Rozdział 41

484 7 1
                                    

Obudził mnie przychodząca wiadomość,wyrwałam się z ramion śpiącego Nicholasa i wzięłam telefon do ręki.Przełknęłam głośno ślinę na widok ze numer nieznajomy znowu wysłał mi wiadomość.

Nieznany:Przekaz Nicholasowi że piekło czas zacząć,a twoje się jeszcze nie skończyło :)

Szturchnęłam Nicholasa w ramię,chcąc go obudzić.

-Kurwa Nicholas.-wydarłam się,na co chłopak odrazu się przebudził.

-Co się dzieje?-spytał zdezorientowany.Bez słowa podałam mu telefon,jego wzrok skupił się na wiadomości.-Victor.-wychrypiał,jego mina była aż zbyt poważna.Wstał na nogi i szybko założył na siebie ubrania,wyglądał na przestraszonego.-Mogłem zabić go wtedy.-wydusił szeptem.-Kurwa.

-Nicholas...-zaczęłam.-Co się kurwa dzieje?-W jego oczach widziałam łzy,pierwszy raz widziałam w jego oczach takie zakłopotanie,strach i ból.

-Emory...-wychrypiał,po czym uronił jedną łzę.
On płakał.Nicholas Walker płakał.

-On wrócił.-wyszeptał,łamiącym i drżącym głosem.

-Kto?-zadałam mu pytanie,lecz po kilku sekundach wiedziałam że chodziło mu o Victora,tego samego co mi groził że jeśli nie zdradzę nic o Nicholasie to spotka mnie piekło.
Kurwa.

-Czy on był tam w Orlando?-spytał.-Odpowiedź Emory.

-T-tak.-wychrypiałam.-Proszę,powiedz mi co się dzieje.

-To mój brat.-oznajmił na co wytrzeszczyłam oczy.-Zabił moją mamę więc ją zabiłem naszego ojca,prawie jego i teraz chce zemsty,pięć lat temu powiedział że się zemści i teraz..-przymknął oczy.-On tu kurwa jest.-Wyszeptał.

***

Nicholas zabrał mnie do opuszczonego kościoła,nigdy tu nie byłam,a od rana był inny,zimny i bardzo poważny.

-Zapamiętaj sobie że cię kocham,nie ważne co.-wyszeptał mi prosto w wargi,a nasze usta złączył w pocałunek,bardzo agresywny,a jego dłonie zacisnęły się na mojej szyi.

-Nicholas..co ty.-wykrztusiłam,gdy chłopak mocno zacisnął ręce na moich pośladkach.

-Proszę.-wychrypiał.

-O co prosisz?-spytałam,czując jak jego oddech muska moją szyję.Przyjemne ciepło rozlało się w moim sercu.

-Chce Cię.-wychrypiał szeptem,zostawiając na mojej szyi mokre pocałunki.

-Jesteśmy.zaczęłam,na co mi przerwał zasysając skórę szyi,na co jęknęłam.-Jesteśmy w kościele.-wyszeptałam,tłumiąc jęk.

-Wierzysz w Boga?-wyszeptał,patrząc mi głęboko w oczy.Jego ton głosu nadal był obcy dla mnie,zimny.

-Nie.-pokręciłam głową.

-Szkoda.-wychrypiał.-Bo sprawie że będziesz do niego wołać.-Znowu się przyssał do mojej szyi.Powędrowaliśmy do najbliższej ławki kościelnej.-Oprzyj się.-rozkazał,chłodnym głosem.Przełknęłam głośno ślinę,po czym się wypięłam,a ręce oparłam o ławkę,kolana położyłam na ławce.Czułam jak jego dłonie rozsuwają rozporek moich czarnych jeansów i gwałtownym ruchem je zsuwa razem z majtkami.Kątem oka spojrzałam na czarnowłosego,który właśnie zsunął z siebie spodnie i bokserki i założył prezerwatywę na jego męskość.Jego wargi musnęły moją szyję,jego ręce wplątał w moje włosy,ciągnąc za nie.Gwałtownym pchnięciem wsunął się we mnie.Jęknęłam,czując jak wszedł we mnie cały.

Ruchy jego bioder z początku były stanowcze i delikatnie,całował mnie po odkrytej szyi mokrymi pocałunkami.Zagryzłam wargę gdy pchnięciem wchodził mocniej,a ruchy jego bioder były teraz agresywne i mocniejsze.

-Kurwa.-syknął.-Jesteś taka piękna.-wyszeptał,tuż nad moim lewym uchem.

-O Boże.-wydyszałam,czując jak orgazm przeszywa moje ciało.Szarpnął moimi włosami do tyłu,wbijając się we mnie głębiej.-Nicholas...-zaczęłam,oddychając płytko i nierówno.-Dochodzę..-wychrypiałam,orgazm wstrząsnął całym moim ciałem,na co głośno jęknęłam.

Wysunął się ze mnie,sam głośno dysząc.Ubrałam moje spodnie i zapięłam rozporek.Spojrzałam na zdyszanego chłopaka,nie mogłam odczytać nic z jego oczu.Przez kilka długich sekund,bez słowa wpatrywaliśmy się w swoje ciemne oczy.

-Jesteś moja.-wyszeptał,a jego oddech musnął moją skórę.-Kocham cię wiesz?

-Czemu ciągle to powtarzasz?-zapytałam nagle.

-Bo nadchodzi mój koniec.-wyszeptał z pełną premedytacją.Głośno przełknęłam ślinę.

***

Minęły dwa dni od opuszczonego kościoła.Zaczynałam się cholernie bać,Nicholas zaczął ćpać,pić i nie wiem co jeszcze.Od dwóch dni zniknął,tak jakby wyparował w powietrzu,znajomi twierdzą że wróci,lecz nadal się cholernie bałam.Na dodatek za dwa dni będzie mój brat,czeka mnie z nim rozmowa o moim wcześniejszym braniu narkotyków,tylko Nolan I Nicholas wiedzieli,nie chciałam by inni się dowiedzieli.

Założyłam czarne dresy i ciemno szarą bluzę.Z łóżka chwyciłam w ręce mój telefon by napisać kolejną wiadomość do Nicholasa,na wcześniejsze nie odpisał,ani nie odbierał telefonu.

Emory:Proszę odbierz,martwię się.

Emory:Nicholas? Błagam powiedz gdzie jesteś.

Emory:Kocham cię

Gdy przez kilkanaście minut nie ujrzałam żadnej wiadomości od niego,niechętnie odłożyłam telefon na bok.Usiadłam na łóżku i pogłaskałam dwa koty które się razem bawiły na moim łóżku,czarny kotek-chleb od momentu gdzie Nolan wyjechał znowu zaczął mnie lubić,lecz jak Nolan wróci chleb będzie jedynie zainteresowany osobą mojego brata.Mam wrażenie że mój własny brat kocha tego małego kota bardziej niż mnie,lub nawet Valentinę.

Podkuliłam kolana i poprawiłam kosmyk moich włosów z czoła.Chwyciłam czekoladę która akurat leżała na szafce nocnej i grzecznie mówiąc wpierdoliłam ją w dwie minuty,chyba truskawkowe czekolady należały do moich ulubionych czekolad.

Sięgnęłam kolejny raz na telefon,wciąż mając cholerną nadzieję że dostanę jakąkolwiek wiadomość od Nicholasa.Lecz tak się nie stało,nie odpisał,nie odczytywał moich wiadomości i nie odbierał od nikogo telefonów,zniknął i nikt z nas nie wiedział gdzie go szukać.Chciałam wzywać policję lecz inni twierdzili że już czasami tak robił i że wrócił,twierdzili że mam się nie martwić,ale jak mam się nie martwić skoro ona był pierwszą osobą przy której poczułam się tak komfortowo i dobrze? Przy nim czułam się bezpiecznie i mimo że wcześniej miałam chłopaka to Nicholas jest moją pierwszą i prawdziwą miłością,mam nadzieję że ostatnią.

Fallen for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz