Rozdział dwunasty

1.6K 203 15
                                    


Zodiac

Pierwsze uderzenie zawsze boli najbardziej. Nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Umysł wie, że to dopiero początek. Wariuje. Ciało zaczyna drżeć. Przestajemy nad sobą panować. Szczególnie, jeśli dostajemy skórzanym masywnym pejczem, który przy odpowiednej sile rozrywa skórę.

Krzyk mojej ofiary jest niczym melodia dla uszu.

Rozkoszuję się tym.

– Dziś bardzo dobrze zacząłem wieczór, a ty mi to zniszczyłeś – mówię wolno, obchodząc mężczyznę dookoła.

Łka, chyba też się modli, albo przez drżącą żuchwę nie potrafi złożyć zdania do kupy.

– Ty... ty jesteś... jesteś Zodiac.

– A ty masz szansę stanąć ze mną twarzą w twarz.

Wiedział, że umrze, ale teraz wie to doskonale.

– Jak? Przecież...

– Chciałeś mnie okraść, Marcus'ie.

– Ale... – Z trudem unosi głowę, by spojrzeć mi w oczy. – Michael Archibald. To nie jest możliwe.

Właśnie łączy fakty i dociera do niego, że Michael i Zodiac to jedna osoba.

Uderzam po raz drugi. Tak niespodziewanie, że mężczyzna nie ma nawet czasu, by spiąć mięśnie. Krzyk roznosi się echem po ogromnej i pustej hali.

– Bardzo nie lubię, gdy wyciąga się łapy po to, co moje.

– Zmusili mnie!

Zatrzymuję się i odruchowo zerkam na Nox'a.

– Tak się tłumaczył, gdy go złapałem – wyjaśnia od razu. – Podobno facet z kasyna Gold pozwolił mu w ten sposób spłacić dług.

– Kontynuuj – mówię zaciekawiony, skupiając się tylko na przyjacielu.

– Powiedział, że przegrał pięćdziesiąt tysięcy – w jego głosie czuć drwinę, co nawet mnie nie dziwi. – Złapali go i zaprowadzili do właściciela. Od słowa do słowa, wyszło, że jest inżynierem w Archibald Home Design. Podobno zaoferował mu umorzenie długu w zamian za wyciągnięcie kilku dokumentów.

– To prawda! Przysięgam!

Facet próbuje walczyć o życie, ale jego los został już przesądzony.

– Jakich dokumentów? – Kucam przed nim, by móc spojrzeć mu dokładnie w oczy. – Czego chciał?

– Kazał znaleźć teczkę z danymi klientów i transakcjami za ten rok – wyrzuca z trudem. – Powiedział, że to mu pomoże rozwinąć jego biznes.

– Biznes? – szepczę zamyślony, po czym wstaję, a mężczyzna unosi głowę, jakby w obawie, że wykonam kolejne uderzenie. Odrzucam pejcz na podłogę. – Nie dla ciebie jest przeznaczony – dodaję po chwili. – Niemal żałuję, że do tego doszło.

Klepię go po ramieniu i wolnym krokiem ruszam w stronę wyjścia. Nox stoi tuż przed nim. Kiwam głową na znak, że ma dokończyć robotę. Facet musi zginąć. Po pierwsze dlatego, że poznał moją tożsamość. Jest także drugi powód. Zrobił to, co mu kazano...

Jeden strzał.

Nox nie musiał nawet podejść bliżej, by trafić dokładnie w środek czaszki. Najszybsza śmierć. Akt łaski. Niekiedy zupełnie zbędny, jednak nie tym razem. Ludzie często robią bardzo głupie rzeczy w obawie o życie. Nawet ich za to nie winię. Taka już natura człowieka.

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz