Rozdział 47

443 6 3
                                    

*18 listopada*

Minął tydzień od naszej wyprowadzki do San Diego,do naszych pięknych domów,na tej samej ulicy.Zaspana chwyciłam telefon z półki nocnej obok naszego dużego łóżka bo dzwonił Nolan,już chyba ósmy raz z rzędu.

-Halo?-zapytałam.-Co tam Nolan?

-Daj na głośnomówiący i obudź Nicholasa.-stwierdził,co zrobiłam.-To ważne.

-Co znowu Nolan?-mruknął czarnowłosy.

-Ja...ja.-zaczął.-Ja i Valentina spodziewamy się dziecka.-oznajmił,na co moje oczy prawie wyskoczyły.

-Co,Ty kurwa pierdolisz.-warknął zdziwiony czarnowłosy.-Nolan,czy ty jesteś w ciąży?Znaczy Valentina?

-Tak.-odparł cicho mój brat.-Będziemy jechać do ginekologa aby się upewnić,lecz na pewno spodziewamy się dziecka.-westchnął po czym znowu się odezwał.-Val robiła cztery testy ciążowe.

-i?-zapytałam.-Wszystkie wyszły pozytywne?

-Tak.-mimo że go nie widziałam,to wiedziałam że Nolan jest cały w nerwach,nie dlatego że jest nieszczęśliwy,zawsze chciał mieć rodzinę,dzieci,ale czy napewno teraz jest gotowy?Val i Nolan są bardzo młodzi.-Wszystkie wyszły pozytywnie,ja...kurwa boję się,nie jestem gotowy by zostać ojcem,a przecież nie zostawię Valenity z tym samej,w końcu ją zapłodniłem,to dziecko to mój pieprzony plemnik,nie zostawię jej bo ją kocham.

-Spokojnie.-szepnęłam.-Będzie dobrze,wiem o tym,będziesz cudownym ojcem.

-A jeśli nie?-zapytał smutnym głosem.-Boję się że będę złym ojcem,ja...nie jestem jeszcze gotowy,co jeśli nie będę dobrym tatusiem dla tego dziecka,ja nie chcę zranić tego dziecka,a w szczególności Val.
Nawet nie wiedziałam w jakim stresie się teraz znajdował mój brat.

-Nolan..-zaczęłam cicho.-Będzie dobrze,wiem o tym,do porodu zostało długo czasu,ogarnięcie to sobie napewno,będzie wszystko dobrze.

-Colton i Kendall wiedzą?-wtrącił się Nicholas.

-Tak.-odparł.-Wy nie odbieraliście wcześniej,więc ich najpierw poinformowałem.-W takim razie,pa bo właśnie będziemy jechać do ginekologa.

-Dajcie mi znać, dobrze?-zapytałam.

-Zadzwonię,lub napiszę.-oznajmił,po czym się rozłączył.

-Skoro twój braciszek zrobił dzidziusia swojej ukochanej.-zaczął na co posłałam mu dziwne spojrzenie i uniosłam brew do góry.-Może pora na nas?-zapytał drwiąco.

-Pierdol się.-walnęłam go lekko w ramię.-Nie teraz.

-A kiedy?-zapytał,przeczesując jego włosy dłonią.-Za piętnaście minut?

-Jesteś nieznośny dzisiaj.-odparłam.-I nie ponieważ mam okres.

-Ooh.-mruknął cicho.-Ile będzie trwał?

-Cztery dni zazwyczaj trwa.-oznajmiłam.

-To za cztery dni wrócę.-zaśmiał się.

-Idiota.-wywróciłam oczami.

-Przecież żartuje.-odpowiedział,po czym wstał z łóżka.-Co chcesz na śniadanie?-zapytał.

-Nie wiem.-zaczęłam się zastanawiać.-Zjadłabym jajecznicę.

-Dobrze.-odparł,po czym zniknął za drzwiami naszej sypialni.Ja również wstałam na nogi i nadal nie dowierzałam w to,ja i Nicholas mamy własny dom,w naszym stylu.Sypialnia była w odcieniach bardzo ciemnych połączona z ciemnym drewnem na podłodze,ledy na suficie i ciemna pościel,w sypialni mieliśmy również wejście do naszej garderoby po prawej stronie,na przeciwko łóżka,w lewym rogu stało duże lustro podświetlane i wszystko wyglądało pięknie.

Fallen for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz