Rozdział ósmy

1.6K 223 16
                                    


Zodiac

Siedzę wygodnie na kanapie, pisząc ze swoją nową przyszłą zdobyczą. Najbardziej podniecające w tym wszystkim jest to, że ona nie ma o tym pojęcia. Nie może przewidzieć, co wydarzy się za kilka tygodni. Z pewnością myśli sobie, że jestem zbyt pewien siebie, ale nie rozumie, że każda godzina ze mną prowadzić ją będzie w coraz większy mrok. Powoli, stopniowo, ale sukcesywnie.

Mam tylko jeden problem. Nie wiem, jak do niej podejść. Zwykle wybierałem dość proste kobiety. Te, którym wystarczyło kilka miłych słów, lub te, kochające sprośne teksty, po których się rozpływały. Ze skrajności w skrajność... Sky jest gdzieś pomiędzy. Tak przynajmniej mi się wydaje. Ale nie mogę być tego pewny. Jest zagadką. To mnie podnieca.

Ja: Nie wszystkie są złe.

Zabawa dopiero się zaczęła, a ja najchętniej przeskoczyłbym o kilka dni do przodu. Początki zawsze są najgorsze.

Sky: Powiedz lepiej o której mam być gotowa. Jeśli naprawdę planujesz zabrać mnie na jacht, bądź przygotowany na moją chorobę morską.

Ja: Naprawdę masz chorobę morską?

Sky: Przekonasz się, jeśli postanowisz pochwalić się jachtem.

– Pochwalę się tobą, kiedy staniesz się moim ulubionym trofeum – komentuję, wpatrując się w wiadomość od niej.

Ja: A więc zmiana planów. Będę u Ciebie o ósmej wieczorem.

Nie miałem żadnych planów. Wciąż ich nie mam. Działam spontanicznie, ale ona ma tego nie wiedzieć. Teraz jednak zaczynam zastanawiać się nad miejscem, do którego ją zabiorę i choć mam wiele pomysłów, żaden nie wydaje się wystarczająco dobry.

– Zodiac? Masz gościa.

Wzdycham na głos Nox'a. Wiem, kto przyszedł i to ostatnia osoba, którą chciałbym gościć. Nie odwracam się w stronę wejścia. Unoszę jedynie rękę i macham nią w geście zaproszenia.

– Wejdź, Meester.

– Chciał mnie pan widzieć – odzywa się, gdy tylko staje naprzeciwko mnie. Drżenie jego głosu świadczy o tym, jak bardzo jest wystraszony.

Rzeczywiście, chciałem go widzieć. Nie lubię oglądać jego twarzy, ale kto inny jest w stanie zrobić dla mnie tak wiele? Większość policjantów je mi z ręki, ale tylko ten facet może, a raczej musi spełnić każdą moją prośbę. Wszystko dlatego, że jako jedyny wie, kim naprawdę jestem, choć z pewnością próbuje wyrzucić to z pamięci. Wiedzieć o istnieniu Zodiac'a to jedno, ale znać jego prawdziwą tożsamość? Wiedzieć, jak naprawdę wygląda? Kto byłby w stanie wiedzieć to wszystko i nie zwariować? Hugo ma jednak wystarczająco dużo motywacji, by siedzieć cicho i udawać, że wszystko jest w porządku.

Prostuję się i sięgam do kieszeni marynarki, z której wyciągam trzy zdjęcia Sky, jakie załatwił dla mnie Nox.

– Kojarzysz ją?

Meester mruży oczy i sięga po jedną z fotografii.

– Nie. Pierwszy raz ją widzę.

– To nie dobrze – rzucam pod nosem. – Potrzebuję dowiedzieć się o niej jak najwięcej.

– Z całym szacunkiem, panie Archibald, ale wątpię, bym znalazł coś w aktach. Kim ona w ogóle jest? Jak ma na imię? Nazwisko? Jest z Portland?

Czuję irytację i Hugo to zauważa, bo intuicyjnie cofa się o krok. Tak, jakby miało mu to pomóc.

– Skyler Crawford – cedzę przez zaciśnięte zęby. – To niepokojące, że nie wiesz nawet, że mieszka tu od trzech miesięcy. Interesujesz się w ogóle miastem, którego strzeżesz?

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz