Rozdział szesnasty

1.5K 203 15
                                    


Zodiac

To będzie dobry dzień. Upewnia mnie w tym telefon on mojego przyjaciela z policji, który w końcu wykonał swoje zadanie. Długo mu to zajęło, lecz podobno będę zadowolony z efektów jego pracy. Zaintrygował mnie prośbą o spotkanie u mnie. Zwykle stroni od tego miejsca, a tymczasem chce tu przyjść bez przymusu z mojej strony.

– Jak myślisz, co na nią znalazł? – Nox siada po przeciwnej stronie mojego biurka. Jest równie zaintrygowany co ja. – Meester nie lubi tego domu.

– Wydawał się podniecony i przerażony jednocześnie – mówię z wyraźną drwiną. – To musi być coś dużego.

– Zabójstwo?

– Nie wierzę w swoje szczęście.

– A jeśli jednak?

– Nie wyprzedzajmy faktów, Nox. Nie jestem licealistką, wyobrażającą sobie, jak będzie wyglądać moje życie za pięć lat. Potrzebuję twardych faktów. A one już do nas jadą.

– Wydajesz się zaskakująco spokojny.

– Wierz mi, całe moje ciało skręca ciekawość. Kto jednak nauczył cię ukrywania emocji? – Unoszę kącik ust. – Przecież wiesz, że nie tak łatwo ze mnie cokolwiek wyczytać, jeśli tego nie chcę. A teraz nie mogę pozwolić sobie na choćby drgnięcie powieki.

– Jestem pod wrażeniem, Michael'u.

Mierzę go wzrokiem, ale koniec końców nie kontynuuję. Zresztą nie mam na to czasu, bo dochodzi do mnie dźwięk alarmujący o pojawieniu się gościa. Nox od razu wstaje, by otworzyć bramę i powitać Meester'a. Wraca z nim po niecałej minucie. Zdążył w tym czasie przybrać obojętny wyraz twarzy, w przeciwieństwie do policjanta, który niemal podskakuje z ekscytacji. Podchodzi do mnie żwawym krokiem, zapewne duma z odkrycia dodała mu odwagi, jaką zwykle nie grzeszy. Nie czekając na zaproszenie, siada naprzeciwko mnie, co z chęcią bym skomentował, ale tym razem zaciskam usta. Wpatruję się w teczki, które rozkłada przede mną i przechylam głowę, rzucając mu pytające spojrzenie.

– Co to jest?

– Nie wiem, od czego zacząć. Już tydzień temu wpadłem na trop, ale musiałem to jeszcze raz sprawdzić. Aż ciężko było mi w to uwierzyć. Zważywszy na samą tajność mojego zadania, musiałem bardzo uważać na każdym kroku, przez co wszystko się wydłużyło – mówi niemal na jednym wdechu. Tak szybko, że ledwo go rozumiem. – Nie spodziewałem się tego, bo...

– Do rzeczy, Hugo! – warczę, by przerwać bezmyślną paplaninę.

– Ach, tak, przepraszam – chrząka i poprawia się na krześle. – Ma pan przed sobą akta spraw, których sprawcy nie odnaleziono. Na początku myślałem, że to pomyłka, ponieważ większość zbrodni została dokonana w innym mieście. Sprawdziłem dokładnie i rzeczywiście, wszędzie znaleziono te same odciski palców.

Sięgam po pierwszą z teczek.

– A więc to pewne informacje?

– Tak. Jak najbardziej. Zakładam, że te odciski zostały zostawione przypadkiem, a samych zbrodni ten człowiek ma znacznie więcej na sumieniu. – Wierci się przez chwile, po czym dodaje niepewnie: – Czy to odciski kogoś z Portland?

Unoszę wzrok znad papierów.

– Nie.

– Jeśli mógłby pan wskazać...

– Posłuchaj, Hugo. Skup się, kurwa, bo dwa razy się nie powtórzę. Nigdy nie dostałeś tych odcisków palców i nigdy ich nie sprawdzałeś. – Na moment zerkam na Nox'a, kiwając do niego porozumiewawczo głową, a on od razu wychodzi. Znów wracam do policjanta. – Tej rozmowy także nie było. Ciebie tu nie było. Czy to jest jasne?

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz