Rozdział 8 To The Hipogryf

20 2 0
                                    

Szliśmy w strone Chatki Hagride bo on zajmuje się magicznymi stworzeniami i właśnie mamy OPS. Czekałam na to cały dzień ale niestety mamy ją ze ślizgonami, westchnełam oby tylko Malfoy się mnie nie czepił bo go zagryze.

- Podejdzcie bliżej a wy mi tam nie gadać- wskazał palcem na kilka osób- Mam coś ciekawego będzie fajnie- ruszyliśmy za nim a ja wyczułam bardzo znajomy zapach- Dobra koniec gadania ustawście się gdzieś tam- wskazał palcem na niewielki murek który przeskoczyłam- Po otwierajcie ksiązki na stronie 40.

- Niby jak mamy to zrobić?- spytał Draco.

- Pogłaszcz ja po grzbiecie- powiedziałam z Gajowym trzymając otwarta ksiażke.

- Jesteś tępy czy udajesz?- spytałam a on na mnie popatrzył. Westchnełam i popatrzyłam na Gajowego zrobiła bym tak ale gdzieś mi zniknał ale usłyszałam pardzo znajomy dzwięk- Nie mów mi?

- Lili czyli poznajesz tego przyjaciela- oznajmił- Twoja mama dała mi go, kiedy się przeprowadzaliście.

- Hagrid co to jest?- spytał wystraszony Ron nie tylko on się wystraszył, wszyscy się odsuneli a ja i Harry zostaliśmy na przodzie- I czemu się smiejesz Lili?

- To mój drogo Ronaldzie jest Hipogryf- oznajmiłam.

- Najsampierf musicie wiedzieć, że to bardzo Honorowe stworzenia- zaczął- Radze nie obrażać HipoGryfa chyba, że życie wam nie miłe, to kto chce się z nim przywitać?- spytał a wszyscy się odsuneli- Może Harry?

- Moge ja?- spytałam- Lepiej jak mnie zobaczy.

- Czemu nie- oznajmił a ja podeszłam do Dzobka i się ukłoniłam a on skrzeknał. Popatrzyłam na niegi i zabłysnełam oczami a on mi się odkłonił- Niesamowite- mruknał a ja podeszłam do niego i go pogłaskałam.

- Hej mały- szepnełam mu a on szturchnal mnie głową- Też tęskniłam, Regulus też tu jest tak jak i Jastin- mrukną coś po swojemu. Pogładziłam go po szyjy a on się położył a ja na niego wsiadłam.

- Jak tyś go wytresowała?- spytał gajowy a ja się zaśmiałam- Polataj sobie- klepnał zwierze mocno  a te zrobiło rozbieg i wzniosło się wysoko a ja się uśmiechnełam.

- tęskniłam za tym!- krzyknełam ze smiechem a on zaskrzeczał- Zobaczymy się jeszcze napewno- oznajmiłam a on się zawrucił i wylondował choć Hagrid mu nie kazał- Grzeczny Dziobek- poklepałam go go grzbiecie a pon popatrzył na Pottera.

- Harry teraz ty- oznajmił Hagrid a ja stanełam obok Rona.

- Co?- spytałam a on na mnie patrzył- Umiem poskromić karzdą bestje.

- A smoka?- spytał Drako- Bo w to watpie.

- Też wszystke są odsyłanie do rumuni po tym jak ich wyleczy mama- warknełam. Wkurzający gość, patrzyłam na Hartodzioba bo był nieco nie ufny w obec innych ale pozowlił Harremu się dośiaść i własnie polecieli- Może nie spadnie- mruknełam a po chwili wrócili bez najmniejszego zadrapania. Wylondowali i wszyscy zaczeli wywatować ale...Draco zaczą podchodzić.

- Ty wcale nie jesteś niebezpieczny- warknł- Ty parszywy bydlaku- dodał a ja się przemieniłam i odciagnełam go na bok za szate w sama pore bo Hipogryf zaczą krzycieć i stana na tylnich nogach chcąć go zabić.

- Hartodzob- warknełam a on stana normalnie a ja się odmieniłam- Zły Hipogryf nie wolno- skrzeknał a ja zaświeciłam oczami. Hagrid zaniusł Malfoya do szpitala a ja pogładziła Dziobka po nosie- No co? teraz przeprasza głuptasie?- spytałam a on mruknał- Wybaczam ci ale ten jeden raz- szepnełam.

Siedziałam w Wielkiej Sali odrabiając lekcje razem z innymi. Westchnełam pisząc prace domował z Wróżbiarstwa. Draco skarżył się na rękę a ja wywruciłam oczami, jeśli mama sie dowie to będzie po szkole. Jastin popatrzył na mnie a póxniej na Ślizgona.

- Co?- spytałam a on patrzył na Malfoya- Nic mi nie jest.

- Mogło ci się cos stać- mruknał- Dobrze wiesz co się dzieje, kiedy Hipogryf jest rozjuszony.

- Rozjuszona to będzie mama jeśli się dowie, że ojciec Malfoya chce sie pozbyć Hartodzioba- mruknełam- Ja go uratowałam było by gorzej niż lekko draśnięta skóra.

- Lili ma racje- mruknął Regulus- jeśli mama się dowie to Hogwart zostanie zmieciony z powieszchni ziemi szybciej niż Snape zabierający punkty Gryfonom- dodał a ja westchnełam. Mamy mieć niedługo pierwszą lekcje z tym Nietoperzem z lochów.

- Widzieli go, widzieli go!- zaczą krzycześ Simus.

- Kogo?- spytałam z jakimś chłopakiem.

- Syrjusza Blacka- oznajmił a Jastin złamał piuro.

- W Dawntawn- powiedziała Hermiona- To niedaleko.

- Ale tutaj są Demętorzy.

- Już raz ich wykiwał- oznajmiłam.

- No własnie to jakbyś chiał złpać dym i to gołymi rekami- westchnełam i popatrzyłam na Jastina a raczej na puste miejsce, gdzie siedział.

- A ten znowu poleciał- mrukną Lee- Kiedy ktoś wspomina o Blacku zwiewa szybko.

- Od początku lata jest dziwny- mruknał Regulus- Tak jak mama, zachowują się jakby Black miał zabić wszystkich ludzi na świecie.

- To nie jest smieszne- mruknełam do brata- Jak eliksiry?

- Oby go zmienili bo skocze z wierzy- oznajmił i wstał- Ide sie pouczyć do pokoju.

- Jasne- machnełam i wróciłam do zadania- O co chodzi?- spytałam chłopaków.

- Ty, my i Lee- zaczą Fred.

- Równa się dowcip- dodał Geagre- Co ty na to?

- A dacie mi święty spokój?- spytałam a oni sie uśmiechneli.

- Nie- oznajmili a ja westchnełam- Lili, prosze.

- Dobra- mruknełam załamana- Fhilch?

- Pani Noris i kantor- oznajmił Lee a ja zgarnełam ksiazki.

Black czy Moon- Gorge WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz