IX

207 14 15
                                    

Przekroczyłaś próg mieszkania zamykając za sobą drzwi. Od razu skierowałaś się w stronę kuchni, aby przygotować wam posiłek bo jak się okazało wróciłaś o wiele później niż sądziłaś, więc Sara powinna już być.

- Sara! Jesteś już?! - zawołałaś.

- Jestem! A gdzie tyś tak długo dzisiaj była? - spytała wchodząc do kuchni.

- W hotelu. Udało mi się spotkać księżniczkę na ulicy, a już jutro mam się tam wprowadzić.

- Tak szybko? Myślałam, że o wiele dłużej ci to zajmie. Miałam nadzieję, że więcej czasu spędzisz u mnie.

- Musiałam wykorzystać okazje bo kto wie kiedy druga by się powtórzyła. Księżniczka okazała się desperatką, która na ulicy szuka potencjalnych mieszkańców swojego hotelu.

- A jaka ona jest? Pewnie jest potężna i ładna jak sam Lucyfer.

- Fakt. Dziewczyna jest ładna choć nie wiem, czy wdała się w ojca w końcu nie mam pojęcia jak on wygląda. Jest też emocjonalna i bardzo, ale to bardzo gadatliwa. Głowa mi pęka od jej gadania, ale muszę przyznać, że jest miła. Aż dziwne, że tyle czasu spędziła w piekle i nadal jest taka radosna. Pewnie gdyby miała szansę urodzić się jako człowiek to po śmierci trafiłaby do nieba, a co do jej potęgi to mam mieszane uczucia. W sensie, gdy je ujrzałam na ulicy to Wolf je zaczepił, wtedy księżniczka wymachiwała tylko jakimiś rysunkami z tęczą mu przed nosem za to jej dziewczyna pełniła rolę ochroniarza i do tego z anielską włócznią.

- Jak ty możesz nie wiedzieć jak wygląda Lucyfer? Siedzisz tu tak długo, a nie interesujesz się najważniejszymi sprawami! - powiedziała naburmuszona.
- Czyli księżniczka ma dziewczynę... hmm to dość ciekawe, a skoro ma włócznie to masz ułatwione zadanie! A jak tam radiowy demon?

- Nawet mi nie mów! Zapomniałam tych pieprzonych szkieł kontaktowych, a teraz nie ma sensu ich nawet zakładać bo i tak wszyscy mieli szansę mi się przyjrzeć. Jest mi trudno patrzeć na ten jego cholerny uśmiech, ale nie zamierzam też mu pozwolić wejść sobie na głowę.

- Tylko pamiętaj, że to overlord. Musisz uważać na niego i jego manipulacje oraz umowy.

- Się wie. - skończyłaś swój posiłek i wyrzuciłaś puste opakowania do kosza.
- Muszę iść się pakować.

- Pomóc ci?

- Nie, nie trzeba powinnaś odpocząć po pracy. - uśmiechnęłaś się do niej.

- Aa właśnie poczekaj chwile bo później jeszcze o tym zapomnę. - wyleciała z kuchni by po chwili wrócić z małym drewnianym pudełkiem.
- To dla ciebie. - wyciągnęła podarek w twoim kierunku.

- Już się bałam, że to kolejna książka. - zażartowałaś.
- A tak właściwie co to jest?

- Sama zobacz. - otworzyłaś pudełko i ujrzałaś 8 niewielkich strzykawek.

- Narkotyki? - dopytałaś, za co ona uderzyła cię lekko łokciem.

- Nieee! W środku masz środek nasenny, więc jeżeli nadal będziesz się usypiała 2 razy w tygodniu to powinny ci one wystarczyć na miesiąc, ale w razie czego daj znać, a przygotuje tego więcej.

- Dziękuję. Co ja bym bez ciebie zrobiła? - przytuliłaś ją.

- Zapewne zginęła i to po raz drugi. - zaśmiałyście się i poszłaś do swojego pokoju się pakować.

~*~

Była już godzina 22.16, a ty jak do tej pory spakowałaś tylko walizkę z ubraniami. Patrząc na późną godzinę uznałaś, że najpotrzebniejsze rzeczy spakujesz jutro w końcu i tak postanowiłaś pojechać do hotelu dopiero po powrocie Sary z pracy, aby móc się z nią na spokojnie pożegnać.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz