Rozdział 52

439 3 1
                                    

*28 marzec 2028*

Dużo się wydarzyło,w zeszłym miesiącu mój brat i Valentina się pobrali,wczoraj Kendall urodziła córeczkę-Adeline Wanner,była cudowna,a ja...dziś dzień po Kendall urodziłam małego Damona,leżał tuż koło mnie,a Nicholas cały dzień siedział na fotelu,był przy mnie i nie opuścił mnie nawet na chwilę.

Spojrzałam na małe dziecko,uśmiech wywołany szczęściem którego nie dało się opisać wkradł mi się na buzię i mimo że byłam cholernie zmęczona to nie mogłam się napatrzeć na naszego synka,Nicholas tak samo,ciągle był uśmiechnięty mimo potwornego zmęczenia.

-Jest taki podobny do ciebie.-wyszeptałam.-Mały Damon Walker.-szepnęłam,gdy Nicholas znalazł się koło mnie to unosiłam wzrok i znowu wróciłam patrzeć na noworodka.-Jest cudowny.

-Mój mały synek.-Powoli i delikatnie podniósł damona na ręce,widziałam szczęście w oczach Nicholasa i to jak bardzo się cieszył że założyliśmy rodzinę,widziałam to i ja też tak się czułam.To oznaczało nowy rozdział w moim życiu i nigdy bym nie przypuszczała że akurat z Nicholasem będę mieć malutkiego syna i będę jego narzeczoną i przyszłą żoną.Za dwa dni mnie wypisują ze szpitala,choć już bym wolała teraz być u siebie,to jedynym pocieszeniem było to że będę mieć salę razem z Kendall bo zostajemy wypisane tego samego dnia.

***

Uśmiechnęłam się na widok leżącej Kenny z małą Addie która leżała tuż koło niej w małym łóżeczku,była bardziej podobna do mamy.

-Jak się czujesz?-zapytała,na co leniwie przeniosłam na nią wzrok.

-Hm,dobrze,a ty?-spytałam z uśmiechem na twarzy,czując jak oczy same mi się zamykają,byłam zmęczona ale też nie mogłam zasnąć.

-Dobrze.-mruknęła.-Chociaż trochę jestem zmęczona-odparła na co się cicho zaśmiałam pod nosem,Colton wyszli z Nicholasem na papierosa,dlatego też zostałam sama z Kendall w sali.Poprawiłam kosmyk włosów który opadał mi na czoło i oczy i wygodnie się ułożyłam na szpitalnym łóżku,przykryłam się kołdrą i poprawiłam poduszkę,musiałam zasnąć,byłam zmęczona i to dość bardzo,a że mały Damon spał to chyba była idealna chwila by trochę odpocząć.

-Addie śpi?-zapytałam śpiącym głosem.

-Tak,zasnęła kilkanaście minut wcześniej.-odpowiedziała blondynka.-Idziesz spać?

-Tak,zmęczona jestem i to bardzo.-odparłam,układając się w wygodnej pozycji na łóżku.

-To ja chyba też.-uśmiechnęła się w szerokim uśmiechu,po czym też się podłożyła.

***

*31 marzec 2028r*

Przekręciłam się na drugi bok łóżka i niechętnie otworzyłam oczy.Byliśmy już u siebie w domu,jak narazie łóżko Damona znajdowało się u nas,lecz za dwa miesiące lub trochę wcześniej przeniesiemy je do jego pokoju.Gdy otworzyłam oczy,moje serce jakby się rozpłynęło,rozczuliłam się na widok Nicholasa który trzymał Damona w rękach i po prostu na niego patrzył,widok czarnowłosego z małym dzieckiem był na tyle rozczulający że poczułam łzy w oczach,spowodowane szczęściem.

-Oo,mamusia wstała.-zaczął zaspanym głosem Nicholas po czym wstał i usiadł na łóżku tuż koło mnie.-Czy on nie jest cudowny?-zapytał,na co ją wciągnęłam powietrze do płuc i się ponownie uśmiechnęłam.

-Cudowny i podobny do ciebie Nicholas.-powiedziałam łagodnym głosem.-I zmień mu pieluchę,bo chyba trochę...zrobił w pampersa.

-A nie chcesz tu tego robić?-zapytał czarnowłosy z zadziornym uśmiechem,jakby wcale nie chciał zmieniać pieluchy,no tak...Nicholas chciał robić wszystko ale nie zmienianie pieluszek.

-Nie.-odparłam.-Sam to rób,no dalej.-pogoniłam go na co Nicholas wywrócił oczami i posłał mi przelotne spojrzenie i zniknął gdzieś w pokoju Damona by zmienić pieluszkę.Chwile później wrócił z małym,Nicholas odrazu ubrał Damona w body z długim rękawem w niebieski,jasny kolor i zwykle czarne spodnie ze skarpetkami.Damon najwyraźniej zasnął przed chwilą więc Nicholas położył go do jego łóżeczka i zniknął za rogiem pokoju,jedynie co słyszałam to jak schodzi na dół,a po chwili znowu wchodzi na górę,wytrzeszczyłam oczy gdy Nicholas przyniósł mi śniadanie do łóżka,gofry z owocami,bitą śmietaną i nutellą-czyli coś co kocham najbardziej,posłałam mu dziękujące spojrzenie.

-Dziękuję.-wyszeptałam.-Nie wierzę że jesteś tym samym Nicholasem którego zdążyłam poznać,wtedy byłeś chujem,Ale teraz zachowujesz się jak czuły ojciec który stawia rodzinę na pierwszym miejscu,wcześniej dla ciebie się liczyły dziwki,walki i wyścigi.

-Jak cię poznałem,liczyło się dla mnie również by cię poniżyć,byłaś naprawdę irytująca Emory.-posłał mi jego słynny,arogancki uśmiech.Bez wahania wzięłam poduszkę i rzuciłam nią prosto w stojącego Nicholasa.-Fajnie się odwdzięczasz za to że zrobiłem ci śniadanie.-wymamrotał.

-No wiem.-prychnęłam.-Ale dziękuję.-Zaczęłam jest gofra,który był naprawdę pyszny,co dziwne bo był wykonany przez Nicholasa Walkera,a on prędzej by spalił kuchnie niż coś przygotował perfekcyjnie,nadal nie dowierzam że człowiek który posługuje się przepisami z internetu by zrobić najprostszy obiad,prowadzi dwie najlepsze restauracje w San Diego,jedynie co tam robi to chyba dekoracje i styl jaki panuje,wymyśla co ma się znaleść na menu,a dostaje dużo kasy z tego.

-Jesteś moją kobietą,Emory.-szepnął.-Kocham cię.-wyznał,a na moje policzki wpłynął rumieniec.
Też go kocham,całym moim sercem.

-Też cię kocham.-odparłam cicho,przegryzając jedzenie.-Jesteś moim życiem.-szepnęłam.

Fallen for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz