Obudziłaś się powoli, czując miękką pościel pod sobą i ciepło rozchodzące się po całym ciele. Miękkie światło poranka wpadało przez zasłonięte okno, a delikatny zapach kawy unosił się w powietrzu.
Leżałaś w łóżku overlorda, owinięta mackami, jednak tym razem od razu po twoim poprawieniu się, poczułaś jak się rozluźniają, aby po chwili całkowicie zniknąć.
Alastor siedział na brzegu łóżka, z książką w dłoniach. Jednak jego oczy, zamiast na kartkach, wpatrywały się w ciebie z tym samym intensywnym spojrzeniem, które znałaś aż za dobrze. A gdy tylko dostrzegł, że się obudziłaś, uniósł brew, uśmiechając się szerzej.
- Dzień dobry, sarenko. - powiedział cicho, jego głos był spokojny, niemal troskliwy.
- Dobrze spałaś? - skinęłaś nieznacznie głową.
- To wspaniale, że się przy tym w ogóle obudziłaś, bo już myślałem, że będę musiał wynająć dźwig, żeby tego dokonać. - zażartował, na co przewróciłaś oczami, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na twojej twarzy.
- Widać, że rzeczywiście cię wczoraj wymęczyłem. - powiedział miękko, z lekką skruchą w oczach.- Ano wymęczyłeś. Temu nie da się zaprzeczyć. - powiedziałaś przecierając oczy.
- Ale może dzięki temu w końcu nauczyłeś się cofać swoje macki wtedy kiedy trzeba... a przynajmniej mam nadzieję, że tak jest i to się utrzyma. - zmrużyłaś podejrzliwie oczy, na co zrobił minę niewiniątka, wzruszając ramionami.
- Choć jeśli za każdym razem będę się budziła z twoim wzrokiem wbitym we mnie, to będę się z tym czuła... dziwnie. Ci tylko przypomnę, że książki są po to, aby je czytać, a nie, aby robiły za przykrywkę.On uśmiechnął się szerzej, zamykając książkę z delikatnym trzaskiem, jakby była jedynie rekwizytem w jego teatrze obserwacji. Podczas, gdy jego spojrzenie ani na chwilę nie opuściło twoich oczu.
- Och, sarenko, w twoim towarzystwie żadna książka nie jest w stanie mnie zająć na długo. Ty jesteś o wiele bardziej interesująca niż cokolwiek, co mogłoby być napisane na tych kartkach. - jego głos zniżył się, nabierając niemal szeptu.
- Może gdybym wiedziała, że cały czas jestem w centrum twojej uwagi, bardziej bym się przygotowała na takie... przebudzenia. Wiesz... makijaż przed snem, uczesać włosy o północy. - powiedziałaś z sarkazmem.
Demon zaśmiał się cicho, a jego śmiech był głęboki i wibrujący, jak echo w ciemnym lesie. Przechylił głowę, jakby rozważał twoje słowa, a potem uniósł rękę, delikatnie dotykając kosmyka twoich włosów.
- Och, uwierz mi, zawsze jesteś przygotowana, sarenko. - powiedział, przesuwając palcami po twoich włosach.
- Poza tym, myślę, że takie przebudzenia mają swój urok. Nie sądzisz?- Nie koniecznie dla tej osoby, która się budzi jako druga. - powiedziałaś przewracając oczami.
- A czy ty tak właściwie śpisz w mojej obecności? Bo jak na razie to za każdym razem, gdy się budziłam, to albo już nie spałeś, albo byłeś w jakimś dziwnym trybie czuwania z zamkniętymi oczami. - zmrużyłaś podejrzliwie oczy.- Och, sarenko, sen jest tak... trywialny. - machnął z gracją ręką.
- Zbyt wiele się dzieje, aby tracić czas na takie przyziemne potrzeby. A w twojej obecności... no cóż, jak mógłbym zamknąć oczy, gdy nigdy nie wiem czym mnie zaskoczysz? - przewrócił oczami rozbawiony.
- Oczywiście czasami... przymykam je, ale to bardziej jak przerwa w spektaklu, niż sen.- To brzmi tak, jakbyś w ogóle nie sypiał. No, a kiedyś powiedziałeś mi, że spałeś.
- Ponieważ dla mnie... to bardziej kwestia wyboru niż potrzeby, sarenko. Poza tym ktoś powinien pilnować cię, tym bardziej teraz na wypadek gdybyś miała nagły napad bólu w nocy.
CZYTASZ
Twój koszmar (Alastor x Reader)
FanfictionCo jeżeli przypadkowe spotkanie na ulicy radiowego demona przywróci wspomnienia koszmaru za życia i ogromną tragedię? Co jeżeli spowoduje to rozdanie partii gry, której nie jesteś w stanie wygrać? Co jeżeli on będzie przyczyną twojego upadku? Opowia...