Nastała już chłodna jesień, siedzimy w sali i czekamy na profesora Lupina bo mamy Obrone przed Czarną magiią ale do pomieszczenia wszedł Snape i zaczał zamykać okiennice przez co zrobiło się ciemno i rozwinał ekran patrząc na nas.
- Otwużcie książki na stronie 394- powiedział a ja patrzyłam na niego jak na ducha. Popatrzyłam na Rona a on wzruszył ramionami zaczełam otwierać książke na podanej stronie.
- Przepraszam bardzo gdzie jest profesor Lupin?- spytał Harry a ja popatrzyłam na niego.
- Zadziwiająca troska co Potter?- spytał Sape a ja westchnełam- Dowiedzcie sie więc, że wasz profesor jest obecnie nie zdolny do prowadzenia jakich kolwiek zajęć. Strona 394- oznajił i stana styłu a ja zamrugałam. Właczył projektor a później machnał ruszczkął a książka Rona otworzyłam się na stronie.
- Wilkołaki?- spytał.
- Profesorze zaczeliśmy Czerwone kapturki i Zwodniki- powiedziała hermiona pojawiając się znikąd- Wilkołaki miały być za miesiąc.
- Cisza- mruknał Snape.
- Kiedy ona przyszła?- spytał Ron a ja zamrugałam patrząc w ksiązke. Chwila momet, Lupina nie ma a wczoraj była pełnia, jego strach to pełny księznic i ten zapach wilka, który wyczułam jak byłam bliżej niego a teraz to...Remus Lupin jest...
- Prosze, kto mi wyjaśni jak sie odróznia Animaga od wilkołaka?- spytał a ja i Hermiona podniosłysmy ręke- Nikt a to wielka szkoda- mruknał a ja warknełam cicho.
- Może ja- powiedziała hermiona- Animag to czarodziej, który chce się zamienić się w zwierze a wilkołak nie ma wyboru. Podczas każdej pełni gdy się przemienia nie ma wyboru i nie pamieta kim jest, zabije każdego kto wejdzie mu w droge a porozumieć się koże wyłacznie z innym wilkołakiem.
- Aaauuuu- zawył Malfoy a ja wywruciłam oczami.
- Dziekuje panie malfoy- mruknał Snape- Już drugi raz odzywasz sie nie pytana Grenger, nie umiesz sie pochamować czy wziełaś sobie za punkt honoru, żeby odstawiać zarozumialca?
- Ma gość troche racji- mruknął Ron a ja go szturchnełam.
- Tracicie 5 punktów- mruknał nauczyciel a ja westchnełam- Żeby wam się nie nudziło napiszecie na poniedziałek wypracowanie na 2 roki pergaminu o wilkołakach, ze szczegulnym uwzglednieniem ich rozpoznawania.
- Ale jutro jest mecz qudicha- oznajmił Harry a Snep pochylił się nad nim.
- A zatem niech pan jutro uważa panie Potter- zaczał syczec na niego- Połamane kończyny to żadna wymówka, strona 394- dodał a ja westchnełam. Może napisze połowe o nich dzisiaj? Westchnełam i słuchałam uważnie co mówi Snape bo nie chce mieć złej oceny z tego wypracowania.
Po lekcji ruszyłam odrazu do biblioteki i usiadłam z kilkoma książkami przy jednym ze stolików. Zaczełam szukać informacji i pisać to co jest ważnie, wyczułam perfumy więc popatrzyłam w góre i zobaczyłam malfoya, który usiadł na przeciwko mnie.- Wolne?- spytał.
- Co ty tutaj robisz?- spytałam- To biblioteka.
- Wiem- mruknał a ja popatrzyłam na tą fretke- Wolne?
- Ta- mruknełam- jedno słowo na temat mojej krwii a twoja rozleje się po całej bibliotece- warknełam a on sie uśmiechnał.
- Ostro- mruknał a ja wywruciłam oczami- Jesteś znawcą stworzeń magicznych co nie?
- Ta i co?- spytałam.
- Twoja mama nie wie czegoś o wilkołakach?- spytał.
- Wie sporo- mruknełam- Ale ja zdobywam sama wiedze jeśli o to ci chodzi, Malfoy- mruknełam i wznowiłam pisanie. Czułam jak mnie obserwóje co było dosć dziwne bo on był wredny i obrażał wszystkich do okoła.
- Czego jestem miły?- spytał a ja popatrzyłam na niego- Bo mnie uratowałaś, przed tym Hipogryfem.
- Nie ma za co- mruknełam- Potraktuj to jako nauczke i słuchaj się tych, któżyw iedzą o stworzeniach magicznych więcej niż ty- mruknełam a on na mnie popatrzył.
- Masz ładne oczy Lili- mruknął a ja popatrzyłam na niego i buchnełam czerwienią.
- Czy ty dobrze się czujesz?- spytałam nie pewnie- Masz gorączke, że mi sprawiłes komplemet?
- Nie- przyblizył sie do mnie- Jesteś nawet ładna jak na Gryfonke i szlame.
- A ty własnie wypowiedziałeś się na temat mojej krwi- wastałam i zabrałam rzeczy- Życze miłego pisania Malfoy- warknełam a on się wyszczerzył.
- Jesteś urocza, kiedy się denerwójesz- mruknął a ja czerwona wyszłam z tamtąd. Co za palant. Wpadłam na Gorga, który szedł w moim kierunku.
- Lili- mruknał- A ty nie z Malfoyem?
- Słucham?- spytałam- O co ci chodzi, co? Ledwo co na ciebie wpadłam a ty pytasz sie o tą fretke?
- Jak ci mówił komplemety to nie był nią- warknał a ja westchnełam zła- A ty gdzie?
- Pogadamy jak ochłoniesz- mruknełam mijając go.
- A leć do niego w końcu to twój przyjaciel- warknał a ja spoliczkowałam go- Lili?
- To było poniżej pasa Gorge- szepnełam- Nawet jak na żart, jak mogłeś coś takiego powiedzieć? Chciałam pójść do dorimotrjum- dodałam patrząc na niego a on chyba właśnie zrozumiał co powiedział.
- Lili ja...- prubował coś powiedzieć ale mu przerwałam.
- Ty jesteś moim przyjacielem ale chyba mósze to przemyśleć- dodałam i poszłam przed siebie. Uderzyłam go odruchowo ale on też przegiął, przyjaciół nie zatopie nikim a wszczegulność Gorga, lubiłam go ale moje serce teraz pęka po jego słowach niczym szkło po uderzeniu kamieniem. Wbiegłam do pokoju i zamknełam drzwi a później sie połozyłam i zaczełam płakać.
- Lili?- spytała Hermiona- Czemu płaczesz?
- To nic- mruknełam a brunetka usiadła obok mnie i położyła rękę na ramieniu- Gorge, ja k on mugł to powiedzieć?
- Hej spokojnie- wstałam i przytuliłam ją a ona gładziła mnie po plechach- Co się stało?- spytała a ja wiełam oddech i zcazełam jej wszytstko opowiadać- Udrezyłaś go?
- To był odruch- szepnełam- Ale on pomyślał, że moge zastompić go Malfoyem- dziewczyna westchneła i starała się mnie uspokoić.
CZYTASZ
Black czy Moon- Gorge Weasley
FantastikBlack ma trójke dzieci i kochającą żone, która nie wierzy w jego wine. Uwięziony w Azkabanie czeka na dogodny momęt aby znaleść zabójce przyjaciół natomiast w domu jego dzieci i żona, żyją normalnie córka i najmłodszy syn nie znają ojca a najstarzy...