LXV

119 9 8
                                    

Gdy Alastor skończył, odłożył maść na bok i spojrzał na ciebie z ciepłym, troskliwym uśmiechem.

- Wszystko gotowe. Moja sarenka jest teraz zabezpieczona, opatrzona, i gotowa na odpoczynek. - powiedział z nutą zadowolenia w głosie, wyciągając się obok ciebie na łóżku.

Oparłaś się o jego ramię, czując, jak ciepło jego ciała koi twoje zmęczone mięśnie. Jego dłoń nie przestawała głaskać twoich włosów, a ty pozwoliłaś sobie na chwilę całkowitego relaksu.

Po paru minutach błogiej ciszy... no prawie, bo Alastor zaczął cicho nucić i podgwizdywać tylko sobie znaną melodię, sięgnęłaś po telefon, wybierając numer do przyjaciółki.

Przyłożyłaś telefon do ucha, a gdy tylko dziewczyna odebrała, zaczęłaś opowiadać jej wczorajszą sytuację z Joshem.

- No nie gadaj, co za świnia z niego. A zawsze był taki porządny. - powiedziała Sara.

- Prawda? Najwyraźniej, aż za bardzo. Ale Alastor obiecał się nim zająć, i gdybyś miała numer do Becky, to trzeba byłoby dać jej znać, żeby go sobie odpuściła. - powiedziałaś, wpatrując się w sufit.

- Mam. Zadzwonię do niej od razu po twoim telefonie. A czemu nie umówiłyśmy się na mieście? - zapytała z pretensją w głosie.
- Miałyśmy mieć więcej tematów do rozmów, pamiętasz?

- Wiem, Sara, przepraszam. Ale na swoją obronę mogę powiedzieć, że to przez pewnego osobnika, który mnie chciał wykończyć. - powiedziałaś, zerkając na overlorda, który słysząc waszą rozmowę, wyraźnie poszerzył zadowolony uśmiech.

- Że co!? To Alastor? Zrobił ci coś?

- Oj, zrobił, zrobił, i to nie raz. - westchnęłaś.

A on jakby pobudzony twoimi słowami, nachylił się zaczynając składać pocałunki na twojej szyi rozpraszając cię, na co cicho westchnęłaś do telefonu.

- Ej, co się dzieje Y/N? - zapytała spanikowana.

- Nic, tylko on... drażni mnie.

- Co? - zdziwiła się Sara, a w jej głosie dało się wyczuć zarówno zaniepokojenie, jak i ciekawość.
- Jak to drażni?

Radiowiec, dostrzegając, że nie możesz skupić się na rozmowie, uniósł brwi i uśmiechnął się, jakby chciał pokazać, że jest w pełni świadomy swojego wpływu na ciebie. Jego palce wciąż błądziły po twojej szyi, a ich dotyk był jednocześnie pieszczotliwy i nieco prowokacyjny.

- To znaczy... - zaczęłaś, przerywając na chwilę, gdy jego usta znowu musnęły skórę na twoim karku.
- To znaczy, że... jest bardzo... blisko... - dokończyłaś, walcząc z własnym śmiechem.

- Tak szybko się on do ciebie zaczął dobierać? Ja mu jeszcze pokaże. - uśmiechnęłaś się na to triumfalnie, pokazując język Alastorowi, który na to uniósł brew.

- To... bardzo dobra decyzja. - przyznałaś.
- Alastor suń się. - próbowałaś odsunąć jego twarz od swojej, co on uczynił, ale tylko po to, aby za chwile muskać ustami twój dekolt, przez to, że nadal byłaś w spodenkach i samym staniku, na co zadrżałaś, a z twoich ust wyrwało się mruknięcie.

- Co się dzieje, Y/N?

- Alastor on... cholera. - fuknęłaś, kiedy zassał skórę.
- Nie daje mi nawet z tobą porozmawiać w spokoju. - powiedziałaś z przekąsem, patrząc na jego poczynania.
- Alastor, przestań! - wybuchnęłaś śmiechem, próbując się od niego odsunąć, ale on trzymał cię delikatnie, ale mocno, nie przestając cię drażnić.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz