LIX

181 15 11
                                    

Szum imprezy powoli zaczął cichnąć, gdy przemierzałaś ciemny korytarz. Z dala od tłumu czułaś, jak powoli wraca do ciebie spokój. Choć chwilę później usłyszałaś za sobą znajomy głos.

- Y/N, możemy w końcu porozmawiać na osobności? - Josh stał nieopodal, opierając się o ścianę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Zatrzymałaś się, zastanawiając, co teraz zamierza. Przez chwilę cisza wisiała w powietrzu, a twoje serce zaczęło bić szybciej. Nie chciałaś konfrontacji, ale wiedziałaś, że Josh nie da ci tak łatwo spokoju.

- Już wszystko sobie wyjaśniliśmy. - powiedziałaś spokojnym, ale stanowczym głosem.

Jego twarz skrzywiła się, a w jego oczach pojawiła się desperacja.

- To nie tak powinno się skończyć, Y/N. My... mieliśmy plany. Miało być inaczej! - zrobił krok w twoją stronę, a ty instynktownie cofnęłaś się o krok, czując rosnące napięcie.

- Josh, to koniec. - powtórzyłaś, próbując zachować spokój, choć czułaś, że zaczynasz się denerwować.
- Musisz to zrozumieć.

- Przecież było nam razem dobrze i nadal może być... - przerwałaś mu podnosząc rękę.

- Gdyby rzeczywiście tak było, to nadal bylibyśmy razem. To po prostu nie było to. Wracaj do Becky pewnie się o ciebie niepokoi. - odwróciłaś się, chcąc iść dalej.

Jednak jego wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. W jednej chwili desperacja ustąpiła miejsca gniewowi. Nagle wyciągnął rękę i złapał cię za nadgarstek, pociągając cię mocno w swoją stronę. Przez chwilę szok sparaliżował cię, a jego dłoń zacisnęła się boleśnie na twoim nadgarstku, za nim stworzyłaś powłokę.

- Nie odejdziesz tak po prostu. Zawsze myślałem, że do mnie wrócisz. - wysyczał przez zęby, zbliżając się do ciebie.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Chciałem żebyś była zazdrosna. - powiedział lekko zmiękczając swój ton, a zaraz uśmiechnął się zalotnie.
- Przecież wiem co lubisz i czego pragniesz.~

Jego druga dłoń powędrowała do twojego czułego punktu pod uchem, wywołując mimowolnie u ciebie drżenie, a jego twarz niebezpiecznie zaczęła zbliżać się do twojej.

- Odwal się! - warknęłaś, przemieniając oczy, a wolną ręką dając mu mocno z liścia, tak, że jego głowa obróciła się w bok.

Jego oczy błysnęły gniewnie, także się przemieniając na twoje słowa, które tylko bardziej go rozwścieczyły. Na jego ciele zaczęły pojawiać się czarne, matowe plamy, a zaraz trzymał już oba twoje nadgarstki w mocnym uścisku, z którego nie potrafiłaś się wyrwać, a byłaś zmuszona pozbyć się powłoki z ciała przez jego umiejętności.

- Czy ty naprawdę sądzisz, że dla niego coś znaczysz?! To radiowy demon!! Obudź się! - potrząsnął tobą.
- Wiesz dobrze, że to potwór... Myślisz, że coś takiego jak on może wiedzieć czym jest miłość?! Teraz się tobą zabawi, a potem porzuci, jak zużytą zabawkę, o ile nie odbierze ci przedtym duszy! Tego chcesz?!

- Masz tupet. - przyznałaś z kpiącym uśmiechem.
- Nazywasz go potworem, ale to ty teraz mną szarpiesz! Nie on!! - jego oczy się lekko rozszerzyły, a uścisk na rękach delikatnie zelżał.
- Poza tym... nie masz prawa oceniać naszej relacji, tylko dlatego, że widziałeś nas razem przez chwilę...

- I ta chwila najwyraźniej dała mi więcej do myślenia niż tobie, Y/N. - przerwał ci.
- Zmanipulował całą tą sytuację - zarówno ze mną, jak i z waszym pocałunkiem! Tak, widziałem go. - przyznał, kiedy wyraz twojej twarzy się zmienił.
- Pocałował cię chociaż tego nie chciałaś! Nie byłaś na to gotowa! - warknął.
- Byliśmy wystarczająco długo ze sobą, abym wiedział, kiedy jesteś szczerze zaskoczona i zmieszana. A on to zrobił nie pytając cię nawet o zdanie.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz