XLIX

180 14 24
                                    

Alastor, wyczuwając twoje wewnętrzne zmagania, postanowił zrobić krok dalej. Zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć, poczułaś, jak jego dłonie z łatwością uniosły cię z miejsca.

Jedna z jego rąk wsunęła się pod twoje uda, podtrzymując cię w powietrzu, podczas gdy jego talia znalazła się pomiędzy twoimi nogami. Ciepło jego ciała otoczyło cię, a twoje nogi mimowolnie zacisnęły się wokół jego bioder, jakby próbując złapać jakąś stabilność w tej niespodziewanej sytuacji, którą teraz odczuwałaś zupełnie z innej strony niż zazwyczaj.

Związane ręce, które do tej pory spoczywały na twoich kolanach, teraz zostały położone na jego klatce piersiowej. Czułaś pod palcami jego serce bijące równym rytmem, co tylko pogłębiało twoje wrażenie, że straciłaś nad wszystkim kontrolę.

Próbowałaś się poruszyć, szukać jakiejś drogi ucieczki, ale jego silne ramiona trzymały cię pewnie, nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Jego uścisk był zdecydowany, ale nie brutalny - trzymał cię tak, jakbyś była najcenniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek posiadał.

Twoje serce przyspieszyło, a przez głowę przeszła myśl, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Starałaś się wyszeptać coś, co przypominało sprzeciw, ale głos ugrzązł ci w gardle.

- Al...

On jednak zareagował, zanim zdążyłaś dokończyć. Przytrzymując cię jedną ręką, drugą zaczął przesuwać delikatnie po twoich plecach, jakby chciał cię uspokoić. Ruch jego dłoni był kojący, niemalże ojcowski, i mimo że byłaś wciąż związana i bezbronna, poczułaś, jak napięcie w twoim ciele zaczyna powoli ustępować.

- Ciii... Spokojnie, sarenko. - szepnął, jego głos był cichy, pełen troski, ale i nieugiętości.
- Nie chcę cię przestraszyć, tylko pomóc ci to przetrwać. Chcę, żebyś poczuła... żebyś zrozumiała, że możesz mi zaufać. Wiem, że jesteś uparta i nie chcesz przegrać, ale czasem warto sobie pozwolić na chwilę przyjemności. Nie hamuj się na siłę, gdy całe twoje ciało krzyczy o ulgę.

Jego słowa, mimo że wypowiedziane z troską, były jak delikatny nacisk, który sprawiał, że poczucie bezsilności rosło w twoim wnętrzu, a jednocześnie, paradoksalnie, pojawiła się nieoczekiwana ulga. Byłaś zawieszona pomiędzy potrzebą ucieczki a pragnieniem, by na chwilę odpuścić, poddać się temu, co się działo, choćby na krótką chwilę.

Jego ręka, po chwili zawahania, wróciła na twoją szyję, delikatnie ją masując, jakby badał, jak daleko może się posunąć, zanim zupełnie się poddasz. Jego palce, teraz bardziej świadome twoich reakcji, przesuwały się wolno, zataczając kręgi, które wywoływały w tobie dreszcze, nad którymi nie mogłaś już zapanować.

Twoje ręce, związane w jedwabnych wstążkach, zaczęły mimowolnie zaciskać się na jego koszuli. Chłodny materiał przywierał do skóry, a ty próbowałaś odwrócić swoją uwagę od tego, co działo się na szyi, koncentrując się na czymś innym. Ale każde jego dotknięcie, każdy delikatny ruch sprawiał, że było to niemożliwe. Nawet jeśli próbowałaś, twoje ciało wciąż szukało bliskości jego dłoni, jakby to miało zapewnić ci poczucie bezpieczeństwa w tym chaosie zmysłów.

Zacisnęłaś zęby, walcząc z narastającym pragnieniem wyrażenia swoich emocji. Twoja wargi ułożone w cienką linie były mocno zaciśnięte, ale oddech coraz bardziej przyspieszał, a dreszcze przechodziły przez całe twoje ciało, układając się w równoległe linie wzdłuż kręgosłupa.

Kiedy zauważyłaś, że twoja głowa zaczyna opadać, nie mogłaś powstrzymać się od osunięcia w stronę jego dłoni. Aż w końcu, mimowolnie, oparłaś głowę na jego ręce, wtulając się w nią, jakby próbując znaleźć w niej oparcie.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz