*Miesiąc później*
*25 Kwietnia 2023r*Mój były jednak nie przyjechał,miał być dopiero za kolejny miesiąc bo mu się zepsuł „samochód".
Nolan wyjechał z Val do Hiszpanii aż do maja.A ja,mój stan się pogorszył.Nie radziłam sobie z narkotykami,sięgałam po coraz gorsze,koszmary mnie nawiedzały każdej nocy,głosy w głowie stawały się częstsze,a na dodatek numer nieznany o którym chciałam już dawno zapomnieć wysłał mi zdjęcie martwych ciał,zabitych w bardzo brutalny sposób,znów mi groził że to nie koniec,a jeśli komuś pisnę słowo to zabije każdą bliską mi osobę.Bałam się i to tak bardzo,że właśnie siedziałam nad biurkiem i wciągałam kreskę amfetaminy.
Na dodatek urodziny Kendall które były 22 kwietnia odbyły się beze mnie,nie nadawałam się by cokolwiek zrobić tamtego dnia i czułam się z tym okropnie,że nie zjawiłam się na urodzinach Kenny.Poprawiłam rękawy szarej bluzy,opierając głowę o biurko.Nie sądziłam że sytuacja z przed kilku miesięcy może być aż tak kurewsko traumatyczna,wszystkie rzeczy które tam zobaczyłam i wolałabym nie zobaczyć,śniły mi się po nocach.Każdej nocy widziałam jak moja mama umiera,jedynie co mi pomagało choć na chwilę to narkotyki i alkohol.
Czułam spokój gdy sięgałam po drągi,choć nikt nie wiedział że je brałam,to mogli coś podejrzewać.Nie wychodziłam z pokoju,jestem naćpana każdego dnia i nie potrafię zapanować nad sobą gdy po nie sięgnę.Niszczyłam się.
Sypiałam coraz mniej,tak samo jadłam bardzo mało,czasami zapominałam by coś zjeść.Każdy się o mnie martwił,a najbardziej Nicholas który błagał mnie bym coś zjadła.Spojrzałam na godzinę,dobijała piąta rano.
Z patrzenia się w jeden punkt,obudziło mnie głośne pukanie do drzwi.Niechętnie się zerwałam z Krzesła i poszłam do drzwi wejściowych,które szybko otworzyłam.Zobaczyłam Nicholasa w czarnych dresach,zaspany,ale przyszedł.
-Emory...-zaczął,w jego oczach widziałam jak się martwił.-Jadłaś coś?
-Jest piąta rano.-powiedziałam cicho.-I nie jestem Głodna.
-Emory proszę cię.-podszedł bliżej.-Zjedz coś,schudłaś bardzo.-spojrzał na mnie,a ja na niego.-Zrobię ci coś do jedzenia.-Wyminął mnie i zaczął robić śniadanie,gdy zobaczył pustą butelkę po wódce spojrzał na mnie.-Miałaś przestać...
-To nie jest takie kurwa łatwe.-wycedziłam.-Nie potrafię dobra?
-Nie ma mowy.-warknął.-Zostajesz u mnie,dopóki Nolan nie wróci do Los Angeles.
-Nie.-zaprzeczyłam.-Nie mogę.
-Nie możesz czy nie chcesz?-Zmrużył zmęczone oczy.Wyjmując tosty z tostera.-To nie było pytanie,to stwierdzenia,zostajesz u mnie,czy tego chcesz czy nie.
-Nie...-zaprzeczyłam.-Nie.-Podszedł bliżej,opuściłam wzrok,bojąc się że zobaczy moje rozszerzone źrenice.-Nie podchodź,Nicholas.
-Emory.-Chwycił mój podbródek,a nasze spojrzenia się spotkały.-Co ty...ćpałaś?-jego głos się załamał.-Kurwa.-wydarł się.-Czemu?-Odszedł ode mnie i wbiegł do mojego pokoju,zaczął gwałtownie przeszukiwać szuflady,szafki i półki.
-Nicholas.-Załkałam przez łzy.-Nie słuchał mnie.Otworzył szufladę,w której znajdowały się te wszystkie rzeczy.Załkałam głośno,gdy spojrzał na mnie z zawiedzioną miną.Wyrzucał wszystko po kolei-Pigułki,woreczki z amfetaminą.-Kurwa.-podszedł do mnie.-Czemu? Czemu bierzesz?
-Sam bierzesz!-wydarłam się.
-Przestałem ze względu na ciebie,bo tak bardzo ich nie nawidziłaś.-wyznał,zamurowało mnie.-Przestałem bo jak się dowiedziałem jak przeżywałaś to jak twój brat brał to nie chciałem cię martwić.A ty? Sama kurwa bierzesz!
-Nicholas.-jedynie jego imię wydusiłam z siebie.Przytulił mnie mocno,pozwalając bym wypłakała się wtulona w jego ciało.
-Proszę cię..-wyszeptał.-Nie możesz się tak krzywdzić,rozumiesz?-westchnął pod nosem.-Od kiedy..od kiedy bierzesz?
-Od dwóch miesięcy.-zacisnęłam usta w wąską linię.-Wcześniej tak bardziej jak koszmary nawracały,teraz..-uroniłam kolejną łzę.-Teraz biorę prawie codziennie.-wyznałam w końcu.
-Ja pierdolę.-szepnął.-Nie zostawię tego tak.
-Co?-uniosłam lekko brwi.
-Jeśli nie przestaniesz.-zaczął.-Wyśle Cię do psychiatry,zamkną Cię na oddziale psychiatrycznym.
-Nie możesz!-krzyknęłam.-Nicholas..-zacisnęłam oczy,płacząc.
-Obiecaj mi że nie weźmiesz.-wyszeptał.-Już nigdy dobra?
-Ale to nie jest takie łatwe.-rzuciłam oschle.-Próbowałam,ale ja nie daje rady bez tego rozumiesz?
-Wiem że nie jest.-Złapał moje dłonie.-Zrób to dla mnie,dla twojego brata,dla nas wszystkich.-wyszeptał niemal niesłyszalnie.-Zrób to dla siebie,błagam cię.-Zrobił coś czego bym się nie spodziewała,Nicholas klęknął przed mną,błagał mnie bym nie brała tego już nigdy więcej.-Proszę cię,Emmy,błagam.
-Postaram się.-obiecałam cicho.-Ale ja nic nie obiecuję.-Nie mogłam nic obiecać,chciałam postarać się odejść od tego gówna,które ciągnęło mnie na samo dno,lecz nie wiem czy mi się uda.
CZYTASZ
Fallen for you
RomanceDziewiętnastoletnia Emory Sinclair po śmierci matki musi wyprowadzić się do starszego brata,do Los Angeles.Szybko wpada w wir nowych znajomości a jej życie się drastycznie zmienia,dogaduje się z każdym oprócz z pewnym chłopakiem którego już od pierw...