Rozdział pięćdziesiąty

750 133 15
                                    


Zodiac

– O ósmej rano zostanie przewieziona na rozprawę – White kończy tymi słowami swój monolog, próbując powstrzymać się od drżenia. – Panie Archibald... Wiem, że to dla pana trudne, ale proszę mi uwierzyć, że robiłem wszystko co w mojej mocy. Widziałem jednak dowody obciążające pańską przyjaciółkę – ciągnie dalej, zauważając chyba, że nie mam zamiaru się odezwać. – Nie wiem, czy na świecie istnieje prawnik, który mógłby ją wydostać. Jest winna. Po pobraniu jej odcisków palców wszystko było jasne. Do tego dochodzą jeszcze zdjęcia i...

– Wystarczy – cedzę przez zaciśnięte zęby. – Po rozprawie dostaniesz należne wynagrodzenie.

Mężczyzna otwiera szeroko oczy, wyraźnie zaskoczony moją odpowiedzią. Gdyby nie fakt, że mam już plan, pewnie leżałby teraz z pociskiem w głowie, brudząc krwią dywan, na którym wciąż stoi.

– Na rozprawie postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy. Choć nie byliśmy w stanie udowodnić jej niepoczytalności, może...

– Wyjdź.

Wycofuje się bardzo niepewnie, jakby czekał na atak. Jakaś część mnie ma nawet ochotę zakończyć jego życie, ale zdaję sobie sprawę z tego, że ma rację. Nikt nie jest w stanie jej uratować.

Po jego wyjściu sam także opuszczam dom. Nox czeka już na mnie w samochodzie i odpala silnik, gdy tylko zamykam za sobą drzwi.

– To najbardziej popieprzona akcja, w której bierzemy udział – mówi cicho, jakby sam nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje.

– Nie wydajesz się przerażony.

– Lubię ją. Poza tym jest dla ciebie ważna. Najważniejsza. A więc... cóż, jeśli mam za coś zginąć, jestem w stanie się poświęcić.

– Nie potrafię mówić o uczuciach, ale... po prostu musisz wiedzieć, że to doceniam.

Na jego twarzy pojawia się zarys uśmiechu.

– Myślisz, że to wszystko ma szanse się udać?

– Musi się udać. Poza tym zdobyłem wystarczająco wielu sojuszników. A przede wszystkim pozbyliśmy się problemu, przez który doszło do tego wszystkiego.

– Ten problem wciąż istnieje.

– Czeka na Skyler. Ona go zniszczy.

– Czy będzie na to czas?

Nie odpowiadam, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jednak, że zrobię wszystko, by każda część planu poszła po mojej myśli. Dziś zaczynamy walkę.

W spelunie gangu motocyklowego czeka na nas Chuck z czterema zaufanymi ludźmi. Musiał wybrać tych, za których ręczy własnym życiem. Jestem zaskoczony, że potrafił znaleźć aż tylu. Między nimi zauważam chłopaka, z którym zaprzyjaźniła się Sky. Jest najmłodszy, ale minę ma najzacieklejszą. Ich wszystkich przebija jednak towarzysząca im Olivia, która wydaje się być gotowa na wszystko, byleby tylko uratować swoją przyjaciółkę.

– Możemy już zacząć? – ozywa się Chuck po chwili ciszy.

– Czekamy jeszcze na kogoś.

– Jak to? Mówiłeś, że mam zebrać najbardziej zaufanych ludzi.

– Ty zebrałeś swoich, a ja swoich. Skoro mamy pomóc sobie nawzajem, musimy przygotować się na wszelkie ewentualności. A im więcej nas będzie, tym większa szansa, że nic nikomu się nie stanie.

Jak na zawołanie, w drzwiach pojawia się Marcow w towarzystwie kilku swoich ludzi.

– Witajcie starzy i nowi przyjaciele – mówi z wyraźnym akcentem, wchodząc do środka. – Nie sądziłem, ze tak szybko ponownie pojawię się w waszym mieście.

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz