Część 43 Pierwsza lekcja z eliksirów

8 1 0
                                    

Stałam właśnie na pierwszej lekcji z Eliksirów a profesor Slokhart zgodził się nas uczyć natomiast Snape uczy nas Obrony przed Czarna Magią. Byłam ciekawa lekcji z nowym profesorem, Regulus coś o nim wspominał i mówił, że był wspaniałam nauczycielem. Uśmiechnełam się i ścisnełam mocniej podręcznik, mama kupiła mu wszytkie podręczniki do Eliksyrów na kardzy rok a on poprawiał ich błędy tak aby eliksir był odpowedniu zrobiony, uśmiechnełam się bo ton zawsze mi pomagał z wypracowaniami.

- Pan Potter- oznajmił nauczyciel a ja popatrzyłam na Kuzyna i Rona- Przyprowadził pan kolege.

- Ron Wesley- powiedział rudy.

- Chodzcie i wyciągnijcie podręczniki- oznajmił nauczyciel.

- Niestety ale jeszcze ich nie mamy profesorze- oznajmil Harry.

- Weście sobie jakieś z szafy- oznajmił i wrucił do Eliksirów- Jak już muwiłem sporządziłem dziś rano eliksiry, jakieś sugestje co to może być?- spytał a moja i Hermiony ręka wystrzeliła w góre.

- No prosze- mrukną- Najpierw może ty- wskazał na Hermione- Panno...

- Grenger ser- powiedziała i podeszła- To Verita serum czyli eliksir prawdy, to eliksir wielo sokowy trudno go przygotować.

- Dobrze dziękuje panno Gręger- oznajmił- a teraz ty moja droga, panno...

- Black- powiedziałam i podeszłam- To jest Amortęcja najsilniejszy eliksir miłosny, jego zapach kardzy odczuwa innaczej w zależności co kto lubi- oznajmił- Ja naprzykład czuje lilije, stare księgi, czekolade i pomarańcze- powiedziałam i odeszłam.

- Jednak Amortęcja nie wzbudza prawdziwej miłości bo to nie możliwe- oznajmił nauczyciel- Ale powoduje bardzo silne zaburzenie lub obsesje i z tego powodu to zapewne, że to nienajbezpieczniejszy eliksir w tej sali- przykrył kociołek przykrywką.

- Ale nie powiedział pan co jest tutaj- odezwała sie jakaś brnetka.

- A racja- powiedział i wyciągną małą fiolke ze stojaka- Panie i panowie to co tu widzicie to niezwylke dziwny eliksir znany jako...

- Felix Felicis znany również jako płynne szczęście- oznajmiłam- Przepraszam.

- Ależ nic nie szkodzi, panno Black- oznajmił z uśmiechem- Niełatwo je uważyć a mały błąd dużo kosztuje, jeden łyk a wszystko co robisz kończyć sie będzie sukcesem. Oczywiście tak długo puki działa- dodał- Cóz to właśnie dzisiaj będzie nagrodą jedna mała fiolka płynnego szczęścia dla ucznia, który w najbliższą godzine wyprodukuje nam wywar śmierci w miare uzyteczny. Wskazuwki znajdziecie na tronie 10- uśmiechnełam się. Pamiętam jak Regulus robił ten eliksir a ja mu pomogałam- Uprzedzam was jednak, tylko jednemu uczniowi wywarzyć elikir na tyle dobrze aby zasłużyć na nagrode tak czy inaczej zycze wam szczęścia, bierzcie się do roboty- dodał a ja zajełam stanowisko. Otworzyłam ksiązke i wziełam oddech, zaczełam wszytko dodawać.

- Jak to zrobiłaś?- spytał Ron.

- Nie tnij tylko rozgnieć- powiedziałam. Śłedziłam teks uważnie i mi się udało ale nie byłam jedyna bo Harremu też.

- Na brode Merlina- powiedział profeor-  Tych dwoje wywarzyło tak doskonały eliskir, że zabili by jeszcze pół szkoły ale tylko jeden może wziaść nagrode.

- Harry weś to- oznajmiłam- Ja nie potrzebuje szczęścia.

- Jesteś pewna?

- Tak weś- oznajmiłam a Profesol Slokhr mu ja wręczył. Zaczełam zbierać swoje rzeczy.

- Panno Black możesz zostać jeszcze na chwile?- spytał profesor.

- Tak pewnie- zostałam a jak inni wyszli podeszłam do Profeora- O co chodzi?

- Przypominasz mi Regulusa- oznajmił.

- To mój wój- powiedziałam- Polibył by pan mojego młodrzego brata, dostał imie po wóju i nie było dnia, w którym by nie warzył by eliksiru. Opowiadał o panu.

- Naprawde?- spytał- Chciał bym go poznać.

- Niestety ale to już nie możliwe- powiedziałam- Voldemort zabił go, mojego drugego brata Jastina i mame.

- Przykro mi- powiedział- jesteś córką Syrusza?

- Tak.

- Słyszałem, że zmarł- oznajmił a ja pokiwałam- W jeden rok straciłaś całą rodzine.

- Mam przyjaciół i Hogwart- powiedziałam- teraz to oni są moja rodziną.

- Nie uczyłem twojego ojca ale twojego wója Regulusa już tak- oznajmił- To on- wskazał na zdjęcie, kiedy weszliśmy do jego gabinetu.

- To ciocia Lili- powiedziałam- Moja matka chrzestna.

- Tak wiem- powiedział- Chwaliła mi się tym uczyłem też twoją mame. Melissa i Lili były jak papużki nie rozłaczki, wszedzę chodziły i nawet razem warzyły eliksiry.

- Tak można się po niej tego spodziewać- oznajmiłam- Wie pan jak mam na ime?

- Nie.

- Lili- oznajmiłam- Mama mi tak dała a ciocia podobno skakała az pod słońce z radości.

- To prawda- oznajmił- Była mardo mądra i piękna, przypominasz mi je.

- Tak, karzdy mi mówi że jestem jak mama i ciocia w jednym ciele- mruknełam- tęsknie za nią.

- Karzdy za nią tęskni ale miała charakterek- oznajmił- Może i sie dobrze uczyła ale nie dawała sobie w kasze dmuchać.

- Fakt- mruknełam- Profesor Dabyldor mi mówił, że jestem do niej podobna takrze z charakteru.

- No tak dowcipy- oznajmił- Twoja matka zawsze wpakowała się w kłopoty razem z twoim ojcem i ich paczką.

- Tak- mruknełam- Robiłam sobie nawzajem żarty z braćmi bo mama wytoczyła nam konkur san Króla dowcipów. Wygrałam po tym jak chłopcy się poddali.

- Zawsze taka była- oznajmił- Lili też się uśmiechała całymi dniami.

- To prawda- oznajmiłam. Pożegnałam się z profesorem i wruciłam do dormitorjum.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz