Na stacji pożegnałam się ze wszystkimi i z mama ruszyłam pakować swoje rzeczy. Najpier zaczelismy od zwierząt, później poszłam spakowac swoje rzeczy, usłyszałam coś a mama pokiwała.
- Teraz!- krzykneła i wskoczyliśmy do kominka. Przeniosło nas do innego miejsca ale nie wiem gdzie, cuchneło stęchlizną- Witajcie na Grimmauld Place 12 czyli w rodzinnym domu waszego ojca.
- Melisa?- spytał tata a ja się na niego rzuciłam- Lili, też tęskniłem- mrukną.
- Tata- usmiechnełam się- Wyglondasz lepiej niż ostatnim razem- powiedziałam.
- Bo go nakarmiłam- mrukneła mama a ja się zaśmiałam- Pokój masz na górze zaprowadze cię- póściłam tate i poszłam za mamą- Może tego nie pamietasz ale mieszłaś tutaj.
- Mam lekie przebłyski- mruknełam cicho. Otworzyła pokój- Posprzątałam go.
- On jest mój?
- Tak- uśmiechnełam się- Dostałaś te pozytywke na urodziny od Lili.
- Pamietam te melodie- uśmiechnełam się- Zawsze przy niej zasypiałam.
- Owszem- przytuliłam ją a po chwili usłyszałam jakieś krzyki- To obraz twojej babki- mrukneła a ja poszłam ja zobaczyć.
- Kolejne pół krwi- prychneła a ja na nią patrzyłam.
- Zamknij się- powiedziałam a on westchneła- Przestałaś?
- Tak- mrukneła- Zjerzdzaj z tą szlamo- warkneła do mamy.
- Zamknij się- warknełam a lud pokrył załe pomieszczenie.
- Lili- tata połozył mi ręke na ramieniu- Znowu przesadziłaś.
- Wdech i wydzech- powiedziała kobieta a ja tak zrobiłam- Nie panujesz nad magią a masz całkiem potężną, naucz się a będziel silniejsza od czarnego pana- mrukneła i juz się nie odezwała.
- Przypominasz mi ją- mrukna tata- Masz jej charakterek- dodał. Noc była długa ale szybko zleciała, rano rozpakowałam się i pomoglam mamie ze zwierzetami a później usiedliśmy do stołu a mama zczeła nakładać objad ale ja usłyszałam dobrze znane mi głosy. Wstałam i pobiegłam tam, wkoczyłam na Gorga a on się zachwił.
- Cześć Lili- mrukną razem z bratem.
- Tęskniłam- mruknełam a on się uśmiechną.
- Ja też- mrukną.
- I ja jak coś- powiedział Fred i ruszył z resztą zostawiając nas- Nie całować się.
- Zamknij się- powiedzieliśmy równo.
- Więc tutaj jest ta kryjówka twojego taty?- spytał a ja pokiwałam.
- Myślałam, że sie nie zobaczymy- szepnełam a on opar czoło o moje.
- Ja też- pocałowałm go w kącik ust i zeszłam z niego- Choćmy do nich.
- Tak- mruknął. Usiadłam między bliźniakami ale Jastin wpatrywał się w chłopaków westchnełam i go kopnełam.
- Ał za co?- spytał.
- Zakochałeś się, ze tak na nich patrzysz?- spytałam.
- A co zazdrosna?- spytał.
- Chciał byś trolu- warknełam a on rzucił we mnie jedzeniem.
- Mówiłas cos jędzo?- spytał a ja mu oddałam- Teraz to przegiełaś.
- Jastin, Lili- warkneła mama a my przestaliśmy- Posprzatacie po jedzeniu.
- Tak- mruknelismy ale popatrzylismy sobie w oczy a iskry szły. Po objedzie zaczełam ogarniać ze stołu a Jastin zmywał.
- Jędza.
- Gargulec- mruknełam a on mnie ochlapał- O teraz to cię doigrałeś- warknełam i było słychać glosny łomot jak mu rzwaliłam.
- Lili- mrukneła mama.
- Sam zaczą- mruknełam i odłozyłam patelnie- Spokojne ma pusty łeb więc mózgu sobie nie uszkodził.
- Zabije cię jędzo- wstał a ja mu znowu przywaliłam- Przestań to boli.
- To sie zachowuj jak na starszego brata przystało- mruknełam i uniknełam leconcego talerza.
- Dosyć!- krzykneła mama- Jastin za rzucanie talerzeami zmywasz, przez całe wakacjie.
- Dzięki wedzmo- warkna i poszedł do pokoju.
- Lili ogarniesz po objedze- mrukneł a ja mrugnełam do chłopaków. Po godzinie wszystko ślinło a ja odetchnełam z ulga i poszłam na góre, padłam na łóżko a Ginny na mnie popatrzyła.
- Co?
- Powiedziałaś mu?- spytała.
- Hermiona ci wygadał?- spytałam a ona pokiwała- Jeszcze nie ale to zrobie.
- To dobrze- mrukneła i mnie przytuliła.
CZYTASZ
Black czy Moon- Gorge Weasley
FantasiaBlack ma trójke dzieci i kochającą żone, która nie wierzy w jego wine. Uwięziony w Azkabanie czeka na dogodny momęt aby znaleść zabójce przyjaciół natomiast w domu jego dzieci i żona, żyją normalnie córka i najmłodszy syn nie znają ojca a najstarzy...