-58-

378 33 30
                                    

- Tak wogóle..- zaczął Al, gdy myślałaś, że będzie już wychodził.

- Hm?- wymamrotałaś wciąż lekko zaspana, patrząc na niego przez ramię.

- Wcześniej mówiłaś, że dokończymy.. no wiesz, jak będziemy sami.~- szepnął uwodzicielsko kierując się powoli w twoją stronę.

- Alastor! przecież tylko udawałam, no wiesz.. przed Paxterem.- odparłaś czerwieniąc się.

- Powiadasz?- spytał, po czym nachylił się lekko gdy był już wystarczająco blisko twojego spiętego ciała.

- N-no.. t-tak.. i odsuń się trochę..- wydusiłaś przez zaciśnięte gardło, po czym położyłaś swoje dłonie na jego klatce piersiowej, by go odepchnąć.

Chłopaka jednak nie ruszyło to nawet w najmniejszym stopniu, a jego uśmiech jedynie jeszcze bardziej się poszerzył.

Odwróciłaś wzrok by nie patrzeć mu w oczy. Z racji, że on chyba nie miał zamiaru się odsunąć, zrobiłaś to ty i postawiłaś mały krok w tył, który z pewnością byłby większy, gdyby nie ściana za tobą.

- Mało tu miejsca, nieprawdaż?- spytał kusząco, widząc że lekko "utknęłaś" przyciśnięta do ściany.

- Przestań.. jesteś jakiś dziwny.- wymamrotałaś trochę przestraszona, ale za razem podniecona.

Alastor nie odpowiedział, i już miał do ciebie znów podejść, jednak wtedy pokój wypełnił donośny dźwięk dzwonka od twojego telefonu.

Spojrzałaś znacząco na chłopaka, po czym odsunęłaś się lekko w bok ściany i totalnie go olewając podeszłaś do komody na której leżało urządzonko.

Gdy tylko ujrzałaś nazwę numeru dzwoniącego, miałaś wrażenie że serce ci się zatrzymało, a powietrze nie mogło przelecieć przez gardło.

Valentino...



Po co dzwoni o tej porze? Jest 23.- pomyślałaś przerażona.

Mimo wszystko przełknęłaś jedynie ślinę i kliknęłaś zieloną słuchawkę, niepewnie i powoli przykładając telefon do ucha.

- Tak szefie?- wymamrotałaś dość naturalnie, walcząc w głębi duszy z samą sobą by się nie zająkać,

- Gdzie ty do cholery jesteś!? Kurwa, miałaś być już 2 godziny temu!!- wykrzyczał, a ty przez jego znacznie za głośny głos, odruchowo oddaliłaś komórkę od ucha.

Zmieszana spojrzałaś niepewnie na ekran blokady, na którym była napisana godzina, data oraz dzień tygodnia.

Była sobota.

Co? Jakim cudem ten tydzień zleciał tak szybko? to niemożliwe...- myślałaś wpatrując się w telefon jak zahipnotyzowana.

- P-przepraszam szefie, postaram się być za jakieś 20 minut.- oznajmiłaś, chociaż sama nie wiedziałaś jak chcesz się wyrobić w tak krótkim czasie, przecież nie byłaś nawet ubrana.

- Nie postarasz się, tylko będziesz. Inaczej cię zwolnię.- odrzekł już nieco spokojniejszym, jednak wciąż mrożącym krew w żyłach głosem.

- T-tak.. oczywiście! Błagam, nie zwalniaj mnie tylko!- powiedziałaś błagalnym tonem, bojąc się stracenia pracy.

- Zobaczę jak dzisiaj sobie poradzisz. Mam dla ciebie nowe zadanie, jak wykonasz je dobrze, to zachowasz swoją posadę.- rzekł, a ty pomimo że nie widziałaś jego twarzy, śmiało mogłaś stwierdzić że uśmiechnął się wrednie.

- Dobrze..- wyjąkałaś niepewnie, zaczynając się obawiać co ten wariat znów wymyślił.

Rozłączyłaś się przerażona, ale za razem wkurwiona jak nigdy. Z powodu swoich lekkich angry issues rzuciłaś brutalnie telefonem o ścianę, tak że wydał on donośny huk.

♡𝓐𝓵𝓪𝓼𝓽𝓸𝓻 𝔁 𝓡𝓮𝓪𝓭𝓮𝓻♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz