Część 38 Zabił ich

7 1 0
                                    

Siedziałam w pokoju, kiedy wbił tam Gorge. Tylko tytaj moge go pocaować i przytulić, wstałam i wbiłam mu się w usta, uśmiechną się i zrobił mi malinke na szyi.

- Tęskniełem- mrukną a ja się uśmiechnełam- Co robisz?

- Prubuje napisać wypracowanie dla landryny a ty?- spytałam.

- Nic ciekawego- mrukną- Moge ci pomóc.

- Ta baba mnie nie znosi- mruknełam- Pewnie myśli, że wydam tate.

- Pewnie tak- mrukną. Pomugł mi z wypracowaniem a później wrucilismy do całowania.

- Hermiona idze- powiedziałam a on sie odemnie oderwał.

- To wspadne póxniej- mrukną i mina brunetke w drzwiach. Popatrzyła na mnie i zamkneła drzwi.

- Ukrywacie się?

- Nie moeżemy łamać zasad ale w Pokoju Wspólnym i dormitorium nie oboewiązują- oznajmiłam a ona się zaśmiała- Co cie sprowadza?

- Zapomniałam książki- oznajmiła- Jak ręka?

- Prawie sie zagoiła- mruknełam- Zawołasz go?

- Jasne ale bez innych rzeczy- oznajmiła a ja się zaśmiałam. po chwili przyszedł i kontynuowaliśmy .

- Lili- mrukną.

- Tak?

- Bo musze ci coś powiedzieć- oznajmił- Choć do nas- oznajmił a ja wstałam. Poszłam do ich pokoju i usiadlam.

- O co chodzi?- spytałam.

- Bo my- zaczą Fred.

- Chcemy rzucić szkołe- dodał Gorge a ja westchnełam- Wiedziałaś?

- Domyśliłam się- oznajmiłam- W końcu jesteście warjatami.

- Pożycze ci mojego brata na tak długo jak chcesz- oznajmił Fred a ja sie zaśmiałam.

- Chętnie skorzsytam- mruknełam i pocałowałam Gorga- Wybaczcie ale pora spać.

- Fakt- mrukną Lee.

- Lili- chłopak mnie zatrzymał- Nie złościsz się?

- Nie ale chce być współwłaścicielem- oznajmiłam a Fred sie zaśmiał. Poszłam do siebie, wykompałam się i połozyłam ale znowu to samo- Mamo!- krzyknełam i sie zbudziłam. Obok mnie była profesor Maggonagal i Hermiona.

- Już spokojnie- powiedziała brunetka.

- Black musisz iśc ze mną do Dambyldora- oznajmiła nauczycliekla a ja nurzuciłam na siebie  bluze i poszłam za nią.

- Stało się coś?

- Albus sam ci o tym powie- oznajmiła i weszłyśmy do gabinetu. Zobaczyłam pana Arthura, Moodiego, Tonks i tate- Już możesz.

- Tato co ty tutaj robisz?- spytałam a on się przemienił płakał- Nie- powiedziałam.

- Lili- szepną- Przykro mi córeczko ale Voldemort ich zabił.

- Nie!- krzyknełam a on mnie przytulił- To nie może być prawda- szlochałam w jego ubranie.

- Już cii- pogładził mnie po włosach.

- Ile razy ci sie to śniło?- spytał dyrektor.

- Od kilku dni- mruknełłam- To była wizja ale nigdy się nie powtarzały.

- Niestety Lili to nie jest sen- mrukną a ja wtuliłam sie w tate bardziej- Zwolnie cię do domu na troche.

- Panna Grenger już ją spakowała- oznajmiła Minerva.

- Wrócisz dopiero po świętach- oznajmił Dambyldor a ja pokiwałam. Poszłam do pokoju, porzegnałam się z Hremiona i dałam jej list.

- Daj to Gorgowi- szepnełam a ona pokiwała. Wyszłam z tamtąd i pod ochroną Pana Weasleya, Moodiego i Tonks wróciłam do domu, poszłam do pokoju bo tata zatrzymał cioce Molly.

- Daj jej chwile- szepną- Napisz do reszty.

- Dobrze- szepneła a ja zamknełam się w pokoju na reszte nocy. Nie spałam tylko szlochałam w poduszke, nie jadłam tylko wychodziłam do łazienki i tak przez tydzień- Lili- westchneła ciocia Molly- Zjedz chociasz kanapke- otworzyłam jej drzwi a on mnie przytuliła.

- Tak za nimi tęsknie- szepnełam a on pogładziła mnie po włosach- Nawet Regulus.

- Już ciii- szepneła- Wykomp się i choć na śniadanie.

- Dobrze- mruknełam. Wykompałam się i zeszłam na duł, zobaczyłam Tonks i Lupina, westchnełam i wyczułam coś.

- Lili?- spytał tata.

- Nie słyszycie?- spytałam- Miałam wrażenie, jakby wąż tu był- mryknełam i wbiłam nóż w gada- Mam cię- znikną w czarnej mgle.

- Nieźle- mrukną Lupin- Mógł należeć do Voldemorta.

- Nie należał do niego- mruknełam- Był kogoś innego, był stary jakby od 20 lat tu żyl.

- Chyba wiem do kogo nalezał- mrukna tata- Jedzmy- oznajmił a ja usiadłam i zaczełam jeść. Zjadłam dosć sporo więcej od taty i Lupina razem wziętych- Ty to masz apetyt.

- Zmeczyło mnie płakanie- mruknełam- Pozatym zaraz się odwodnie- mrugnełam do niego.

- Już słysze jakiś żarcik- uśmiechnełam się lekko- Chce ci coś pokazać- powiedział. Poszłam za nim i poszliśmy do pokoju gdzie były różne imiona- To jest drzewo rodowe Blacków- oznajmił a ja popatrzyłam na portret taty, mamy, Jastina, Regulusa i mój.

- Tylko twój jest wtpalony- mruknełam- A mamy nie.

- Moja mtka była chorobliwe natretna na punkcie krwii więc powiedziałem jej, że jest czystej krwii.

- A twój wypaliła bo uciekłeś z domu, prawda?- spytałam.

- Tak uciekłem do Jamsa- oznajmił- jego rodzice mnie uwielbiali.

- Domyśliłam się- mruknełam i go przytuliłam- Ciesze się, że cie mam tato.

- Ja też- mrukną- Właśnie ziwrzęta sa niespokojne mogła byś...

- Jasne- mruknełam. Poszłam na strych bo tam była waliska a Hartodziob jej pilonował- hej maleńki- pogładziłam go- Jestem tu- weszłam do sierodka- Ciii- szepnełam a wszystkie się uspokioły- Spokojnie mała- pogładziłam smoka- Już się nie martw jestem tu- połozyłam głowe na jej. Mrukneła cicho ale było już spokonie, nakarmiłam je i wyszłam.

- Jesteś jak matka- oznajmił- Też miała rękę do stworzeń- popatrzyłam na Lupina- Powinna trafić do Hafelpaffu.

- Ja też- uśmiechnełam się i przytuliłam go- Cześc wójku.

- Spokojnie- mrukną.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz