Rozdział 17 Żegnaj Hartodziob

11 2 0
                                    

Sziedzimy na lekcji wrózbiarstwa i się nudzimy bo mamy zobaczyć cos w kryształowej kuli. Harry sie na nia patrzy a Ron śpi w najlepsze, wpatrywałam się w niął aż w końcu pokazała mi sie pełnia, wilkołak, ja, Sanpe, Ron, hermiona, Harry i Black. Zmarszczyłam brwi widząc to bo skoro była pełnia to oznacza, że Lupin nie wiął eliksiru i się przemienił.

- Ponurak, tak myśle- powiedziała Hermiona wybudzając mnie z transu. Profesor na na popatrzyła jak na kretynke a ja popatrzyłam spowrotem na kule i znowu to samo po chwili kula spadła a Hermiona sobie poszła zła.

- Coś mnie omineło?- spytałam.
 Po lekcji zeszliśmy na duł ale zobaczyłam kule a Harry ją podniusł, odnieślismy ja razem bo Ron sobie poszedł. Ustawiłam ja na miejsce i zobaczyłam kogoś.

- Harry, Lili- szptał mężczyzna. Przypominał mi kogoś ale nie jestem pewna, podskoczyłam czując ręke na ramieniu.

- Pani profesr- powiedziałam z Harrym.

- To się stanie dzisiaj, w nocy. ten, który sprzedał przyjaciół, który cuchnie smiercia rozerwie łańcuchy. Niewinna krew poleje się i sługa wyruszy połaczyć się ze swoim panem- powiedziała w transie- Wybacie kochanie mówiliście coś?

- Nie nic- powiedział Harry. Wyszlismy razem a ja zastanawiłam się nad semsem jej słów, padłam na kanape i spisałam przepowiednie na kartce, schowałam ja do kieszeni i myślałam nad tym co powiedziała profesor Trelawney.

Zapukałam do chatki Hagrida a on mnie wpóścił. Mama mósiała wracać do domu więc nie zobaczy tego ale pożegnała się już z Hartodziobem. Siedziałam z gajowym i piłam herbate a póxniej wyszliśmy na dwór aby zobaczyć zwierzaka.

- Hej mały- szepnełam a on mruknał- Wiem- szepnełam a on położył mi głowe na kolanach. Gładziłam go po głowie aby nie był samotny w tym dniu, Hagrit wrócil do domu a ja czekałam na Harrego i reszte mieli przyjść się pożegnać z nim i pochwili ich zobaczyłam. Wstałam i przyłozyłam głowe do jego- Będę tensknić, Dziobek- szepnełam a ja zobaczyłam łzy w jego pieknych oczach. Weszłam z nimi do domu i siedziałam tak powstrzymując placz.

- Nie powinniście oglondać takich rzeczy- oznajmił Hagrid- Wypijcie herbate i uciekajcie ale najpier Ron- powiedział i wyciagną z pudełka parszywka.

- Parszywek- ucieszył się a ja popatrzyłam na szczura. Mialam wrażenie, że chce uciekać od niego w sumie było tak od początku a pogorszyło się po tym jak Black był w zamku. Tak jakby wiedział kim jest i bał się go, był strasznie dziwnym szczurem ale i też starym powinen zdechnać z jakiś rok temu. Wystraszyłam się kiedy wazon się stłuk i wyczułam zapach Dambyldora a póxniej harry oberwał w głowe i się odwrucił. Uciekliśmy z domu i schowaliśmy się za dyniami po chwili usłyszałam łamanie gałęzi.

- Co to było?- spytałam odwracając się z Hermionał.

- Co jest?- spytał Harry.

- Zawało mi się...z resztą nie waznie- mrukneła Hermiona.

- Idziemy- powiedział Ron i wybiegliśmy z za dyń i staneliśmy na wgużu. Usłyszałam metal a później kruki się spłoszyły. Przytuliłam się do Harrego, aby nie patrzeć na to- O nie- mruknął a później jeknał- Auu dziabnął mnie. Parszywek- powiedział i zaczą biez za szczurem.

- Ron- pobieglismy za rudzielcem w strone bijącej wierzby. Kiedy złapał gryzonia wierzba się zcazeła poruszać.

- Ron wiej!- krzyknął Harry a rudzielec pokazał w naszą strone.

- Lili, hermiona, Harry wiejcie to Ponurak!- krzyknał a pies rzucił się na niego skacząc przez nas. Nie przypomina tego psa z wcześniej jest wściekły, złapał za noge Rona- Harry!

- Ron!- krzyknął kiedy piez zaczą go ciagnąc do tunelu pod wierzał.

- Ron!- krzyknełam z hermionął.

- Harry!- krzyknał zrozpaczony ale brunet nie zdażył chwycić go za dłoń. Pomogłam z hermionął Harremu ale oberwalismy od wierzby, strasznie się wkurzyła.

- teraz!- krzyknał Harry i zaczeliśmy biec unikając pnączy dzrewa.

- Padnij- powidziała GHermiona i się uczyliła. Harry oberwał a ja chwyciłam się pnącza co było błedem.

- Nigdy więcej go nie uratuje!- krzyknełam i zaczełam krzyczeć ze strachu. Po chwili Hermiona też była na gałęzi.

- Harry!- krzyknełyąmy. po chwili Hermiona go złapała i wrzuciła iealnie do nory. Póżniej ona zeskoczyła a na końcu ja.

- Przepraszam mruknełam leżac na nich.

- Nic nie szkodzi- powiedział Harry i wstaliśmy.

- Do kond ten tunel prowadzi?- spytała Hermiona a ja wyczułam znajomy zapch. Czułam Lupina, Rona oraz dwa nieznane zapchy, które są tam.

- Domyślam sie- mruknał Harry- Ale obym się mylił- ruszylismy przed siebie. Wyszlismy po chwili i zobaczyłam stary dom.

- To wrzeszczonca Chata- oznajmiła hermiona a ja warknełam- O co chodzi?

- Nie podoba mi się to- mruknełam i usłyzszałam jeki Rona- Ron jest ranny.

- Chodzcie- mruknął Harry i ruszylismy na góre. Zobaczyłam Rona i szybko tam podbiegliśm, stanełam obok i popatrzyłam na jego Noge- Ron.

- Ron żyjesz?- spytała Hermiona.

- Gdzie pies?- spytałam.

- Harry zasadzka- oznajmił- To nie pies tylko animag- wskazał kierunek. Drzwi się zamkneły a nam ukazał się Syriusz Black.

- Jeśli chcesz ich zabić to musisz zabić i nas- oznajmiła Hermiona ochraniając mnie i Harrego.

- Nie- powiedział Black- Tylko jedna osoba zginie.

- I to będziesz ty!- warknełam i się przemieniłam powalając go a Harry trzymał go i wycelował różdzką. Black patrzył na mnie a ja warknełam na niego, uśmiechna sie delikatnie.

- No co chcesz mnie zbaić harry?- spytał i zaczą się śmiać.

- Exsperialmus- rózdżka Harrego wyleciała w powietrze a ja popatrzyłam na Lupina.

- Lili przemień się- powiedział a ja tak zrobiłam- No, no Syrjuszy chyba nie wyglondasz najlepiej- podszedł do niego- Wreszcie ciało zgrało sie z twoim szaleństwem.

- Ty już wiesz jak to jest być szalonym prawda Remusie?- spytał a ja patrzyłam na nich.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz