XIX

227 13 14
                                    

Angel pociągnął ze sobą Charlie na bok abyście nie mogli słyszeć co mówi. Spojrzeliście po sobie z radiowcem by za chwile patrzeć na te dwójkę.

- Mogę już iść? - spytałaś Vagi.

- Nie, dopóki Charlie nie skończy.

Więc usiadłaś z powrotem na kanapę czekając aż oni wrócą.

- Przeproś go nawet jak nie masz za co i będziesz mieć to z głowy. To tylko jedno słowo tyle przetrzymasz. - powiedział ci ciszej Husk.

- Ty pewnie byś tak zrobił żeby mieć święty spokój, ale ja nie potrafię. Jeżeli raz odpuszczę i przeproszę go za darmo to pomyśli, że za każdym razem tak będzie i będzie czuł się bezkarny. - wyszeptałaś, aby radiowiec, który bacznie się wam przyglądał nie usłyszał tego.

- Jak wolisz, ale wkurwiać się, aby drzeć z nim koty też nie warto. Lepiej puścić to mimo uszu, powiedzieć swoje i nachlać się na koniec. - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Twoje podejście do po-życia jest godne podziwu. - przyznałaś.

Wiedziałaś, że kocur ma rację. Wydaje się gburowaty, ale kiedy już się z nim gawędzi to okazuje się bogatym źródłem wiedzy popartej zapewne własnym doświadczeniem z życia.

Musiał być barmanem i wtedy. Rzadko się odzywa. Z reguły uważnie słucha i obserwuje, choć woli udawać, że ma wszystko gdzieś. A kiedy już się odzywa to mówi konkrety nie zważając na to co inni o nim pomyślą.

Jest o wiele mądrzejszy od pozostałych mieszkańców hotelu może z wyjątkiem czujnego radiowca, ale i od niego daleko nie odskakuje. Doprawdy ciekawa osobowość, której należy się szacunek.

Po chwili wróciła do was pozostała dwójka.

- Cóż nie wiem, czy to wypali, ale myślę, że nic się nie stanie jeżeli spróbujemy. - powiedziała szczęśliwa Charlie.

- Mówię ci. Jeszcze się nie zdążyło, aby ten pomysł zawalił. - zapewniał pajęczak.

- W takim razie wasza dwójka idzie ze mną.

Wstałaś idąc za nią na piętro. Do ciebie dołączył pająk, a za wami szedł radiowiec.

- Coś ty wymyślił? - wyszeptałaś w stronę pająka.

- Sama zaraz się przekonasz. Zobaczysz spodoba ci się.

- Nie wydaje mi się.

Przystanęliście przed drzwiami w drugim skrzydle czekając aż Charlie je otworzy. Nie miałaś pojęcia co tam się znajduje, ale za chwile dziewczyna zaprosiła was do środka.

Pomieszczenie nie było zbyt wielkie. Na środku znajdował się podłużny masywny dębowy stół z krzesłami, a na drugim końcu pomieszczenia było wielkie z tego samego drewna biurko, na które padało światło z okna. Sam pokój przypominał biuro, które raczej nie było już długo używane patrząc po tym, że krzesła były przykryte kocami, aby nie zakurzyła się tapicerka.

- Rozgośćcie się. - poleciła księżniczka.

Oboje usiedliście przy stole naprzeciw siebie czekając na dalsze polecenia, ale księżniczka tylko stała w drzwiach patrząc na was niepewnie.

- Co dalej? - spytałaś.

- No więc... teraz macie czas tylko dla siebie, aby na spokojnie ze sobą porozmawiać, wyjaśnić sobie pewne kwestie i się pogodzić. Zajrzę do was za jakiś czas i nie wyjdziecie stąd dopóki się nie dogadacie. - powiedziała szybko po czym wyszła zamykając drzwi na klucz.

Wstałaś podchodząc do drzwi i uderzając w nie otwartą dłonią.

- Charlie! To głupie! Nie możesz nas tu zamykać!

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz