LXXIII

69 7 18
                                    

Po pewnym czasie, gdy woda zaczęła chłodnąć, Alastor podniósł się lekko, wyprowadzając cię z wanny i zawinął w duży, miękki ręcznik.

Przyjąłeś jego pomoc, wycierając się z wody. Jego dotyk był delikatny, ale zdecydowany, jakby chciał upewnić się, że wszystko jest w porządku. Kiedy zakończył twoje suszenie, pozwolił ci się owinąć w ręcznik, a sam założył czerwony szlafrok. Potem, zanim zdążyłaś zareagować, podniósł cię i wyniósł z łazienką.

- Teraz czas na trochę prawdziwego relaksu dla mojej sarenki. - powiedział, nosząc cię w kierunku łóżka, gdzie była już świeża pościel, zmieniona przez jego cienie, a wasze ubrania porozrzucane wcześniej po pokoju także zostały sprzątnięte.

Przyjęłaś jego zaproszenie, rozluźniając się na miękkim łóżku. Demon uśmiechnął się delikatnie, jego dłonie rozpoczęły powolną masaż twoich pleców, rozluźniając spięte mięśnie. Oddałaś się jego dotykom, wiedząc, że ten dzień przynosi wam obojgu zasłużony spokój i relaks.

- Mmm... miło. - wymruczałaś, wtulając twarz w poduszkę.

Radiowiec uśmiechnął się, słysząc twoje zadowolone mruknięcie. Jego dłonie, delikatne, ale pełne siły, poruszały się pewnie po twoich plecach, wywołując przyjemne ciepło, które powoli rozchodziło się po całym ciele. Z każdym ruchem, twoje mięśnie coraz bardziej się rozluźniały, a ty odpływałaś w stan błogiego odprężenia.

- Cieszę się, że mogę sprawić ci przyjemność, sarenko. - powiedział cicho, pochylając się nad tobą. Jego usta musnęły delikatnie twoje ramię, a oddech był ciepły na twojej skórze.

- Mam wrażenie, że zasługuję na taki masaż codziennie. - odpowiedziałaś, odwracając głowę, by spojrzeć na niego spod przymrużonych powiek.

Alastor zaśmiał się cicho, kontynuując masaż. Jego palce powoli przesunęły się na twoje ramiona, a potem delikatnie musnęły kark.

- Co dzień? To może być trudne, moja droga. - odpowiedział z nutą prowokacji w głosie.
- Ale dla ciebie... może znajdę czas.

Zamknęłaś oczy, poddając się jego dotykom. Atmosfera była spokojna, ciepła i pełna zaufania.

- Więc... - zaczął, przerywając chwilową ciszę.
- ... planujemy dzisiaj coś wyjątkowego, czy chcemy leniuchować cały dzień? - zapytał, a jego głos nabrał tej samej, figlarnej nuty, którą tak dobrze znałaś.

Otworzyłaś jedno oko, czując, jak na twoje usta wkrada się uśmiech.

- Hmm, w sumie to myślałam, aby wybrać się na zakupy. Muszę uzupełnić braki w szafie. Przez ten turniej dużo straciłam ubrań do biegania. - wyjaśniłaś.
- Ale zrozumiem, jeżeli ty będziesz chciał zająć się czymś innym, niż nudnymi, babskimi zakupami, jelonku.

Alastor zaśmiał się pod nosem, przerywając masaż i nachylając się bliżej, by złożyć delikatny pocałunek na twoim karku.

- Och, mon amour (moja miłości), mylisz się, jeśli sądzisz, że zakupy to nuda. - jego głos był nisko, figlarnie pobrzmiewający przy twoim uchu.
- Zwłaszcza jeśli mamy wybierać coś... interesującego.

Podniosłaś się lekko, opierając na łokciach, by spojrzeć na niego z półuśmiechem i zobaczyłaś w jego oczach coś więcej niż tylko żartobliwe intencje. Był tam ten głęboki błysk, który mówił o tym, jak bardzo ceni każdą chwilę, którą z tobą spędzał.

- Interesującego, mówisz? Głównie mam na myśli sportowe ubrania. Nie wiem, czy to wpada w kategorię twojej definicji "interesującego".

Overlord oparł się na łóżku obok ciebie, patrząc na ciebie z rozbawieniem.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz