Skyler
Jestem... sama nie wiem, jak dokładnie określić to, co teraz czuję. Pobudzona? Zła? Na pewno nie ma we mnie obawy. Jeszcze nie tak dawno temu, na wzmiankę o bracie mojego byłego chłopaka z pewnością miałabym problem ze złapaniem oddechu. Oni nigdy nie chodzą w pojedynkę i z pewnością są przygotowani. Teraz jednak wiele się zmieniło i zdaję sobie z tego sprawę. Mężczyzna czekający za drzwiami daje mi energię, której potrzebuję i o której niemal już zapomniałam. Głupio postąpiłam, decydując się na udawanie kogoś, kim nie jestem. Jakaś część mnie odeszła w zapomnienie. Ale już wróciła i to ze zdwojoną siłą.
Robię makijaż całej twarzy. Kolejna próba wychodzi dużo lepiej. Wyglądam jak żywy szkielet i nie ma możliwości, by ktoś mnie poznał. Z zielonymi doczepami już zupełnie nie przypominam siebie. To znaczy nie tej siebie, którą znają w tym mieście. Wciskam się w czarny skórzany gorset, zakładam rozkloszowaną spódniczkę w tym samym kolorze, po czym wsuwam na nogi pończochy kabaretki i kozaki za kolano. Wychodząc z sypialni, zakładam jeszcze rękawiczki i z satysfakcją obserwuję miny obu mężczyzn, którzy wpatrują się we mnie jak w coś niemożliwego.
W aneksie kuchennym otwieram górną szufladę i sięgam do skrytki na górze, gdzie schowałam pistolet i nóż. Zakładam je za niewielki pasek, po czym zerkam na Zodiac'a.
– Jestem gotowa.
– Widzę – rzuca głosem tak głębokim, że o mały włos nie padam na kolana.
– Co teraz?
– Czekamy – odzywa się Nox.
– To nudne.
– Możemy wrócić do nas. Poszukam nagrań z kamer, które go wyłapały. Ale jeśli przyjdzie tutaj, a my będziemy tam...
– To znajdziemy go pierwsi – wtrącam z powagą. – Nawet lepiej.
– Ma racje – głos zabiera Zodiac. – Może i nie spodziewają się nas tutaj, ale to my powinniśmy gonić ich. Nie odwrotnie.
– Pójdę po płaszcz!
Wbiegam do sypialni, z szafy zabieram nakrycie, które stało się teraz moim ulubionym. Zanim opuszczamy mieszkanie, zasłaniam twarz ogromnym kapturem i na szelki wypadek opuszczam głowę. Co prawa jest już ciemno, lecz Michael nauczył mnie, by nigdy nie ignorować żadnych możliwych powikłań.
W samochodzie zdejmuję kaptur, a na mojej twarzy maluje się uśmiech. Właśnie teraz, gdy się zapominam i daję ponieść emocjom, napotykam rozpalony wzrok Zodiac'a we wstecznym lusterku.
– Zmarnowaliśmy sporo czasu – mówi z niewielką pretensją. – Gdybyś nie wmawiała sobie, że tego nie potrzebujesz, zdążyłbym cię wyszkolić.
– Trenowałam boks i karate. Mam niezły cel, jeśli chodzi o broń krótką i całkiem nieźle posługuję się nożem – odpieram z delikatną wyższością, której nie mogę sobie odmówić. – Nie trzeba mnie szkolić. Szybko przypomnę sobie wszystko, czego nauczyłam się przez lata.
– Tak wiele lat zmarnowanych – cedzi przez zaciśnięte zęby. – Taki potencjał tak długo siedział w ukryciu. Powinienem cię za to ukarać.
Przechylam głowę na bok, posyłając mu gniewne spojrzenie.
– Pamiętaj, że już potrafię grać na twoich zasadach. Nie chcesz ze mną zaczynać.
Uśmiecha się, lecz jego wzrok jest pełen podziwu, co sprawia, że czuję się jeszcze silniejsza. Przesuwam się nieco w bok i pochylam tak, by położyć dłoń na ramieniu Nox'a.
– Nie wciągaj mnie w to – odzywa się od razu. – Nie mam ochoty na wasze chore gry.
– Och, taka strata – mówię nadąsana. – Moglibyśmy się dobrze bawić. – Sunę palcem wzdłuż jego szyi. – Nie sądziłam, że jesteś nudziarzem.
Prycha i kręci głową. Wracam na swoje miejsce i znów zerkam w lusterko wsteczne, by spojrzeć na Zodiac'a. On jednak nie jest zły. Mam wrażenie, że właśnie obmyśla plan i bardzo podoba mi się pomysł, jaki przyszedł mu do głowy. A to oznacza, że mam przejebane.
Dojeżdżamy na miejsce. Idę za mężczyznami przez labirynt korytarzy, aż w końcu trafiamy do przestronnego pokoju, który wygląda jak sanktuarium szalonego informatyka. Choć w tym przypadku do Nox'a bardziej pasuje określenie haker. Siada na fotelu i klika coś w klawiaturę. Kilka ekranów włącza się i zaczyna pokazywać coraz to nowe zdjęcia. Nie sposób zobaczyć dobrze jednego, lecz domyślam się, że te fotografie są nieistotne. Opieram się o ścianę i czekam cierpliwie, bo w sumie nie mam innych zajęć. Czuję, że Zodiac mi się przygląda, ale ignoruję palące uczucie na policzku, które rozchodzi się po całym ciele. Skupiam się na drugim mężczyźnie i robię to z absolutną premedytacją. Badam granice człowieka, który zbyt mocno pragnie mnie w całości. Jeśli pozwolę mu myśleć, że jestem cała jego – choć tak właśnie jest – zyska przewagę, której nie chcę mu dawać. Być może wszystko jest kwestią czasu, co wcale nie oznacza, że powinnam się poddać.
– Chyba nie szuka Sky – odzywa się nagle Nox. – Ale i tak musimy go zabić.
Oboje z Michael'em podchodzimy bliżej, by przyjrzeć się zatrzymanym klatkom z kamer.
– Co on właściwie robi? – pytam, nie potrafiąc zrozumieć, na co dokładnie patrzę.
– Chyba próbuje poszerzyć działalność – odpowiada Zodiac. – Nie przypominam sobie, by prosił mnie o pozwolenie.
– Być może dlatego, że dla większości ludzi jesteś legendą.
– Skarbie, dla większości zwykłych śmiertelników. Nie dla ludzi jego pokroju. On zdaje sobie sprawę o moim istnieniu i coś mi mówi, że chce zwrócić moją uwagę.
To głupie, ale czuję zawód. Myślałam, że chodzi o mnie.
– Co robimy? – pyta Nox, wciąż przesuwając obrazem na jednym ekranie. – Idziemy na spotkanie? – Zatrzymuje obraz, a wtedy zauważam wejście do klubu „Noc Halloween" – To jawne zaproszenie. Wie, że prędzej czy później dowiesz się o jego wycieczkach.
– Nawet prędzej – odpowiada zamyślony, w dłoni ściskając telefon. – Lorenzo właśnie poinformował mnie o niezapowiedzianej wizycie i propozycji współpracy. – Chowa telefon do kieszeni i uśmiecha się szeroko. – Pozwólcie, że się przygotuję.
Kiedy zostaję sama z Nox'em, rozważam kilka pytań, jakie mogłabym mu zadać. Gdyby nie odwiedziny mojego dawnego znajomego, rozegrałabym wszystko inaczej, lecz teraz muszę porzucić ochotę na zabawienie się.
– Dlaczego on tu jest? – pytam bardziej siebie niż mężczyzny, ale ku mojemu zaskoczeniu, on mi odpowiada.
– Michael nieźle sobie radzi. Niezależnie czy działa jako Archibald, czy też Zodiac. Niektórzy chcą rozmawiać z jednym lub z drugim, niektórzy chcą wszystko odebrać i ustawić się na resztę życia.
– Z kim właściwie chce się spotkać Giovanni?
– To oczywiste. – Obraca się na fotelu, by na mnie spojrzeć. – Michael go nie obchodzi. Być może nie zdaje sobie sprawy z tego, że ktoś taki mieszka w Portland.
– Ale... – Robię pauzę, bo nie wiem, czy moje pytanie nie jest głupie, ale i tak postanawiam je zadać. – Skąd wie, gdzie szukać?
Nox się uśmiecha. Tak, by dać mi do zrozumienia, że jeszcze wiele muszę się nauczyć.
– Zamknięte skrzydło klubu nie jest tajemnicą dla wszystkich, prawda? Ludzie obracający się wokół podobnych sobie prędzej czy później usłyszą plotki. A sala tortur jest zdecydowanie warta rozgłosu. Przez nią właśnie kolejni dowiadują się o istnieniu Zodiac'a.
– Czy to nie jest ryzyko?
Cieszę się, że mam makijaż. Dzięki niemu nie widać tak bardzo, jak spinam mięśnie twarzy, próbując rozgryźć całą tę sytuację.
– Wszystko jest ryzykiem.
– Cóż za wyczerpująca odpowiedź. – Wywracam oczami. – Próbuję zrozumieć.
– Nie zrozumiesz tego w dzień czy dwa. Wszystkiego się nauczysz. Po prostu patrz.
Gryzę się w język. Cóż mogę poradzić? Będę patrzeć i postaram się nauczyć wszystkiego tak szybko, jak to w ogóle jest możliwe.
CZYTASZ
Sick Game (18+)| Zakończona
RomanceDrogi Czytelniku Niech Cię nie zwiedzie początek tej historii. Poznasz bowiem bohaterów, którzy zmuszeni są ukrywać swoje prawdziwe oblicza. Jedno z nich znalazło na to sposób, drugie natomiast tłamsi w sobie zło, z jakim się urodziło, by dopasować...