Rozdział trzydziesty ósmy

1K 128 8
                                    


Zodiac

Kasyno jest pełne ludzi, ale my kierujemy się prosto do baru. Diego Santiago maca jedną z barmanek, a ta chętnie mu na to pozwala. Zgaduję, że zdobywa za to niezły napiwek. Facet nie wygląda na kogoś, kto posiadałby nawet pół mózgu, ale może pochwalić się kasą, którą regularnie przepierdala na narkotyki, hazard i dziwki. To, że do tej pory nie pozbył się wszystkiego można nazwać cudem.

Siadamy kilka krzeseł dalej, zamawiamy whisky i dyskretnie obserwujemy nasz cel. Choć trzeba przyznać, że nie zauważyłby nas nawet gdybyśmy stali tuż przed nim.

– To będzie aż za proste – Sky komentuje z niesmakiem. – Naprawdę wolałabym zapolować na Rosjanina.

– Jest tu – mówię półszeptem, rozglądając się dookoła. – Pewnie w jednej z sali dla vipów. Takich ludzi jak on nie miesza się z takimi, jak Santiago.

– Jak więc do niego dotrzemy?

– Mam pewien pomysł, ale najpierw załatwmy sprawę z tym pajacem. – Kiwam głową w stronę Santiago.

Jest już pijany, ledwo kontaktuje, ale nawet barmance przestaje podobać się macanie za banknoty.

– Dziś zarobiłem dwadzieścia tysięcy – mówi tak głośno, by każdy usłyszał. – Mogę kupić za to twój taniec? – Pochyla się do barmanki, która z grymasem na twarzy odsuwa się od niego. – No dalej! Zapłacę ci, jeśli potrzęsiesz porządnie tyłkiem nad moją twarzą!

Dziewczyna odchodzi szybkim krokiem, a Sky tłumi śmiech.

– To będzie naprawdę proste i kurewsko przyjemne.

Zeskakuje z krzesła i nim się orientuje, jest już obok Santiago. Podchodzę nieco bliżej, by usłyszeć ich rozmowę, ale jeszcze nie rzucać się w oczy.

– Skoro wygrałeś tyle kasy, może zagrasz ze mną?

Zanim Diego odpowiada na jej pytanie, mierzy ją dokładnie wzrokiem.

Własnoręcznie wydłubię mu oczy.

– Stawiam dziesięć patyków w zamian za to, co skrywasz pod płaszczem – bełkocze, kiwając się na krześle.

– Ach, masz na myśli to? – Skyler wolno rozsuwa poły płaszcza, ukazując w półnagie ciało. – Stoi. – Robi krok w tył, gdy ten kutas próbuje ją dotknąć. – Hej! Jeszcze nie wygrałeś!

Pochylam się do barmanki, która przygląda się tej scenie w niemałym zaskoczeniu.

– Macie wolny pokój na tę partię? – pytam, na co spotykam się z jej zaskoczonym spojrzeniem. – Zaufaj mi, moja dziewczyna zrobi z nim porządek.

Kobieta w przeciwieństwie do swojej koleżanki, która dała się obmacywać Santiago za kilka banknotów, wygląda na taką, która sama chętnie wbiłaby mu nóż w plecy. Gdybym nie zauważył jej spojrzenia, z pewnością uważałbym z taką prośbą. Szybko upewniam się w przekonaniu, że nie pomyliłem się co do niej.

– Jeśli obiecasz mi, że ten skurwiel zginie, dam ci klucz i zapewnię alibi – cedzi przez zaciśnięte zęby.

– Skąd ta niechęć?

– To chyba nie twój interes.

– Moja dziewczyna chętnie podziękuje mu w twoim imieniu.

Blondynka wacha się przez chwilę. Zerka na Santiago, który wciąż próbuję dotknąć Sky i na mnie z pewną dozą niepewności. Wcale się jej nie dziwię.

– Zgwałcił moją przyjaciółkę – mówi cicho. – Nie chciała tego. Zapewniam. On... on ją napadł, gdy wyszła z kasyna. I nikt jej nie pomógł. Wcześniej odpychała go kilkukrotnie. Gdyby nie wy, z pewnością dziś czekałby na Madison.

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz