Rozdział czterdziesty szósty

730 125 11
                                    


Zodiac

Dziś mija tydzień, odkąd nasze życie wróciło do normy. Czy to chore, że czegoś mi brakuje? Z pewnością. Potrzebuję adrenaliny, natychmiast i w ogromnej dawce. Taki już przecież jestem. Nikt jednak nie zachodzi mi za skórę, a ja nie zniżyłem się do takiego poziomu, by szukać przypadkowych ofiar. Może i jestem psychopatą, ale mimo wszystko mam swoje zasady. Poza tym wiem, że Skyler również je ma.

Dla mnie...

Coraz częściej rozważam wycieczkę. Zwiedzenie innych miast i szukanie ludzi, którzy nie zasłużyli na życie. Kat z Portland z przyjemnością rozszerzy swoją działalność. Czuję, że mój pomysł spodoba się także Sky. Zanim jednak przystąpimy do jego realizacji, muszę pozwolić odpocząć. To, co się wydarzyło, z pewnością odbiło się na niej bardziej, niżby chciała to pokazać. Sukinsyn Santiago cierpiał zbyt krótko. Gdyby ode mnie zależał jego los, zacząłbym od obcięcia mu wszystkich palców, potem języka, powyrywałbym mu zęby i dopiero wtedy pozbawił kutasa. Kilkukrotnie wyobrażałem sobie to wszystko, a za każdym razem moje wizje zdają się bardziej brutalne. To znak, że potrzebuję się wyżyć.

– Chyba przejdę na emeryturę. – Do salonu wchodzi wzburzony Nox. – A było tak spokojnie.

Unoszę brwi w geście zainteresowania.

– Co takiego wytrąciło cię z równowagi, przyjacielu?

– Gang motocyklowy szuka Zodiac'a – mówi poważnym tonem, zajmując kanapę naprzeciwko mnie. – Podobno bardzo chcą złożyć ci ofertę. Rozpuścili plotki gdzie trzeba.

– Ofertę? – pytam zaintrygowany. – To ciekawe.

– Ale nie odpowiemy na wyzwanie, prawda? To zbyt duże ryzyko. Znają Michael'a. Znają mnie. Znają też Sky. Niektórzy aż za dobrze. Powinniśmy ich powybijać.

– Zrobiłbym to, gdyby Skyler nie łączyły dość zażyłe stosunki z dziewczyną szefa gangu. Poza tym jestem ciekaw, jaką to propozycję dla mnie mają.

– Nie chcesz chyba...

– Nie. Znam kogoś, kto wybada sytuację.

Od razu wstaję z kanapy i kieruję się prosto do mojej sypialni, w której Sky wciąż słodko śpi. Zupełnie naga zajmuje sam środek łóżka. Leży na brzuchu, a jej krągłe pośladki aż proszą się, bym zajął się nimi jak należy. Z trudem kładę się obok, a dziewczyna budzi się niemal od razu.

– Dzień dobry – mówi zaspana. – Wszystko mnie boli.

Uśmiecham się mimowolnie. Ta noc była bardzo intensywna i nawet ja miałem problem z poruszaniem się tuż po przebudzeniu.

– Powinnaś spotkać się z przyjaciółką. Jej chłopak szuka Zodiac'a.

Na te słowa otwiera szerzej oczy i unosi się na łokciach.

– Dlaczego?

– Tego właśnie chciałbym się dowiedzieć.

– Nie zacznie nic podejrzewać?

– Puścili plotki, że mnie szukają. A skoro w ich oczach jesteś dziewczyną Michael'a Archibald'a, nic dziwnego, że o tym wiesz.

Kiwa głową na znak, że rozumie, po czym odwraca się i siada wyprostowana.

– Umówię się z nią na dzisiejszy wieczór. I tak muszę od ciebie odpocząć.

Cmokam z dezaprobatą, na co jedynie się uśmiecha.

– Do tej pory nie wszyscy wierzyli nawet w moje istnienie. Skoro nagle potrzebują pomocy Kata z Portland, sytuacja może okazać się interesująca.

– Myślisz, że coś im grozi?

– Zapewne. Mnie nie wynajmuje się po to, by uciszyć konflikt. Ja zabijam – mówię wolno, podkreślając tym samym powagę sytuacji. – Prawda jest taka, że wolałbym ich uciszyć, lecz wiem, że należy do nich twoja przyjaciółka, a jeden z motocyklistów jest twoim... przyjacielem?

– Ty wiesz wszystko, prawda?

– Mam oczy wszędzie – odpieram dumnie. – Nic się przede mną nie ukryje.

Na jej twarzy pojawia się zarys uśmiechu.

– Wezmę kąpiel i zadzwonię do niej. Jeśli znajdzie dziś czas, wszystkiego się dowiem.

Po tych słowach schodzi z łóżka, sprawiając, że znów muszę się powstrzymywać. Uspokajam się jednak i jeszcze przez dłuższą chwilę zostaję na łóżku. Dopiero, gdy Skyler wychodzi z łazienki, wstaję i towarzyszę jej w drodze do kuchni. Nox zdążył zrobić już śniadanie, co jak zawsze rozbawia dziewczynę. Tym razem powstrzymuje się od komentarza. Być może dlatego, że ostatnio Nox zagroził jej, że kolejne szyderstwo spowoduje brak jakiegokolwiek posiłku z jego rąk. Skoro tylko on potrafi gotować, lepiej trzymać język za zębami.

– Olivia przyjdzie dziś do mnie – informuję Sky, przeżuwając naleśnika. – Umówiłam się z nią na ósmą wieczorem. Mam zapytać wprost?

– Tak będzie chyba najlepiej – odpowiadam po chwili namysłu. – Jeśli zaczniesz krążyć wokół tematu, może zacząć coś podejrzewać. Skoro usidliła Chuck'a, jest bystrzejsza niż się wydaje.

– Zostanie u mnie na noc – odczytuje kolejną wiadomość. – Mam nadzieję, że nie zabije mnie opowieściami o swej wielkiej miłości.

– Jej miłość może wiele kosztować ich oboje – prycha Nox.

– Co masz na myśli?

– Nic. Po prostu takie związki są zwykle skomplikowane.

Nie dostałby nagrody za wymijającą odpowiedź.

– Ach... – Dziewczyna zastanawia się nad czymś przez chwilę. – Nie wiedziałam, że jesteś ekspertem od związków.

– Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Dzięki temu spokojnie śpisz. – Puszcza jej oczko i odwraca się plecami, udając, że pogrążony jest w poszukiwaniach czegoś szalenie istotnego w szafkach.

– Czy on mi grozi? – Skyler przeszywa mnie swoim spojrzeniem.

– Z pewnością nie – prycham w odpowiedzi. – Tak już ma.

– Będzie nam się dobrze razem mieszkało – Nox mruczy pod nosem, nie odrywając się od zajęcia.

Kobieta otwiera usta, mierząc w niego widelcem, lecz ostatecznie rezygnuje z riposty. Może to i lepiej. Lubię ich przekomarzania, ale mam wrażenie, że stają się coraz bardziej ryzykowne. Jeszcze się pozabijają...

Sick Game (18+)| ZakończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz