Rozdział 1- Z Ameryki do Szkocji

29 2 0
                                    

    Westchnełam i zniosłam ostatnią torbe na dół. Przeprowadzamy się do Wielkiej Brytani a precyzyjiej do wioski Ottery St.Catchpole, moja mama Melisa Moon jest mugolem ale jest jedną z niewielu, która zna się na magii natomiast nasz ojciec był czysto krwistym Czarodziejem, więc ja i moi bracia jesteśmy pół krwii. Moja mama zajmuje się też stworzeniami magicznimi a ten zawud nazywa się Magzoologiął natomiast ja i moi bracia jesteśmy jeszcze dzieciakami i powinniśmy iść do szkoły...Co do ciasnej? Spytałam kiedy sowa wleciała z trzema listami i z rzuciła je na stuł w kuchni. Podeszłam tak jak pozostali członkowie mojej rodzinki i zobaczyłam bardzo znajomą pieczęć.

- Ach ten Dambeldor- westchneła mama- Zawsze z wyprzedzeniem.

- Czy ty nas zapisałaś do szkoły?- spytałam równo z Regulusem moim młodszym bratem.

- Owszem- oznajmiła- Z Jastinem było ciężko ale Albus zgodził się na jego ostatnie dwa lata w szkole.

- Poważnie?!- krzykną a ja pokręciłam głową.

- Jesteś cudowna- oznajmiliśmy równo i ją przytuliliśmy mocno- Kochamy cię mamo.

- Ja was też- oznajmiła i pocałowała karzdego z nas w policzek- Moje urwisy- zaśmiała się. Regulus i Jastin są wysocy, mają brązowe włosy i szare oczy. Mama mówiła, że sął podobni do ojca a Regulus bardziej przypomina jaszego zmarłego wója tyle tylko wiem natomias ja to jej kopia mamy obie błękitne oczy, długie rude włosy i tak samo się śmiejemy. Dostałam imie po mojej matce chrzestnej, która zgineła z ręki Sami-Wiecie-Kogo.

- Ja znosłem wszytkie rzeczy- oznajmił Regulus i przeczytał list- U was taki sam więc nie musicie czytać.

- Dzieki za popsucie niespodzianki- mrukną Jastin- Mały gnomie.

- Odwal się trolu- zaczeli się kłucić a ja westchnełam- Lili on mnie bije.

- Nie skarż się jak 5 latek- warknął nasz brat- I ty idziesz na 2 rok?

- Możecie przestać- warkneła mama nieco innym głosem. Trójka z nas jest animagami, mama jest wilkiem, Regulus kotem a Jastin wężem natomiast ja jkto by ujać potrafie się zmieniać bez rzadnych ograniczeń więc mam spory asortymet przemian w rózno rakie zwierzęta i stwożenia- Wszytko spakowane?

- Tak- oznajmiliśmy a mama przepoltowała wszytkie rzeczy do domu a ja złapałam za najcenniejszą waliske w naszej rodzinie.

- Lili uwarzaj na nie- pokiwałam- Nie chce aby coś im się stało.

- Dobrze- mruknełam z uśmiechem- Chwytamy się za ręcę ale napewno wszytko macie?

- Tak- powiedzieliśmy dobitniej. Mama machneła ręką a dom opustoszał, trzymaliśmy się mocno a po chwili byliśmy na stacji- Masz bilety?

- Owszem- oznajmiła. Wsiedliśmy do pociągu aby później wejść na prom i dopłynąć do samej Anglii. Zajeło nam to więcej czasu niż sadziliśmy ale właśnie staliśmy przed całkiem dużym domem.

- Dzień dobry- usłyszeliśmy starszą panią- Jesteście nowi?

- Owszem- uśmiechneła się mama- Melisa jestem a to moje dzieci, Jastin, Lili i Regulus.

- Niespotykane imiona- oznajmiła z usmiechem- Mieszkam niedaleko więc jesteśmy sąsiadami- oznajmiła z uśmiechem- Witam was w Angli.

- Dziękujemy- pomachaliśmy staruszce- Dzieciaki, karzdy ma swój pokuj.

- Kto pierwszy jest królem magii!- krzykną Jastin i już go nie było.

- Trolu to był falstart!- krzyknełam razem z Regulusem i pobiegliśmy na góre a ja oczywiście odstawiłam waliske na ziemie. Dobiegłam jako pierwasz bo chłopcy się przepychali.

- Ja biore ten- oznajmiłam i otworzyłam drzwi- Mam widok na ogrud.

- Ja ten- krzykneli i wybrali drzwi obok siebie a ja miałam na przeciwko Regulusa- Nie małpuj mnie.

- Jak dzieci- pokręciłam głową i rozejrzałam się po pokoju. Był bardzo durzy, miałam wielkie okno i widok na cały ogrud ale w oczy rzucił mi się dom na w zgórzu- Ciekawe czy ktoś tam mieszka?- spytałam.

- Dzieciaki musimy się rozpakować!- krzykneła mama i zbiegliśmy na duł- Nasz skrzat domowy dołączy wieczorem, Niezabudka zabiera jeszcze kilka rzeczy z domu a my bierzeemy się za pudła i waliski.

- Nie znosze tej roboty- powiedzieliśmy równo.

- Zbierzcie swoje rzeczy do pokoi a później mi pomorzecie- pokiwaliśmy i zaczeliśmy zabierać po mału nasze pudła i waliski- Lili pomożesz z ogrodem.

- Dobrze mamo- oznajmiłam. Weszłam do pokoju zanosząc ostatnie pudło i zeszłam na duł wiełam waliske a mama rzuciła specjalne zaklęcie a później wypuściła wszytkie stworzenia na zewnątrz- Hej piękna- przywitałam się z moim smokiem- Też tęskniłam- mrukneła coś a później poleciała do kąta gdzie było jej wygodnie.

- Kieł nie wolno- warkneła mama na mantykore, kiedy ta chciała zjeść nieśmiałak- Choć malenki- wzieła zielone stworzonko a te schowało jej się we włosach- To specjalne zaklęcie, dzięki, któremy zwykli mugole nie zobaczą stworzeń.

- Rozumiem- mruknełam- Skamander też takie potrafił?

- Nie- oznajmiłam- Nuet sam mi podsuną pomysł a ja je stworzyłam.

- Nieźle- mruknełam a on mnie objeła ramieniem. Wszędzie było mnustwo roślin, kwiatów i drzew ze wszytkich stron świata, które odwiedzilismy z mamął. Wszytkie znalazły swój kąt a ja się uśmiechnełam- Jesteś cudowna wiesz?

- Mówisz to drugi raz- oznajmiła- Ja ogarne kuchnie a ty rozpakuj się w pokoju.

- Dobrze- oznajmiłam. Poszłam na góre a kiedy chciałam wejść do pokoju zobaczyłam otwarte drzwi a tam mojego głupieko brata- Jastin- warknełam a moje włosy zmieniły się na czerwone- Wypad bo cię rozszarpie.

- Lili- oznajmił spanikowany- siostrzyczko myslałem, że jesteś na dole.

- Masz 3 sekundy a później się przemieniam- oznajmiłam a on zwiła szybko- Oddaj mój pamietnik.

- Już dobra masz- westchną a ja zabrałam książkę- Nie czytałem.

- Wiem bo mama rzuciła na to zaklęcie- oznajmiłam- Oczy by ci się spaliły gdybyś to otworzył.

- Powarnie?- spytał a ja się uśmiechnełam złowieszczo- Nie żartujesz?

- Niby po co?- spytałam a on zwiał do pokoju- Frajer- zaśmiałam się i zamknełam drzwi. Zaczełam wszytko układać na pułki a ubrania do szafy, dobrze, że mam regały na książki bo nigdzie bym nie zmieściła tyle książek- Za dużo ich- mruknełam i sama się zasmiałam. Uwielbiam czytać a samo ich pakowanie zajeło mi z 5 godzin a układanie jakieś 3- Mam nawet wolne miejsce.

- Mowy nie ma- oznajmiła mama a ja się odwruciłam- Jak pojedziemy po książki- mrugneła do mnie a ja się uśmiechnełam- Moja bibloteczka też jest chuda.

- Kolacja?- spytałam a ona kiwneła. Zeszłam na duł a chłopcy już się kłucą- Spokuj trole.

- Dobra tylko zmień włosy na ten rudy- oznajmili razem a ja wykręciłam oczami. Zjedliśmy spokojnie a po kolacji poszłam się wykompać a później się połozyłam.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz