LXXII

87 7 16
                                    

Kiedy światło południa, spoczęło na twojej twarzy leniwie otworzyłaś oczy czując, jak ciepły oddech Alastora gilgocze cię po nosie. Oboje wciąż nadzy, byliście wtuleni w siebie, przykryci do połowy kołdrą - leżałaś na jego torsie, a on jedną rękę miał położoną na twoich plecach, a drugą trzymał cię w zgięciu kolana, które oparte było o jego biodro.

Jego twarz, zazwyczaj pełna życia i energii, teraz miała łagodny, niemal spokojny wyraz, a kąciki ust unosiły się w subtelnym uśmiechu, jakby śnił o czymś przyjemnym. Długie rzęsy rzucały cień na jego policzki, dodając twarzy harmonii, zaś jego włosy były swobodnie rozrzucone na poduszce.
Klatka piersiowa unosiła się i opadała w miarowym rytmie, a każdy jego oddech był równomierny, wskazując na głęboki sen.

Po raz pierwszy, jak ci się wydaje Alastor prawdziwie spał w twojej obecności. Zawsze otwierał oczy od razu po twoim przebudzeniu albo w ogóle nie spał, za to teraz udało ci się go wyprzedzić.

Z drugiej strony nie było to dziwne, patrząc na to, że wasze łóżkowe (i nie tylko tam) igraszki zakończyły się dopiero wczesnym porankiem, przerywane co jakiś czas, tylko krótkimi przerwami na złapanie oddechu. Ostatecznie wasze ciała odmówiły nawet posłuszeństwa w dostaniu się na szybki prysznic po minionych doznaniach.

Delikatnie, poprawiłaś się na nim, starając się go nie obudzić w żaden sposób i od razu poczułaś zakwasy - brzucha i ud. Każdy najmniejszy ruch wywoływał delikatne ukłucie bólu, przypominające ci intensywność minionej nocy. Uśmiechnęłaś się pod nosem, zadowolona, czując słodkie zmęczenie. Tego właśnie ci brakowało - ruchu i poczucia zmęczenia na koniec.

Overlord spał tak spokojnie, a jego twarz wydawała się być tak odległa od tej dzikiej, namiętnej bestii, którą jeszcze kilka godzin temu obserwowałaś w akcji. Przypomniałaś sobie wszystkie momenty, kiedy tracił nad sobą kontrolę, a jego ciało reagowało na twoje dotknięcia, wibracje waszego połączenia. Czułaś, że jesteście do siebie stworzeni - dzikie zwierzęta zamknięte w ciałach ludzi.

Zerknęłaś na jego rękę, która spoczywała na twojej nodze, i lekko zadrżałaś, przypominając sobie, jak mocno cię przyciągał, jak nie chciał pozwolić ci odejść. Było coś niezwykle czułego w tej jego gwałtowności, jakby każde przyciągnięcie, każde szarpnięcie niosło ze sobą nie tylko pożądanie, ale także strach przed utratą.

Teraz, gdy spał, wyglądał zupełnie inaczej, tak delikatnie, niemal bezbronnie, że gdyby inni zobaczyli go w takiej formie, to nikt nie powiedziałaby, że to krwiożerczy demon, będący jednym z najpotężniejszych overlordów piekła, potrafiący rozrywać dusze grzeszników przez zwykłe pstryknięcie palcami, a do tego sex-bomba w sypialni.

Postanowiłaś nie obudzić go zbyt szybko. Delikatnie uniosłaś się na łokciu, by zsunąć się z jego torsu. Jednak zanim udało ci się to zrobić, poczułaś, jak jego ręka mocniej zaciska się na twojej talii, a ciepły, niski głos przerwał ciszę.

- Dokąd się wybierasz, chérie? - zapytał, a jego oczy otworzyły się powoli, leniwie, jakby próbował wyrwać się z objęć snu.

Jego uśmiech był jeszcze bardziej rozbrajający niż zwykle, a dźwięk jego głosu wypełnił cię nową falą ciepła. Jednak zauważyłaś w nim coś nowego - w tej porannej chrypce, nie było jego radiowego filtra, co przykuło twoją uwagę.

- Myślałam, że uda mi się nie obudzić mojego jelonka. - odpowiedziałaś, delikatnie przeczesując palcami jego włosy.

- Tego jelonka obudzi nawet najmniejszy szelest, jeśli chodzi o ciebie. - odparł, przyciągając cię z powrotem na swoje ciało.
- Poza tym... nie tak łatwo mnie zgubić, zwłaszcza po nocy, jaką mi dałaś.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz