Rozdział dwudziesty czwarty

1.4K 205 33
                                    


Zodiac

Lubię, gdy dużo się dzieje. Jeszcze bardziej podoba mi się czas, który poświęcam na moje plany. Tak... wtedy dzieje się zdecydowanie najwięcej.

Skyler nie chce współpracować. Nie pozostaje mi nic innego... muszę ją zmusić. Wiem, że to ryzykowne. Wiem też, że nie wszystko może pójść po mojej myśli. Jakie jednak mam wyjście? Nie odpuszczę. Jest mi przeznaczona i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Przekonam ją, że razem możemy zawładnąć światem. Musi mi tylko zaufać. Owszem, to co robię jest raczej kierunkiem w drugą stronę, z dala od zaufania, lecz wciąż wierzę w powodzenie mojej misji.

– Jesteś pewien? – Nox łapie swoją maskę i zaciska na niej palce. – Zastanów się, zanim wyjdziemy. To, co robisz, jest ryzykiem.

– Wiesz, że jeśli czegoś bardzo chcę, zdobywam to niezależnie od ceny – mówię zamyślony, wpatrując się w swoje palce, sunące po delikatnym materiale sofy. – Ryzyko, jakie przewiduję jest niczym w porównaniu do nagrody, jaka na mnie czeka.

– Ta pewność... Michael, zastanów się.

Unoszę na niego wzrok. Nie pamiętam kiedy ostatni raz zwrócił się do mnie po imieniu. W jego ustach brzmi bardziej jak obelga, choć z pewnością nie miał tego na celu.

– Czego się obawiasz?

– Że nie osiągniesz celu. Ta dziewczyna... rozumiem, że jest w niej coś, czego nie spodziewałeś się nigdy znaleźć. Nawet ja zaczynam to dostrzegać w jej spojrzeniu. Zastanów się jednak, czy to co robisz nie sprawi, że stracisz jakiekolwiek szanse.

– Ona mnie pragnie nie mniej niż ja jej, Nox – mówię pewnie, patrząc mu prosto w oczy. – Pragnie zła, widoku cierpienia, krwi i bólu. Coś ją blokuje, a ja chcę mieć to jak najszybciej za sobą. Jak długo już się bawimy? Nudzi mi się.

– Twoja pewność...

– Jest oparta dowodami – przerywam mu stanowczym tonem. – Po naszym ostatnim spotkaniu napisała wiadomość. Do mnie. Do Michael'a.

Nox unosi brwi.

– Znów zaplanowała cię wykorzystać?

Widzę, jak drga mu warga, jak bardzo próbuje się nie roześmiać, lecz rozbawienie maluje się w jego oczach.

– Na to wygląda. Chciała się ze mną spotkać od razu.

– I?

– Nie odpisałem. Michael Archibald musi przestać dla niej istnieć.

– A jeśli znajdzie kogoś innego, kto zaspokoi jej potrzeby?

– Nie znajdzie, bo jej na to nie pozwolę. Poza tym nie będzie miała czasu.

– Ach tak... po tym, co jej zafundujesz, najprawdopodobniej będzie chciała cię zabić.

– Niech próbuje – odpowiadam z satysfakcją. – Chciałbym, żeby to zrobiła. Potrzebuję jej furii.

– Wiesz... – Podchodzi bliżej i zanim się odzywa, patrzy na mnie w zamyśleniu. – Jesteś popieprzony.

– Być może. – Podnoszę się z kanapy. – Chodźmy już. – Rzucam okiem w stronę lustra, sprawdzając, czy moja poryta farbą twarz jest wystarczająco przerażająca. – Muszę przyznać, ze wyglądam dziś wyjątkowo ślicznie.

Choć nie widzę twarzy Nox'a, zauważam, że kręci głową i jestem pewien, że wywraca oczami.

Nikt nie obiecywał, że życie ze mną będzie łatwe.

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz