Skyler
Opcja numer trzy jest zdecydowanie najlepszym wyjściem. Być może to właśnie klucz do uwolnienia się od tego sukinsyna, który postanowił mnie szantażować. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że takim wyborem wykopię sobie grób. Ten rodzaj ryzyka wcale mnie nie nakręca.
- Najpierw Santiago. - Moje rozmyślania przerywa zdecydowany głos Michael'a. - Jego załatwimy bez najmniejszego problemu.
- Ten sam plan? - pytam nieco pobudzona.
- Jeśli chcesz... ale tym razem nie każ mi patrzeć.
- Odbieranie życia takim skurwielom strasznie mnie nakręca - mówię przeciągle. - Dlaczego chcesz mi to odebrać?
Pochyla się i łapie mocno moją brodę.
- Bo mam ochotę ukarać każdego, kto chociaż pomyśli, że może położyć na tobie swoje łapska. Jesteś, kurwa, moja.
Nim się orientuję, Michael przywiera ustami do moich. Całuje z pasją, wręcz agresją i cholernie mi się to podoba. Tłumię jęk, który pragnie wydostać nie na zewnątrz i robię wszystko, by zmusić się do oddalenia od mężczyzny. Kiedy udaje mi się to jakimś cudem, biorę głęboki wdech, zanim w ogóle jestem w stanie wypowiedzieć choćby słowo.
- Improwizujmy - proponuję z przebiegłym uśmiechem. - Lubię czasami zdać się na los. Wystarczy, że Rosjanin jest dla nas niezłą zagadką.
Zodiac opada na oparcie fotela. Przez moment patrzy przed siebie, a kiedy ponownie odwraca się w moim kierunku, na jego twarzy zauważam zmianę. Nie uśmiecha się, lecz wiem, że moja propozycja mu się podoba.
- Skoro w Miami nie trafiliśmy na pułapkę, tym razem także powinno obyć się bez problemów. A więc możemy zaszaleć.
- Myślisz, że Giovanni zna cel naszej podróży?
- Nox robi wszystko, by temu zapobiec. Wciąż jednak nie mamy pojęcia, kto naprawdę stoi za zdemaskowaniem nas.
- A więc wszystko jest możliwe - szepczę pod nosem, bardziej do siebie niż do mężczyzny.
- I o jest najlepsze.
- Nie rozumiem twojego toku myślenia. Naprawdę się nie boisz?
Na jego twarzy pojawia się złowieszczy uśmiech. Teraz nawet bez farby na twarzy wygląda jak wcielenie zła, zesłane prosto z piekła, by zdobywać dusze grzeszników.
- Nie. I w końcu cię tego nauczę.
Prostuję się i przechylam na bok, by dokładnie mu się przyjrzeć.
- A jeśli by cię złapali?
- Nikt mi nic nie udowodni. - Wzrusza ramionami. - Zawsze zacieram ślady. Noszę rękawiczki, więc nikt nigdzie nie znajdzie odcisków moich palców. Zakładam ubrania, które zasłaniają skórę. Noszę kapelusz, by przypadkiem żaden włos nie spadł na miejscu zbrodni - tłumaczy wolno, tonem sugerującym, że to zwykła pogawędka. - Mojej twarzy także nie można rozpoznać. Jesteś na to najlepszym przykładem.
- Nawet mi nie przypominaj - syczę, wciąż nie mogąc sobie wybaczyć, że go nie poznałam.
- Ciał także nie ma. Zresztą zdążyłaś się przekonać, jak to zwykle wygląda.
- A więc zbrodnia doskonała według wielkiego Kata z Portland.
- Cóż mogę poradzić. Jestem legendą.
- I do tego jaki skromny - dopowiadam, próbując powstrzymać śmiech.
- I przystojny. I nieziemski w łóżku. I...
- Wystarczy! Bo jeszcze wpadniesz w samozachwyt.
Łapie mnie za dłoń i całuje delikatnie jej wierzch.
- Obawiam się, kochanie, że to stało się już dawno temu.
Jego ciepłe usta muskające moją szyję robią z moim ciałem wiele grzesznych rzeczy. Zabieram dłoń, by po raz kolejny nie poddać się złemu urokowi mężczyzny, który doskonale wie, co zrobić, bym uległa.
- A więc mamy plan - zmieniam temat, bo tylko to może mnie uratować. - Jak myślisz, kiedy Giovanni dowie się, gdzie jesteśmy? Zakładając, że jeszcze niczego nie wie.
- Najpóźniej dwie godziny po zabójstwie. Nie kontaktuje się z nami, lecz na pewno stara się przewidzieć nasze ruchy. Kiedy już pozbędziemy się wszystkich dowodów z jego rąk, wpuszczę go do labiryntu i będę strzelał do niego z łuku.
- To ciekawa wizja - stwierdzam rozmarzona. - Myślisz, że do tego czasu nauczyłbyś mnie posługiwać się łukiem? Też chcę spróbować.
- Oczywiście.
W Vancouver zjawiamy się jeszcze przed zmrokiem. Wykorzystuję ten czas na zakupy. Nie mam zamiaru udawać kolejny raz idiotki, więc inwestuję w czarną perukę i dwuczęściowy strój w tym samym kolorze. Nie pozostawia wiele dla wyobraźni, więc mogę śmiało stwierdzić, że dzisiejsze polowanie będzie udane. Diego Santiago to idiota, o czym świadczą zdobyte przez Nox'a informacje na jego temat. Nie stroni od narkotyków i dziwek, a ponadto lubi gry hazardowe. Bardzo łatwy cel i wie to nawet kobieta z kilkudniowym doświadczeniem. To, co robimy teraz niesie za sobą większe ryzyko niż moje dotychczasowe poczynania, a przez to czuję się nakręcona i przerażona jednocześnie. Nie wiedziałam nawet, że można się tak czuć.
Wynajęliśmy niewielki pokój w podrzędnym hotelu, by nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. W drodze do niego założyłam nową perukę i zakryłam różowe ubranie czarnym płaszczem, zakupionym w ostatniej chwili w jednym ze sklepów, w których szukałam odpowiednich ubrań. Dzięki temu recepcjonistka nie dozna szoku widząc mnie w zupełnie innym wydaniu, gdy opuścimy nasz pokój.
Po godzinnej kąpieli i przygotowaniach wychodzę z łazienki, prezentując Michael'owi nowe wcielenie.
- To podoba mi się bardziej - stwierdzam z szerokim uśmiechem i obracam się wolno, prezentując w całej okazałości.
Kiedy ponownie patrzę na mężczyznę, widzę, jak zagryza dolną wargę. Wygląda przy tym tak cholernie seksownie, że mam ochotę zostawić plany i rzucić się na niego. W ostatniej chwili przypominam sobie, że stawką jest moja wolność i biorę się w garść.
- Czerń to zdecydowanie twój kolor - mówi wolno, lustrując moje ciało.
- Twój również.
Strój Zodiac'a jest bardziej elegancki, z moim łączy go jedynie kolor. Czarna koszula opina jego bicepsy, a rozpięte guziki delikatnie odsłaniają mięśnie klatki piersiowej. Podchodzę do niego i przesuwam palcem po odsłoniętej skórze, na co wzdycha w odpowiedzi.
- Lepiej już chodźmy.
Sięga po swój kapelusz, po czym podaje mi płaszcz. Naprawdę wolę robić coś zupełnie innego...
CZYTASZ
Sick Game (18+)| Zakończona
RomanceDrogi Czytelniku Niech Cię nie zwiedzie początek tej historii. Poznasz bowiem bohaterów, którzy zmuszeni są ukrywać swoje prawdziwe oblicza. Jedno z nich znalazło na to sposób, drugie natomiast tłamsi w sobie zło, z jakim się urodziło, by dopasować...