-61-

441 34 26
                                    

Było już jakoś po 23, a ty leżałaś na łóżku ze swoim telefonem w ręku, zwyczajnie jakoś nie mając ochoty jak narazie spać.

Niespodziewanie usłyszałaś pukanie do swoim drzwi, na skutek czego odwróciłaś głowę w ich stronę mówiąc niepewnie "proszę", chociaż sama nie wiedziałaś kogo masz się spodziewać.

- Czego chcesz!?- warknęłaś nie miło, widząc Paxtera stojącego we framudze.

- Możemy porozmawiać?- spytał błagalnie.

- Nie ma mowy. Spierdalaj.- przeklnęłaś, wracając do przeglądania medii na komórce.

- Y/N...- chciał coś powiedzieć, jednak mu przerwałaś.

- Nie! Głuchy jesteś? Masz stąd wyjść, w tej chwili, bo zawołam Alastora.- nastraszyłaś, widząc że zapewne brunet nie kojarzy go już zbyt dobrze.

- No dobrze.. pogadamy jutro.- rzekł zasmucony, na co jedynie wywróciłaś oczami.

Chłopak stał tam jeszcze chwilę, chyba z nadzieją że go zatrztmasz czy coś, czego oczywiście nie zrobiłaś, po czym wyszedł zamykając za sobą delikatnie drzwi.

Co on tutaj robił tak późno? I czemu znów zmienił charakter?- pomyślałaś, przewracając się na prawy bok.

Noi najważniejsze. Po co Alastor pozwolił mu zostać? Przecież nie chciał go tutaj od samego początku..

Bezradnie wzdychnęłaś myśląc o tym wszystkim, po czym odłożyłaś telefon na komódkę i położyłaś się zmarnowana na plecach.

Wpatrywałaś się przez chwilę w sufit, zbierając myśli po czym powoli zamknęłaś oczy, i nawet nie wiedząc kiedy zasnęłaś.

-time skip-

Uciekałaś właśnie przed mężczyzną, którego myślałaś że więcej nie spotkasz. Twój ojciec gonił cię z psychopatycznym uśmiechem na twarzy i dużym tasakiem w rękach, a ty biegłaś przed siebie ledwo co łapiąc oddech.

Nie zbyt myśląc skręciłaś w jakąś ślepą uliczkę, a po zdaniu sobie sprawy że nie masz już gdzie uciekać, obróciłaś się przerażona w stronę oprawcy, nie wiedząc co masz zrobić.

Usta mężczyzny wygięły się w jeszcze większy i bardziej przerażający uśmiech, po czym zwalniając kroku gdyż widział że nie masz drogi ucieczki, zaczął zbliżać się do ciebie oblizując zakrwawiony nóż.

- Nie uwolnisz się odemnie..- oznajmił psychopatycznie, biorąc zamach ręką z wciąż lekko brudnym ostrzem.

Wrzasnęłaś czując że jego ramię jest coraz bliżej do dźgnięcia cię, i wtedy się obudziłaś..

Szybko podniosłaś się oblana zimnym potem, oddychając przy tym bardzo szybko.

- To był tylko sen..- powtarzałaś w kółko, próbując się uspokoić.

Od czasu gdy Alastor wygnał gdzieś twojego ojca, zupełnie zapomniałaś o tym psychopacie, jednak może wcale nie powinnaś..

Przecież on wciąż gdzieś sobie żył, a ta świadomość zaczęła cię coraz bardziej zadręczać.

- Wszystko dobrze?- spytał zmartwiony głos, zaraz po tym jak drzwi od twojego pokoju się uchyliły.

- Tak. Idź stąd.- Rzekłaś oschle, widząc że mówca to Paxter.

Jeszcze jego tu brakuje..

- Zejdź zaraz do kuchni na śniadanie, mam dla ciebie niespodziankę.- oznajmił szczerząc się jak głupi.

Po co on próbował się tak podlizać? Nie miałaś zamiaru mu wybaczać, niezależnie jak by się starał, więc nie rozumiałaś sensu w tym jego żałosnym zachowaniu.

♡𝓐𝓵𝓪𝓼𝓽𝓸𝓻 𝔁 𝓡𝓮𝓪𝓭𝓮𝓻♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz