Rozdział 27

474 7 0
                                    

Miesiąc temu,w moje urodziny namówiłam brata by mi ogarnął moją walkę,pierwszą nielegalną walkę,a nie wiem która to moja z rzędu,podczas mieszkania w Orlando uczestniczyłam w kilkunastu walkach,czasami przegrywałam lecz zdążały się też walki gdzie wygrywałam.Moim trenerem został ktoś inny,mężczyzna coś około wieku trzydziestego roku życia,ale naprawdę potrafił mnie podszkolić.

Już za godzinę miałam się bić,stresowałam się,chociaż że trenowałam czasami nawet po cztery godzinny dziennie,każdego dnia bez żadnych cholernych przerw.Włosy mocno związałam i wsunęłam na siebie czarny top i czarne obcisłe leginsy.Zarzuciłam cienką,szarą bluzę i wypiłam łyk wody.Na stopy wsunęłam czarne Nike i szybko pogłaskałam kota,aby następnie wstać.Uśmiechnęłam się na widok Charliego który leżał wtulony w małego i czarnego kotka Nolana,nazywał się Chleb.Nie wiem co mojemu bratowi stało się w głowę że ze wszystkich imion dla kota wybrał akurat Chleb.

Opuściłam mój pokój i wzięłam paczkę papierosów z Blanka kuchennego oraz czarną zapalniczkę.Wyszłam z mieszkania i weszłam do windy.Zjechałam na dół i szybkim krokiem podeszłam do mojego samochodu i do niego wsiadłam.Postanowiłam jechać do znajomego Coltona,a raczej dilera który mu sprzedawał w niezłej sumie zioło.

Stanęłam pod jakimś budynkiem,i weszłam w pustą uliczkę,jedynie co tu się znajdowało to smród.Zasłonięty chłopak,z kapturem na twarzy,sekretnie podał mi woreczek z białą zawartością a ja mu banknot.Dyskretnie wsunęłam go do kieszeni i wróciłam do samochodu.

Wywróciłam oczami gdy mój telefon zawibrował,byłam pewna że to Kendall lub Valentiną które zapewne pytają jaki odcień ubrania mają wybrać,traktowały moją walkę jakbym miała dziś zostać jakąś jebaną królowa i wcale bym się nie zdziwiła gdyby przyszły odwalone jak szczur na otwarcie kanału.To nie była Kendall,a tym bardziej Valentina,tylko znowu ten nieznany numer który mnie mocno przestraszył miesiąc temu w moje dziewiętnaste urodziny.

***

Walka.Moja pieprzona walka,zaraz miałam wchodzić i napierdalać się z jakąś laską,a ja właśnie teraz zaczęłam w siebie wątpić,mimo że każdy kogo znalazłam mi wmawiali że to wygram.

Westchnęłam cicho i wypiłam łyk wody z butelki i spojrzałam na dziewczyny,cała drżałam ze stresu i zapewne byłam cała blada.

-Stresuje się.-powiedziałam nagle.-A co jeśli ona wygra? Zrobię z siebie pajaca jeszcze,boże po co ja chciałam walczyć.

-Spokojnie.-przerwała mi Val.-Będzie dobrze,uwierz mi i Kendall dobra?-Przytaknęłam głową.-A teraz leć,dasz radę wierzymy w ciebie Emmy!-krzyknęła gdy ja właśnie odchodziłam.

-Nie wierzę.-zaczepiła mnie Kendall.-Ta laska,zwyzywała mnie kiedyś w klubie,twojego brata chciała upić i wykorzystać.-Nolan kiedyś wspominał o tej sytuacji.Krew we mnie zawrzała,stanęłam prosto przed dziewczyną,zaśmiałam się gdy nawet dobrze pięści nie umiała zacisnąć.Dziewczyna podeszła bliżej i chciała zadać cios,lecz bez problemu zrobiłam unik.Podeszłam szybkim krokiem do dziewczyny i z całej siły walnęłam ją w twarz,jej głową poleciała na bok,a dziewczyna się zachwiała.Prychnęłam pod nosem.

-Jebana dziwka.-warknęła rudowłosa i mocno się na mnie rzuciła.Kurwa.Odepchnęłam ją od siebie i przywaliłam jej z pięści w nos.Jeden cios.Drugi cios.Trzeci cios.

-To za mojego brata kurwo.-wysyczałam jej prosto w twarz,nie wiedziałam co robię tylko zadawałam cios,nie przestawałam.-I za Kendall.

Dziewczyna złapała mnie za nadgarstek i mnie walnęła.Kopnęłam ją w brzuch,powodując że dziewczyna ze mnie spadła,nachyliłam się nad rudowłosą i z całej siły zadałam cios w jej ramię,potem w twarz a ostatni cios w twarz.Przegryzłam wargę,gdy zobaczyłam że leci jej krew.

Fallen for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz