Rozdział 2- Rodzina Weasley

15 1 0
                                    

Wstałam rano i po ogarnięciu się zeszłam na duł na śniadanie. Było dość wcześnie bo tylko mama siedziała z kawą i czytała gazetę, uśmiechneła się na mój widok i postawiła obok mnie filiżanke ciepłej herbaty. Pokręciłam głową, jesteśmy zbyt podobne do siebie, usiadłam i otworzyłam moją ulubiona książke,, Fantastyczne zwierzęta i jka je znaleść" Nueta Skamandera. Mam jego dedykacje bo mama go o to poprosiła była jego uczniem i to on ją wszytkiedgo nauczył a teraz ona uczy mnie. Chce zostać magzoologiem, więc sama ja o to poprosiłam a ona zgodziła się po tym jak Hipogryff Hartodzob się do mnie przywiązał ale oddała go pod opieke sowjemu przyjacielowi, kiedy musieliśmy wyjechać.

- Znowu ją czyasz?- spytała a ja się uśmiechnełam- Znasz to na pamięć.

- Może- mruknełam a obok nas pokazała się Nieabudka- Już jesteś.

- Wybaczcie mi moje spóźnienie- ukłoniła się lekko- Zrobie śniadanie dla paniczy.

- Jesteś kochana- oznajmiła- Lili nakarmi stworzenia a ty mi pomożesz z domem- skrzatka pokiwała głową a ja położyłam książke i wstałam- Tylko ostrożnie Lili.

- Wiem mamo- oznajmiłam i wyszłam kierując się do ogrodu. Wziełam też jedzenie dla wszytkich i zaczełam rozdawać a na końcu podeszłam do mojej pięknej- Hej mała- mrukneła a ja dałam jej jesć- Wiem, że boli ale jeszcze troche- pdrapałam ją po szyji. Ona jako ostatnia do nas trafiła, uratowaliśmy ją z niewoli od czysto krwistej rodziny czarodzieji. Traktowali ją jak rzecz, jej głębokie rany od łańcuchów zaczeły się goić ale to potrwa zanim zostaną całkiem zrośnięte. Usiadła na łuki z kamienia, który wyczarowała mama a ja ułozyłam się na jej ogonie, którym lekko mnie otuliła. Pstryknełam palcami a książka pojawiła mi się w dłoni.
  Nie wiem z kond mama takie czary napewno nie po rodzicach może, ktoś z moich przodków tak potrafił? Mama niewiele mówi mi o tacie i jego rodzinie dlatego jest mi troche smutno ale musze być cierpliwa może w końcu się przełamie. Ułożyłam się wygodnie i zaczełam czytać książke do zaklęć.

POV; Melisa

Rano przeczytałam nagłówek o Syriuszu co mnie nie pokoi. Jeśli się dowiedział, że wruciliśmy może nas nawiedzić a Ministerstwo napewno go namierzy. Westchnełam cięzko mój Syriusz, oskarżony o zabujstwo Lili i Jamsa ale to nie on. Jeszcze Harry, który zdobył już świat  w pierwszym roku nauki. Uśmiechnełam się na wspomnienie listu od Molly Weasley mojej przyjaciułki ze szkoły, jej syn Ron zaprzyjaźnił się z moim siostrzeńcem ale Albus nie dał opieki nad nim mi tylko rodzinie Lili. Westchnełam zobaczyłam jak Regulus niesie kociołek do kuchni.

- Chce sprubować uważyć werita serum- mrukną a ja pokiwałam- Nie przeszkadzaj sobie Niezawódko.

- Dobrze paniczu- uśmiechneła się a ja pokręciłam głową. Morze i jest skarztem domowym ale dla mnie jest kimś więcej niż tylko pomocą. Opiekuje się zwierzętami pod moją nie obecność och na początku się martwiłam, że sobie nie poradzi ale jak z Lili stworzenia przywiązały się do jednego z nich bardziej niż sadziłam. wijątkiem jest smoczyca, którą uratowałam miesiąc temu tylko Lili do siebie dopuszcza i Niezawódkie, kiedy ją karmi, mnie i chłopców trzyma na dystans.      Usłyszałam pukanie a skrzatka poszła otworzyć ale wyczułam dziwnie znajomy zapach.

- Pani Meliso- oznajmiła- Przzyszli goście do pani- wstałam zdziwona i podeszłam do drzwi a moim oczom ukazała się ruda gromadka ludzi.

- Molly?

- Melisa?- popatrzyłam się na nia a ona na mnie.

- KOchana moja!- krzyknełyśmy głośno i się przytuliłyśmy a w kuchni coś wybuchło.

- Regulus!- krzyknełam a on wyszedł cały w sadzy- Coś ty zrobił?

- Wystraszyłem się jak krzyknełaś.

- Co się dzieje?!- spytał Jastin i zszedł na duł- Wyspać się nie dadzął.

- Ubierz się w końcu 11- oznajmiłam a on popatrzył na brata i wybuchną śmiechem.

- Wygladasz jakbyś wypad z kominu- oznajmił a Regulus rzucił w niego jakaś fiolką- Nie przeginaj młody.

- Bo co?- spytał i zaczeli się bić a ja złapałam się za głowe.

- Jak ich zabijesz trafisz do Azkabanu- mruknełam i wziełam wdech- Co wy tu robicie?

- Wpadliśmy powitać nowych sąsiadów- oznajmiła- Wybacz ale Arthur jest w pracy.

- Ależ nic nie szkodzi- oznajmiłam i usłyszałam jak się coś tłucze- Ja wam zaraz nogi z tyłków powyrywam!

- Już spokojnie mamo tylko się nie wściekaj- oznajmili razem- A tak właśiwie gdzie nasza kochana siostra?

- Tam gdzie zawsze- oznajmiłam- Niezawódko zrobisz herbaty?

- Oczywiście pani- oznajmiła- Przyniose ją do ogrodu.

- Dobrze- oznajmiłam- Percy aleś wyrosłeś.

- Ciociu- oznajmił poważnie a reszta się zdziwiła- Co wy nie poznajecie Cioci?

- Pierwszy raz na oczy widze- powiedzieli razem bliźniacy.

- Giny- oznajmiłam- Urosłaś.

- Słońce to twoja matka chrzestna- oznajmiła Molly a ja się uśmiechnełam.

- Naprawde?- spytała a ja kiwnełam- Moge?

- Tak nie ugryze- oznajmiłam a ona mnie przytuliła- Ron też wyrosłeś choć jesteś w wieku Lili.

- A nas to nie przectawisz- oznajmił Regulus bo Jastin przytulał Molly- Hej on jest najstarszy i wszytko wie.

- Widomo gnomie- poklepał go po głowie- Musisz urosnoć.

- Oj zamknij się Trolu- warkną i znowu zaczeli się przepychać do puki nie wpadli na jakąś line i zawisli pod sufitem.

- Lili!- krzykneli a ja się zaśmiałam.

- 15999- oznajmiła- do 14000. Lili wygrywa.

- Pomagasz jej?

- Niby po co?- spytałam- Powiście sobie a my porozmawiamy o pierdołach- oznajmiłam i zaprosiłam całą grupke do domu- Widziałam, że byłaś w Egipcie.

- Arthur wygrał wycieczke- oznajmiła- Mamy jutro jechać do dziurawego kotła.

- Chyba wiem dla czego- mruknełam i westchnełam- Pamiętaj, że Lili i Regulus o nim nie wiedzął- szepnełam a ona kiwneła- Zapraszam do ogrodu- oznajmiłam a kiedy weszli oniemieli.

- Te wszytkie?- spytała moja przyjaciółka a ja pokiwałam- Jesteś nie możliwa.

- Dziękuje- oznajmiłam- O widze moją zgube- gwizdnełam a smoczyca się podniosła i wylondowała blisko nas i postwaiła delikatnie dziewczyne- Dziękuje pIękna- mrukneła i wruciła spowrotem się wygrzewać.

- Oderwałaś mnie od zaklęć nie wybaczalnych- mrukneła- A kto to?

- Nasi goście- oznajmiłam- Pamiętasz moją małą Lili.

- Jakbym mogła zapomnieć- oznajmiła Molly- Wyrosła jak moja Giny.

- Tutaj jesteś żmijo!- krzykneli chłopcy i kiedy postawili krok w naszą strone wpadli w kolejne sidła mojej córki- Oj możesz dać nam fory?!

- Jest was dwuch i nie możecie sobie poradzić z jedną małą dziewczynkął?- spytali bliźniaki- Jesteście kiepscy w te klocki.

- Odezwali się eksperci- mrukneła Molly- Jak znowu dostane skargi na wasze durne dowcipy pujde siedzieć do azkabanu za zabicie was!- krzykneła a ja się zaśmiałam.

- Ach przypomniało mi się jak to wieszałam Filcha na żyladoże- oznajmiłam z uśmiechem- Piękne czasy.

- Pani robiła dowcipy?- spytali obaj.

- Mówcie mi cioci- machnełam ręką- Tak, biedy Filch miał cały czas inny kolor skury ablo włosów ale najgorzej mał ten sierściuch. Przez nią musiałam sprzątać duża sale przez prawie rok po każdym posiłku- oznajmiłam- Najgorsza kara jaką dostałam z chłopakami.


Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz