw zobaczyłam która godzina, i okazało się że jest po 11. Stwierdziłam, że pójdę zrobić jakieś pyszne śniadanie sobie i jemu, by miło zacząć dzień i wygonić z głowy myśli o dzisiejszej porannej wpadce.

Zeszłam na dół do kuchni i odziwo nie zastałam tam Alastora, co było dziwne bo praktycznie zawsze tam był gdy byłam też ja. Skorzystałam jednak z okazji że byłam sama i zaczęłam wymyślać pomysł na posiłek. Zrobiłam w końcu nie małe zakupy, więc miałam dość spory wybór potraw do zrobienia. Naleśniki już były, jajecznica zbyt nudna. Parówki?- niee, za zwyczajnie.- pomyślałam.

Nagle w moje oczy wpadła gofrownica i już wiedziałam co robić. Wyszukałam w necie przepis na gofry i zaczęłam postępować zgodnie z krokami na stronce. Po około 20 minutach pierwsze 2 goferki się już smażyły, a ja zdecydowałam że w tym czasie zrobię sobie i Alastorowi kawę, puki jeszcze nie przyszedł. Włączyłam czajnik czekając aż zagotuje się woda, przy okazji wyjmując pierwszą już usmażoną porcję z gofrownicy, po czym włożyłam nastepną.

-time skip-

Praktycznie wszystko było już gotowe, wystarczyło tylko udekorować bitą śmietaną i będzie perfekcyjnie. Wyciągnęłam więc ją i zaczęłam dekorować od serca. Po skończeniu położyłam dwa talerze i kubki z kawą na stół i wtedy jak na zawołanie przyszedł też Alastor.

- O! W samą porę.- powiedziałam próbując wymusić uśmiech.

- A co to? Znów się w kuchareczkę bawisz?- zapytał.

Zaśmiałam się tylko dość sztucznie na jego „żarcik" i usiadłam przy stole, co zrobił też on. Siedzieliśmy na przeciw siebie i czekałam aż zrobi pierwszy kęs.

- I jak? Smakuje?- spytałam, w sumie sama nie wiem po co, ale zależało mi na jego zadowoleniu.

- Tak, bardzo dobre.- odrzekł i zaczął jeść dalej.

Ja za to jak w jakimś transie padszylam się z uśmiechem na niego jak je, jak jakaś szalona fanka.

- A ci co?- spytał widząc mój trochę dziwny stan.

- Nic. Cieszę się że ci smakuje- odpowiedziałam znów się przesadnie usmiechając.

Później również zaczęłam jeść swoją porcję i muszę przyznać że serio nie wyszły takie złe, a wręcz bym powiedziała że bardzo dobre. Zadowolona z siebie jadłam posiłek popijając kawą. Chwilę później Alastor skończył jeśli, jednak wciąż siedział przy stole czekając chyba aż też skończę zajadać.

- Masz na coś specjalnego ochotę? Zrobić ci coś jeszcze?- spytałam z udawanym i nadmiernym entuzjazmem.

- Nie trzeba, dzięki.- powiedział ze swoim typowym uśmiechem na twarzy.

Po skończeniu swojej porcji wstałam i wzięłam mój i jego talerz idąc to zlewu.

- To ja pozmywam- Rzekłam robiąc dokładnie to co powiedziałam.

- A cóż to za odmiana słonko? Przecież ty nie nawidzisz zmywać.- rzekł.

Nie przypominałam sobie bym kiedyś mu o tym wspomniała, jednak była to w zupełności prawda

- Taak, wiem. Ale stwierdziłam że skoro jesteśmy sami to zajmę się takimi rzeczami.- odpowiedziałam.

- Angel Dust z resztą wracają dzisiaj? Wiesz coś?- spytałam.

- Nie. Pisał że trochę im się przedłuży i wrócą mniej więcej wtedy kiedy Charlie i Vaggie.- rzekł.

O nie.. wiedziałam że istnieje taka opcja ale miałam jednak szczerą nadzieję że tej nocy nie będziemy już jednak sami. No ale cóż, musiałam się jakoś przemęczyć.

Co ciekawe, Al jeszcze nie wspomniał o spłacie długu. Może zapomniał?- pomyślałam.

Po pozmywaniu talerzy umyłam jeszcze blat oczywiście z uśmiechem.

- to przez to że razem spaliśmy jesteś taka szczęśliwa? Może powinniśmy to robić częściej?- spytał w dość uwodzicielki sposób, na co ja jedynie się dość sztucznie zaśmiałam.

Coś czuję że nie wytrzymam tak długo, a jeszcze cały dzień przedemną.

♡𝓐𝓵𝓪𝓼𝓽𝓸𝓻 𝔁 𝓡𝓮𝓪𝓭𝓮𝓻♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz