-36-

400 19 10
                                    

Angel trochę cię pocieszył, przez co nie stresowałaś się już tak bardzo. Chłopak posiedział jeszcze chwilę u ciebie, w czasie której zaczęłaś obgadywać mu swojego szefa.

Problem w tym mężczyźnie był taki, że miał jakąś dwubiegunowość i raz był zabawnym facetem z poczuciem humoru, a raz był krótko mówiąc oschłym draniem bez serca.

Po pewnym czasie pająk zszedł już spowrotem na dół, a ty znów zostałaś sama. Przewracałaś się z boku na bok, dość mocno się nudząc i nie wiedziałaś co masz takiego robić.

Przeszło ci przez myśl, by zrelaksować się na basenach, jednak ten pomysł nie spodobał ci się jakoś za bardzo, ze względu na to że nie chciało ci się później schnąć.

Twoje rozkminy przerwał Alastor który wszedł do pokoju pewnym krokiem, oczywiście nie pukając.

Mogłaś dostrzec, że w rękach trzymał talerz i skierował się z nim szybko w twoją stronę.

- Masz. Zawsze ty robisz śniadania, więc postanowiłem że dzisiaj cię wyręczę.- oznajmił, i mimo że nie wyróżniał się niczym specjalnym, miałaś dziwne wrażenie że jest między wami inaczej, jednak sama nie mogłaś tego dokładnie wyjaśnić.

- Ojejku, dziękuję Al, nie trzeba było.- odrzekłaś z grzeczności, jednak w głębi duszy uważałaś że w końcu ci się należało.

- O której idziesz do pracy?- spytał zmieniając temat, po czym usiadł obok ciebie.

Zanim odpowiedziałaś, wzięłaś gryza naleśnika, które ci zrobił, a dopiero potem coś odpowiedziałaś.

- Jakoś o 16.30 będę wychodzić, zaczynam o 17.- oznajmiłaś przeżuwając jedzenie, które swoją drogą było po prostu wyśmienite.

- A do której? Pomyślałem, że może cię odbiorę i wyjdziemy gdzieś na kolację.- oznajmił dość dziwnym tonem, a przy okazji użył też swojego normalnego głosu.

- Wiesz co, raczej się nie uda. Kończę dziś dość późno.- oznajmiłaś lekko zaczynając się stresować.

- O której dokładnie?- spytał, a ty przez chwilę zastanawiałaś się co odpowiesz.

W końcu jakbyś zdradziła prawdę, to mógłby już domyślać się, że to oszustwo. W końcu jaka normalna kelnerka kończy swoją pracę o 4 nad ranem?

- Jakoś o 23.- skłamałaś, mając nadzieję że dla chłopaka i tak będzie to późna pora, więc odpuści.

- Rozumiem, w takim wypadku raczej nie zdążymy nigdzie zjeść.- rzekł, a ty poczułaś wielką ulgę.

- Niestety. Może innym razem.- powiedziałaś, dodając wymuszony uśmiech.

- W takim wypadku, po prostu po ciebie zajdę. Niebezpiecznie jest wracać samej o tak późnej porze.- dodał, a ty znów się spięłaś.

- Nie no coś ty, nie rób sobie problemu.- oznajmiłaś próbując go zniechęcić do tego pomysłu.

- Jakiego problemu słonko? To na prawdę nic takiego.- oznajmił z uśmiechem nie dając za wygraną.

- To dość daleko, nie będzie chciało ci się tam iść.- skłamałaś mając wciąż nadzieję że chłopak zmieni swoje zdanie.

- Tym bardziej nie mogę pozwolić ci wracać samej. Będę równo o 23, tylko podaj adres.- rzekł nie zamierzając odpuścić.

- Alastor, na prawdę ci dziękuję ale nie chcę byś mnie odbierał, to będzie dla mnie nie zbyt komfortowe.- oznajmiłaś, za wszelką cenę starając się unikać podania mu adresu miejsca w którym niby pracujesz.

♡𝓐𝓵𝓪𝓼𝓽𝓸𝓻 𝔁 𝓡𝓮𝓪𝓭𝓮𝓻♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz