Rozdział 50

343 4 0
                                    

*12 września 2027r

Dokładnie pięć testów zrobiłam,w drugiej łazience była Kendall,bo Val zadowolona jako jedyna nie w ciąży,no i może...możliwe że Kendall też nie.Nie spodziewałam się że zajdę w ciążę,jak Nicholas zareaguje?I mimo że od dawna prosi mnie o dziecko to się cholernie boję jego relacji.W końcu biorę testy ciążowe w ręce i wychodzę z łazienki.Gdy wyszłam zobaczyłam lekko zestresowaną Kendall i Val obok niej która ją uspokaja.

-Będzie dobrze.-Val popatrzyła na mnie.-Jak ci wyszło?Bo Kendall...pozytywny,jest w ciąży.
O kurwa.

-Ja też...jestem w jebanej ciąży.-mruknęłam i usiadłam na szarej kanapie koło dziewczyn.Siedzielismy właśnie w domu Coltona i Kenny.

-Mamo.-pisnęła czterolatka.-Czemu ciocię wyglądają jakby płakały?

-Po prostu się stresują.-oznajmiła brunetka.

-Czym?-dziewczynka w różowej bluzce i białych spodenkach zmarszczyła brwi w bardzo słodki sposób.

-Sprawy dorosłych kochanie.-szepnęła jej mama.-Później ci opowiemy dobrze?A teraz idź i pobaw się lalkami barbie.-Dziewczynka poleciała na drugą sofę i chwyciła malutkimi rączkami lalkę.

-Jeszcze się okaże że w tym samym dniu będziemy rodzić.-prychnęła blondynka i szturchnęła mnie ramieniem.

-I będziemy razem organizować urodziny.-uśmiechnęłam się.-Nie martw się,Colton się ucieszy.-przytuliłam ją.

-A ty?-zapytała.-Nie boisz się reakcji Nicholasa?

-Nie.-odparłam.-Błagał mnie o dziecko już od dawna,nie mam raczej czego się obawiać,chyba mogę się jedynie bać że ze szczęścia rozwali ci połowę domu bo będzie zachowywać jak pier-nie dokończyłam bo Valentina skarciła mnie wzrokiem,no tak zero przekleństw przy małych dzieciach.-Jak małpa.

I właśnie w tym momencie wszyscy trzej wkroczyli do domu,każdego wzrok spoczął na nas,chyba najwyraźniej zdziwił ich widok Kendall,która miała lekkie łzy w oczach i wyglądała na bardzo zestresowaną.

-Kendall?-zapytał Colton,który odrazu podbiegł do blondynki.-Co się stało,skarbie?

-Ja...-zaczęła.-Kurwa jebana mać.-warknęła.-Przepraszam,Lily nie słyszałaś tego.-spojrzała na dziewczynkę,ale ta wciąż bawiła się lalkami.

-Kenny?-zapytał,głaszcząc ją po głowie.-Co się stało?

-Jestem..jestem w ciąży.-oznajmiła w końcu,na twarzy chłopaka widziałam jak bardzo się zdziwił,zmarszczył brwi a oczy wytrzeszczył jakby serio nie dowierzał w słowa Kendall.

-Co?-zapytał,ale na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech.-Będziemy mieć dziecko?

-Tak.-odparła blondynka.

-Będę...ojcem.-wyszeptał i pocałował Kendall w czoło.

-Emory.-szepnęła do mnie Val.-Powiedz mu to.-Pokiwałam głową,a następnie wstałam na nogi,wsuwając testy ciążowe do kieszeni szarej bluzy.

-Nicholas.-powiedziałam,gdy on oplótł mnie wokół talii.-Musimy porozmawiać.-odparłam,stanowczym głosem.Bałam się,jego reakcji i czy będę dobrą matką.Przełknęłam głośno ślinę i powędrowałam z Nicholasem do kuchni,oparłam się o szary blat kuchenny i cicho westchnęłam.

-Kiedy nasza kolej na dziecko?-zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy,męczył mnie praktycznie codziennie o dziecko,więc czego ja się boję.

-O tym chcę właśnie porozmawiać.-odpowiedziałam i wciągnęłam powietrze do płuc.-Jestem w ciąży.-wyznałam,zagryzając wnętrze policzka.

-Jesteś w ciąży?-zapytał,a jego głos się łamał...ze szczęścia,na jego twarzy widniał uśmiech i radość.-Spodziewamy się dziecka?

-Tak,Nicholas.-jestem w ciąży.-odpadłam,na co chłopak mocno mnie przytulił i złapał mnie za brzuch delikatnie.

-Oby synek.-wyszeptał.-Kocham cię,Emory.-pocałował mnie w wargi.-Czyli ze ślubem będzie trzeba troszeczkę poczekać.-zaśmiał się pod nosem.

-Najwyraźniej.-odparłam,wypuszczając powietrze z ust i odwzajemniłam uścisk,czarnowłosy oparł jego czoło o moje.

***

Weszłam za Nicholasem do pustego pokoju w naszym domu,stwierdziliśmy że tu będzie pokój dla naszego dziecka,był idealny-miał okno z widokiem na podwórko,świetne naświetlenie.

-Wiesz że wizytę zaplanowałam na czwartek.-oznajmiłam.Do ginekologa.

-To za dwa dni.-uniósł wzrok na mnie.-Wszystkie testy wyszły pozytywne?-zapytał na co ja po prostu wyjęłam pięć testów ciążowych z kieszeni i mu je podałam.-Te dwie kreski oznaczają że to bliźniaki?

-Co?-prychnęłam.-Oczywiście że nie,dwie kreski oznaczają że jestem w ciąży.

-A co jedna oznacza?-zapytał.-Znaczy wszystkie mają cztery,ale co jedną oznacza?

-Jedna kreska oznacza że nie jest się w ciąży.-oznajmiłam obojętnie.-Będę cudowną mamą.

-A ja ojcem.-Westchnął dumnie.

-Chciałbyś.-prychnęłam.

***

Zagryzłam wargę i wsiadłam do czarnego Camaro i zapięłam pasy bezpieczeństwa,cóż nawet jeśli Nicholas ma już dwadzieścia cztery lata to nie wyrósł z nielegalnych wyścigów i walk.

Blondynka w wysokim kucyku i w krótkich spodenkach i topie uniosła flarę do góry,i wystartowaliśmy.Kątem oka spojrzałam na Nicholasa.

Jechaliśmy już 200km/h prosto,zaniedlugo powinien być ostry zakręt w prawo.Wyprzedziliśmy czerwone bmw,Nicholas zrobił ostry zakręt,ledwo co,a byśmy wpadli w drzewo.Jego wzrok skupił się na drodze,gdy wyszliśmy na prosto znowu przyspieszył,patrzyłam przed siebie,to jak szybko poruszaliśmy się samochodem,zdawało się takie niesamowite...Ale też wpędzało w strach.Przegryzłam wargę gdy czerwone bmw nas wyprzedziło.

-Kurwa.-warknął czarnowłosy i gwałtownym ruchem zrobił zakręt i wyprzedził bmw.Jechaliśmy znowu prosto...na metę,wygramy to i wiedziałam to,bo Nicholas nigdy nie przegrywa.Przyspieszył 210km/h,zaczęliśmy spowalniać na ostatni zakręt,Nicholas skręcił w lewo i znowu przyspieszył,zbliżając się do mety i wygranej.
Ścisnęłam dłoń i zagryzłam wnętrze policzka,czując jak moje serce napierdala dość szybko,byliśmy coraz bliżej wygranej,czerwone bmw zostało gdzieś w tyle,nawet nie miało szans by nas przegonić.Przekroczyliśmy metę,na co czarnowłosy zrobił 360 stopni samochodem i gwałtownie zahamował,wpuściłam powietrze do płuc i westchnęłam pod nosem.

-Mówiłem ze wygram?-zaśmiał się,gdy tylko wyszliśmy z samochodu,usłyszałam krzyki ludzi dookoła
„Nicholas!"

Jakaś laska się do niego przytuliła,coś w moim brzuchu zawirowało,gdy przez dwie sekundy nic z tym nie zrobił,lecz po chwili odepchnął ją od siebie i spojrzał na niską blondynkę z pogardą.

-Pierdol się.-warknął.-Nie widzisz że stoję właśnie z moją narzeczoną?

-Król wyścigów i narzeczona?-uslyszałam głos jakiegoś chłopaka.

-Tak,kurwa ja Nicholas Walker mam narzeczoną.-westchnął.-Emmy,chodź.-podał mi rękę i podeszliśmy do naszych znajomych.

-Chyba nie powinnaś się tak stresować podczas ciąży.-Zmarszczyła brwi Val.

-To był ostatni raz,taka dawka adrenaliny.-Uśmiechnęłam się lekko.-Wracamy? Nie mam ochoty słyszeć krzyki tych ludzi.

Fallen for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz