Rozdział 4- Pokątna

18 2 0
                                    

POV; George

Wracaliśmy ze spotkania z ciocią Melisą ale ja nie słuchałem naszej rozmowy mój mózg był nadal nasycony pięknem rudowłosej dziewczyny. Była  nieziemsko prze piękna. Poczułem uderzenie na ramieniu więc tam popatrzyłem, zobaczyłem dłoń mojego bliźniaka.

- Co ci?- spytał a ja westchnołem- Musimy pogadać- dodał domyślając się o co chodzi. Wruciliśmy do domu a ja z Fredem zostaliśmy chwile na dworze, podeszłem do strumyka i usiadłem na brzegu a obok mnie brat.

- Lili- mruknołem- jest ładna.

- Ta- mruknął- jeśli trafi do Grifindoru przyłaczymy ją do nas.

- A jak nie?- spytałem- Może dać ją do Puchonów albo Kruków ale Ślizgonów nie zdzierże- oznajmiłem a on się zaśmiał- Czego się chichrasz?

- Ty się zakochałeś- oznajmił a ja prychnołem śmiechem- Poważnie mówie.

- Jaja se robisz i tyle- popatrzyłem na niego a on walną mnie w tył głowy- Za co?

- Miłość od pierwszego wejżenia się zdarza- powiedział- I ciebie to spotkało, braciszku.

- A jeśli ona mnie nie lubi?- spytałem a on pokręcił głową.

- To ją rozkochaj w sobie- oznajmił- Bez eliksiru i zaklęć.

- Wież, że tego nie zrobie- oznajmiłem- Nie jestem aż taki głupi- wstałem równo z nim i ruszyliśmy do domu a później do pokoju- Zobaczymy się pewnie na stacji z niął.

- Zapewne- oznajmił- Dasz rade- mrukną kładąc się- Dobranoc.

- Dobranoc- odpowiedziałem i zasnołem.

POV; Lili

Mama obudziła nas rano aby póść po warzne rzeczy na ulice Pokątnął. Westchnełam ciężko widząc kominek, później jest się w sadzy i ciężko domyć włosy. Wziełam troche proszku i weszłam do komina z Regulusem.

- Pokątna!- krzykneliśmy a później byliśmy na ulicy a wkoło nas tłum ludzi. Uśmiechnełam się widząc te wszystkie kolorowe wystawy i krzyki mieszane z rozmowami ludzi, po chwili była mama i Jatin.

- Ja ide po książki a wy po różdżki- oznajmiła- Jastin nie zgub ich.

- Dobrze mamo- oznajmił i zniknelismy w tłumie- Olivander szukajcie takiego sklepu.

- Tam jest- oznajmiłam widząc szyld i skierowaliśmy się do niego. Trzymałam ręke Regulusa mocno aby się nie zgubił- No to wchodzimy- oznajmiłam stojąc przed drzwiami sklepu. Jastin otworzył drzwi a mały dzwoneczek przy nich zadzwonił.

- O rodzeństwo Moon- powiedział staruszek- Najpierw najstarszy- oznajmił a Jastin podszedł, dał mu różdżke a ona zaczeła się świecić- Dąmb, 11,5 cala, twarda rdzeń z włosa jednorożca, niech ci dobrze służy.

- Dziękuje- oznajmił.

- Regulusie choć do mnie- zawołał go a ja popchnełam go aby po szedł- Przypominasz mi strasznie waszego wója- oznajmił i przyniusł różdżkę- Prosze- dał mu ją i też zaczeła świecić- Winorośl, 12,3/4 cala, giętka, rdzeń z piura Feniksa, niech ci dobrze służy.

- Dziękuje panu- uśmiechną się a ja westchnelam.

- I na koniec mała kopia Melisy- oznajmił- Choć do mnie Lili- podeszłam a on zniknął w śrud regałów- Zobacz tę- dał mi ją a ja machnełam a wazon sie rozbił- Nie, nie stanowczo nie ta!- odłożyłam ją a on zniknął- A tę?- znowu machnełam i podpaliłam bluzke Jastinowi.

- Ojć- mruknełam sztucznie.

- Żmija- warkną kiedy ugasił mały płomyczek.

- Jak matka- mrukną i wrucił z kolejnął- Ta powinna się nadać- wziełam a ona zaczeła świecić- No prosze, Klon, 12, 5 cala, dosyć giętka, rdzeń ze smoczego serca identyczna jak u ojca.

- Niesamowite uczucie- mruknełam- Różdżka sama wybiera właściciela, prawda?

- Zgadza się panno Moon- oznajmił- Ty przypominasz matke ale chalakterek masz po ojcu jak i madce, Jastin jest jego kopią i ma ten chalakter a Regulus przypomina mi waszego wója ale chalakter ma po matce.

- Wiedziałem- oznajmił Regulus- Lili jest dwa razy wredniejsz niż mama.

- I z czego się cieszysz gnomie?- spytał Jastin i zaczeli się kłucić westchnełam.

- Ile płacimy?- spytałam.

- 30- oznajmił a ja mu dałam odpowiednią ilość monet- Jak Ojciec i wój- mrukną patrząc się na nich.

- Dowidzenia panie Olivander- pożegnałam się z nim i walnełam chłopaków- Spokój bo wstyd przynosicie- warknełam i za uszy ich wyciągnełam ze sklepu. Zobaczyłam mame, która miała już chba wszystko.

- Zostały wasze szaty- oznajmiła a Jastin zabrał jej pódła- Dziekuje synu- oznajmiła.

- No prosze, prosze- usłyszeliśmy za sobą głos- Melisa Moon z dziećmi.

- Lucjush Malfoy- mrukneła mama- Z synem a gdzie żona?

- Ma coś do załatwienia- oznajmiła- A Syriusz?- spytał a ja zamrugałam.

- Jastin ani mi się waż- oznajmiła mama widząc jego mine- Idzcie po szaty a ja pogadam ze starym znajomym.

- Dobrze- warkną brunet i pociagną nas za sobął.

- Kto to Syriusz?- spytałam- Jastin?

- Nasz ojciec- mruknął- mówiłem wam, że wyjechał na troche.

- Na 12 lat- szepną Regulus- Jaki on jest?

- Taki jak ja- oznajmił- ale Lili ma bardzo podobny chalakter- dodał i byliśmy pod sklepem- Pakować się- mrukną. Weszliśmy a krawcowa zdieła z nas mare i zaczeła szyć magiął.

- Już gotowe?- spytała mama wchodząc- Jak zawsze szybka robota.

- Meliso aleś ty urosła- oznajmiła z uśmiechem starsza kobieta- Lili jest taka podobna do ciebie.

- Wiem o tym- uśmiechneła się- Ile płacimy?

- 45- oznajmiła a ona dała jej woreczek pieniędzy. Pożegnaliśmy i wyszliśmy z kolejnymi pudłami, wruciliśmy do domu.

- Jutro jest szkoła- oznajmiła- więc pobutka z rana- dodała a my kiwneliśmy. Zobaczyłam trzy miotły wyścigowe- Na co czekacie?

- Jesteś najlepsza- przytuliliśmy ją. Może dostaniemy się do drużyny? Uśmiechnełam się na to i wziełam swoją miotłe a chłopcy swoje ale teraz zobaczyliśmy jaki to model- Błyskawica!- mama się zaśmiała- Mamo kochamy cię mocno.

- Czuje właśnie- oznajmiła, kiedy ją przytuliliśmy- Pakować się do kufrów i jutro szkoła.

- Tak jest- oznajmilismy i polecieliśmy do pokoi. Spakowałam się szybko i popatrzyłam przez okno a smoczyca na mnie. Podleciała a ja złapała się jej ogona i znowu zaniosła mnie na swój łuk.

- Musze jechać- oznajmiłam a ona popchneła mnie swoją głową w strone choryzątu- Pozwalasz mi?- mrukneła cicho- Szybko wruce, czas mine ci bardzo szybko a Niezawódka będzie cię karmić a mama ci pomoże- mrukneła a ja się uśmiechnełam- Dogadani- położtłam swoją głowe na jej pysku- tęsknie już za tobą maleńka- szepnełam a ona polizała mnie swoim językiem- Wiesz, że to się nie zmywa- oznajmiłam a ona mrukneła. Odstwaiła mnie do pokoju a ja pogładziłam ją po szyi, odleciała a ja sie wykompałam i poszłam spać.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz