Rozdział trzydziesty drugi

1.1K 170 11
                                    


Zodiac

Wchodzimy do klubu, a ja zaczynam wyczuwać kłopoty. Nie dla siebie, oczywiście. Mój niezapowiedziany gość nie wie jeszcze z kim ma do czynienia. A może wie, lecz jest zbyt głupi? Głupi ludzie z reguły posiadają cechę, którą nazywam ślepą odwagą. Giovanni najprawdopodobniej należy do tej grupy.

– Cóż za niespodziewana i zupełnie niepotrzebna wizyta – rzucam z przekąsem, lustrując mężczyznę i jego ludzi.

Na pozór opanowani, siedzą wygodnie na kanapie i przyglądają mi się z uwagą. Wzrok Sanoti'ego przesuwa się szybko po moim przyjacielu, lecz na dłużej zatrzymuje się na Sky. Zauważam, jak dziewczyna unosi głowę i posyła mu ostrzegawcze spojrzenie. Uśmiecham się, gdy ucieka wzrokiem.

Nie poznał jej.

– Tak – odzywa się jakby niepewnie i odkasłuje, by nabrać poważniejszego tonu. – Nie do końca wierzyłem w to, co o tobie mówią, ale wygląda na to, że mówili prawdę.

Przekręcam głowę w bok.

– Zjawiłeś się po to, żeby mi o tym powiedzieć?

– Nie, skądże – odpowiada z nutą rozbawienia. – Mam dla ciebie ofertę. – Robi pauzę, jakby czekał na moją odpowiedź, ale ja jedynie kiwam głową. – Chciałbym, żebyś dla mnie pracował.

Nox parska śmiechem, czym zwraca na siebie uwagę naszych gości. Skyler uśmiecha się i patrzy na mnie z miną błagającą, bym pozwolił jej się pobawić. Wygląda na to, że mają niedomknięte sprawy.

– Twoja oferta nie zapowiada się interesująco – rzucam beznamiętnie.

To tylko gra. On chce przejąć moje interesy, więc postanowił zbadać teren. Ta praca to podpucha. Dość nieudana, ale mogę udawać, że połknąłem haczyk. Przecież nikt nie wyjdzie stąd żywy.

– Daj mi przedstawić szczegóły.

– Chodźmy stąd. Jeśli mam wysłuchać czegokolwiek, to nie tutaj.

Giovanni na moment mruży oczy, ale nie pozwalam poznać po sobie, że mam plan. Przybieram maskę człowieka, który jest niepewny, zdezorientowany i zżera go ciekawość. Farba na twarzy pomaga w ukryciu tożsamości, ale emocje to coś więcej, by zdołać je zakryć.

– Prowadź.

Mężczyzna wstaje, a wraz z nim ochrona, którą ze sobą przyprowadził. Jakby miało mu to w czymś pomóc. Cholera, jest u mnie. Chyba że ma asa w rękawie...

Wchodzimy do biura w zamkniętej części budynku. Najchętniej zabrałbym ich do pokoju tortur, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Zajmuję miejsce na fotelu, Nox staje po mojej prawej stronie, Skyler po lewej. Owijam rękę wokół jej bioder, po czym przyglądam się mężczyźnie siedzącemu przede mną.

– Przejdźmy do poważnej rozmowy. Czego tak naprawdę chcesz?

– Mówili, że jesteś godnym przeciwnikiem – komentuje zadowolony. – Potrzebuję tego miasta. Zdążyłem się dowiedzieć, że jest twoje. Swoją drogą, zdobycie takiej lojalności to godny podziwu wyczyn. – Macha ręką. – Nieważne... Chodzi o to, że już niedługo przez twoje miasto przejeżdżać będzie bardzo ważna dostawa, którą muszę przejąć. Skoro nie jestem w stanie znaleźć tu ludzi, muszę szukać wyżej.

– I to ta twoja oferta pracy? Gdzie moje zyski? – pytam drwiąco, ta rozmowa zaczyna mnie nudzić.

Wzrok Giovanniego znów ucieka do dziewczyny.

– Myślałem, że dowiedziałem się o tobie wszystkiego co trzeba, ale jak widać, potrafisz zachować niektóre... rzeczy w tajemnicy.

– Człowieku, zmierzasz dokądś? Mam coś do zrobienia.

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz