Rozdział 10 Hogsmeade

14 2 0
                                    

Ron jak drugi podszedł a Bogin przeobraził się w pajaka a rudzielec rzucił zaklęcie i pajak miał wrotki i się wywracał.

- Nieźle- mruknełam. Podeszła Parvati a jej strach to ogromna kobra, którą zmieniła w klaune w pudełku.

- Lili twoja kolej- oznajmił nauczyciel a ja podeszłam. Po chwili Bogin zaczą sie przemieniać w wilka, który był cały w krwii, tak mój strach to ja sama po stracie kontroli nad sobał.

- Ridikulus- machnełam różdżkął a on zmienił się w puszowego psa. Ruszyłam na tył ale czułam wzrok Profesora a kiedy Harry podszedł bogin zmienił się w Demetora a Remus osłonił bruneta ciałem a wtedy zobaczyłam pełnie. Zamrugałam i popatrzyłam na mężczyzne wilczymi oczami i wyczułam coś dziwnego.

- Pozbierajcie ksiazki to już koniec na dziś- oznajmił nauczyciel a reszta zawidziona wyszła ale ja poczekałam aż zostaniemy sami- Czy coś się stało Lili?

- Profesorze mam pytanie odnośnie Demętorów.

- O co chodzi?- spytał a ja podeszłam do niego.

- Dlaczego mnie zaatakowały w tedy w pociągu?- spytałam- Zanim zędlałam usłyszałam krzyki jakiegoś mężczyzny o nie winność.

- Demętorzy wyciągają z nas wszystkie smutne wspomnienia aż nie zostaje nic- oznajmił- Jeśli chcesz pytać o to napisz do mamy.

- Żeby tylko chciała pogadać o tacie- mruknełam- Jastin i ona zachowują się dziwne od kąd Syriusz Black uciekł z Azkabanu, nic nie chca mówić o tacie a Regulus zaczą mieć koszmary.

- A ty je masz?- spytał.

- Jeśli mam dostać wizje- oznajmiłam- Wizjae objawiają mi się podczas snu ale miałam jędną dziwnał podczas lekcji wrózbiarstwa.

- Co zobaczyłaś?- spytał.

- W filiżance zobaczyłam, szczora, jelenia, wilka wilkołaka i psa oraz kilka kresek, która miały przypominać drzewa, nie wiem co to oznacza ale dostane kolejnął już niedługo.

- Dambyldor wie?- spytał a ja pokręciłam- Melisa wspominała mu o twojej magii pomów z nim.

- Dziekuje profesorze- mruknełam- A Exspektro Patronum, czy może mnie pan tego nauczyć?

- To zaklęcie z 6 roku- oznajmił- Ale moge sprubować cię go nauczyć abyś mogła sie bronić.

- Dziekuje Profesorze Lupin- uśmiechnełam się- Już panu nie przeszkadzam- wyszłam z tamtąd. Ledwo co zamknełam drzwi a Bliźniacy mnie pociagneli.

- Gdzie uciekasz, mała?- spytał George.

- Do dormitorium miałam iść- mruknełam a oni zaczeli mnie gdzieć ciągnąć- Gdzie idziemy, klony?

- Nie ładnie tak obrażać- powiedział Fred- Chcemy zrobić dowcip.

- Jak zawsze- zaśmiałam się.

- Z drogi Weasley- warknał Draco i na mnie popatrzył- Co tutaj robisz szlamo?

- O to samo mogłam ciebie spytać tleniona fretko- oznajmiłam- Nie jestm szlamą tylko czarodziejem pół krwi- dodałam i zaczełam odchodzić ciagnąc za sobą chłopaków.

- Ale twoja matka jest- oznajmił a ja stanełam- Jest szlamą więc ty też nią jesteś- dodał a Jastin złapał mnie w ostatnim momęcie.

- Pomóżcie mi- powiedział to do chłopaków i zaczeli mnie odciagać- Uspokuj się, młoda.

- Słyszałeś to?- warknełam a on westchnął i oberwałam jakąś książkał- To bolało gnomie.

- Miałaś panować nad sobą- mruknał- Regulus czeka na ciebie z transmutacjął.

- Wiem- warknełam i szłam już sama. Poczułam jak ktoś połozył mi rękę na głowie.

- Jesteś urocza jak się złościsz- szpnał mi do ucha George- Rumienisz się.

- Oj ucisz sie rudzielcu- mruknełam zasłaniają sobie twarz włosami. Jastin wpatrywał się w chłopaka a Fred się uśmiechał.

- Własnie- oznajmił Jastin- Mama podpisała zgody na wyjście do Hogsmeade, Regulus nie może więc idziemy we dwójke.

- Czwórke- poparwił go Fred- Mała idzie z nami na zakupy- objeli mnie za szyje a Jasti odsunął ich.

- Na taką odległość- oznajmił a ja walnełam go w głowe- Ja tu dbam o twoją cnote.

- Oj ucisz się- mruknełam zażenowana i czerwona ze wsdydu. Chłopcy powstrzymali śmiech ale widziałam jak ich oczy wypełniają się łazami śmiechu.

Dałam zgode profesor Maggonagal i stanełam obok ona i Hermiony ale Harry nie mógł iść z nami bo nie miał podpisanej zgody więc musiał zostać. Połozyłam mu ręke na ramieniu a on kiwną więc ruszyłam za reształ, po drodze znalazłam bliźniaków i tak szybko zleciała ta wycieczka. Kupilam sporo słodyczy bo dla Regulusa i Harrego, Ron też coś tam przemycił dla naszego przyjaciela a jeśli chodzi o mojego brata...

- Jak mogłeś zjeść trzy torby słodyczy?- spytałam zła- Połowa była dla Regulusa.

- Przeszadzasz- mrukną a ja walnełam go w głowe- Za co wiedzmo?

- Kup więcej i wracamy- oznajmiłam a on westchnał i poszedł do sklepu a ja czekałam przed nim. Zobaczyłam czarnego psa, który do mnie podszedł był strasznie wychudzony- Hej mały- kucnełam i wyciagnełam rękę- Nie bój się, nic ci nie zrobie- połozyłam mu dłoń na głowie i podrapałam za uchem.

- Czy ty musisz przyciągać te futrzaki?- spytał zirytowany Jastin- Gdzie cię nie ma zawsze widze cię głaczącą jakieś zwierze. Młoda a on ci nie przypomina ponuraka?

- Może i tak- mruknełam- Pewie jest głodny- zabrałam mu torbe i dałam troche cukierków psu a ten zaczał jeść- To miało być dla Regulusa i Harrego ale chyba się nie obrażał jak zjesz im troche.

- A na mnie to się wydzierałaś- mruknął mój brat a ja westchnełam- Zostaw tego starego psa i wracajmy bo nam Ta wiedzma łeb urwie.

- A ty jak zawsze- mruknełam- Przyznaj się, że się umuwiłeś z jakąś dziewczynął a nie się wykręcasz.

- Umuwiłem się z Puchonką zadowolona?- spytała a ja wywruciłam oczami. Miałam wrażenie jakby w oczach tego psa zabłysła gwiazdka rozbawienia ale mogło mi się wydawać- Choć Lili, Regi czeka.

- Ide zrzędo- mruknełam i pogłaskałam psa- Nie daj się złapać jakimś wrednym czarodziejom- wstałam i z torbami cókierków ruszyliśmy do zamku.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz