-40-

441 26 30
                                    

Alastor  wciąż próbował się jakoś wytłumaczyć, jednak nie miałaś ochoty tego słuchać.

Niech następnym razem myśli zanim coś powie.- pomyślałaś dając dla jednego z gości zamawiany przez niego alkohol.

Po pewnym czasie, w którym nie zbyt zwracałaś uwagę na Alastora, spojrzałaś w miejsce gdzie wcześniej siedział, jednak było ono puste.

Pomyślałaś, że zwyczajnie odpuścił i wrócił już do hotelu, i chociaż ignorowałaś go przez ten czas, to i tak chciałaś by chociaż zwyczajnie tam siedział.

Lekko posmutniałaś myśląc o tym, jednak mimo wszystko kontynuowałaś swoją pracę z wyczekiwaniem aż w końcu ją skończysz i również będziesz mogła w końcu wyjść z tego paskudnego miejsca.


Po upływie około 30 minut, w czasie których o dziwo było dość sporo zamówień, dobiła wreszcie 4. Zadowolona z faktu że to już koniec, ogarnęłaś jeszcze trochę i zaszłaś na górę po swoje rzeczy.

Ze zmęczenia nawet nie przebrałaś się w swoje wcześniejsze ubrania w jakich tu przyszłaś, a jedyną rzeczą jaką chciałaś było położenie się w końcu spać.

Cała padnięta, ale za razem szczęśliwa wyszłaś z budynku, z myślą że będziesz musiała wracać sama.

Ku twojemu zdziwieniu, przed klubem stał Alastor oparty o ścianę i wpatrywał się w ciebie intensywnie.

- Co ty tutaj robisz?- spytałaś zdziwiona, i przez chwilę nawet zapomniałaś że przecież jesteś na niego obrażona.

- Czekałem na ciebie. Teraz chodź.- oznajmił kierując się w twoją stronę jakby nigdy nic.

Chłopak wziął cię pod ramię nieprzejęty niczym i zaczął prowadzić cię w stronę hotelu.

- Zostaw mnie.- oznajmiłaś krótko przypominając sobie o wcześniejszej sytuacji, po czym wysunęłaś się z jego uścisku.

- Y/N przepraszam. Nie chciałem by to tak wtedy zabrzmiało.- rzekł z wyraźnymi wyrzutami sumienia.

Wtedy do głowy przyszedł ci jeden pomysł, i od razu zaczęłaś go realizować. Zważając na jego przeprosiny które wydawały się na prawdę szczere, przestałaś się już nawet na niego gniewać. Uznałaś jednak, że będziesz zgrywać obrażoną tak dla zabawy, by zobaczyć jak chłopak na to zareaguje.

- Super, coś jeszcze?- spytałaś dość ironicznie, a przy okazji powiedziałaś to udawanym wkurzonym głosem.

- Nie zimno ci?- odrzekł patrząc na ciebie uważnie.

Z tego wszystkiego nie wzięłaś nawet ze sobą płaszcza, bo jak wychodziliście z hotelu to pogoda była dość ładna, a tobie nawet nie przeszło przez myśl że wracając z pracy może być o wiele zimniej.

- Nie.- odpowiedziałaś trochę zawstydzona, jednak prawda była taka że gdy tylko chłopak o to zapytał, od razu poczułaś na swoim ciele chłód na który wcześniej nawet nie zwróciłaś uwagi.

- Na pewno? Jesteś dość skromnie ubrana.- stwierdził, nie zbyt wierząc ci w twoje wcześniejsze zaprzeczenie.

- Nie ważne, nie zmieniaj tematu.- oznajmiłaś zaczynając spowrotem kontynuować zmierzanie w stronę hotelu.

Chłopak szedł równym krokiem obok ciebie, nie mówiąc absolutnie nic. Ty natomiast czułaś jak robi ci się coraz zimniej, a ręce jak i policzki zaczynały robić się lekko czerwone od niskiej temperatury.

- Nie bierz mnie za jakiegoś zboka, trochę mnie wtedy poniosło.- oznajmił nagle znów próbując się trochę usprawiedliwić.

- Zgadza się. Te pytanie było nie na miejscu.- odrzekłaś wciąż udając swój wielki grymas, co niestety trochę utrudniał ci ten chłód.

- Nie podoba mi się jednak fakt, że tańczysz przed obcymi kolesiami publicznie, a dla mnie prywatnie to już się wstydzisz.- dodał lekko w formie żartu.

- Alastor!- krzyknęłaś tym razem serio wkurzona, po czym odruchowo uderzyłaś go lekko w jego bok.

Ten jedynie zaśmiał się delikatnie, a ty czułaś jak twoja twarz robi się jeszcze bardziej czerwona. Nie wiedziałaś już czy to z zawstydzenia czy złości, jednak wyraźnie czułaś że za nic nie wytrzymasz już tej okropnie niskiej temperatury.


W pewnym momencie niespodziewanie poczułaś delikatny dotyk na swoich plecach, i chwilę później zorientowałaś się że Alastor przykrył cię swoją marynarką, tak jakby przeczytał twoje wcześniejsze myśli.

- Ubierz się. Widzę że marzniesz.- oznajmił opiekuńczym głosem, jednak jego typowy uśmiech wciąż mu towarzyszył.

Nawet nie protestowałaś. Zwyczajnie jak najszybciej tylko mogłaś założyłaś jego ubranie które swoją drogą było całe przesiąknięte tymi jego cudownymi perfumami.

- Pasuje ci.- rzekł uwodzicielsko, a ty automatycznie jeszcze bardziej poczerwieniałaś.

- Nie jesteś już zła?- dodał chwilę później, zmieniając już ton głosu na normalny.

- Nie jestem, ale proszę nie myśl o mnie jak o jakiejś dziwce. Nienawidzę tej pracy, ale jak na razie nie mogę z niej zrezygnować.- odrzekłaś dość smutnym głosem.

- Dlaczego?- spytał zaciekawiony.

- Muszę przecież jakoś zarabiać. Z resztą, mój szef na pewno nie był by szczęśliwy jakbym odeszła.- odpowiedziałaś nawet nie patrząc w jego stronę.

- To czy mu to się podoba czy nie, nie powinno cię ani trochę interesować, a jeśli chodzi o pieniądze to zawszę mogę ci pomóc finansowo.- oznajmił, a ty trochę się speszyłaś.

- Nie chcę być na czyimś utrzymaniu. Wolę mieć własne dochody.- odrzekłaś.

- Zawsze możesz znaleźć sobie trochę bardziej etyczną pracę.- powiedział, jednak nie przekonało cię to jakoś zbytnio.

Ciężko to opisać, ale po tym jak spędziłaś praktycznie całe życie na ziemi, jak i życie w piekle zajmując się wciąż tą samą robotą, zwyczajnie nie chciałaś wykonywać już innej.

Fakt, Valentino jak i sama praca bardzo ci się nie podobały, jednak i tak wolałaś zostawić na razie wszystko tak jak jest, lekko bojąc się zmian.


-time skip-

Byłaś już w pokoju razem z Alastorem, i od razu mogłaś dostrzec Angela, który oczywiście spał jak zabity.

- Masz, oddaje.- oznajmiłaś po cichu by przypadkiem nie zbudzić pająka, po czym zdjęłaś z siebie jego marynarkę.

- I dziękuję.- dodałaś wsuwając mu ją w ręce, a przy okazji uśmiechnęłaś się lekko.

- Nie ma za co słonko.- odrzekł, a ty już nawet przyzwyczaiłaś się do tego jego sposobu nazywania ciebie.

Niedługo później poszłaś do toalety i z resztką sił jaka ci została, zaczęłaś ogarniać się do snu. Najprawdopodobniej przez dość wolne ruchy jakie wykonywałaś, oraz jakieś twoje chwilowe zastoje, zajęło ci to dość sporo czasu.

W końcu gdy wyszłaś z łazienki mogłaś dostrzec Alastora oraz Angela śpiących i wtulających się w siebie nawzajem, zupełnie jak tamtej nocy.

Uznałaś, że tym razem zrobisz zdjęcie, by móc ich nim wkurzać gdy ci podpadną. Wzięłaś więc telefon do ręki i na całe szczęście udało ci się zrobić fotkę z latarką, a chłopcy się nie przebudzili.

Lekko rozbawiona całą tą sytuacją położyłaś się z brzegu łóżka i cała padnięta dość szybko zasnęłaś.


Przebudziło cię wiercenie, które dzisiaj było znacznie bardziej donośnie niż zazwyczaj. Niewyspana chciałaś wstać z łóżka, jednak zorientowałaś się że czyjaś ręka leży na tobie, i ci to uniemożliwia.


♡𝓐𝓵𝓪𝓼𝓽𝓸𝓻 𝔁 𝓡𝓮𝓪𝓭𝓮𝓻♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz