XVII

207 11 4
                                    

Trzasnęłaś głośno drzwiami wchodząc do pokoju. Czułaś jak cała od środka buzujesz z nerwów. Stanęłaś na środku pokoju dociskając ręce do głowy.
Czy to wszystko musi naprawdę być aż tak trudne? Jeden pieprzony dzień, a mnie już krew zalewa. A o tym ile ich zostało strach pomyśleć.

Za chwilę jednak odsunęłaś ręce, aby spojrzeć na swoje ciało. W wielu punktach jednocześnie czułaś mrowienie, które jak się okazało było spowodowane wystającymi z tych miejsc niewielkimi grubymi kolcami, które wraz z twoim oddechem chowały się i pojawiały.

Pierwszy raz zdarzyło ci się coś takiego. Najwyraźniej w ten sposób uchodziły z ciebie emocje, których nie potrafiłaś już dłużej utrzymać w środku.

Może powinnam od razu skupić się na zabiciu go i nie zastanawiać się, czy to był on. Z całą pewnością piekło nie ucierpi na jego zniknięciu, a wręcz przeciwnie stanie się choć odrobinę czystsze bez panoszącego się dupka. A jeszcze gdyby się potwierdziły moje przypuszczenia to już całkiem same plusy z tego by wyszły.

Podeszłaś do okna, aby je otworzyć. Oparłaś się o parapet zaciągając mocno powietrzem. Musiałaś się uspokoić inaczej nawet nigdzie nie usiądziesz bo zniszczą to kolce.

Chwilę ci to zajęło zanim całkowicie one nie zniknęły. Całe szczęście, że zdążyłaś z tym przyjść do pokoju, gdzie nikt tego nie widział.

Wzięłaś piżamę chcąc iść do łazienki, aby zrobić sobie długą relaksującą kąpiel, ale oczywiście byłoby to zbyt pięknie, gdyby nikt ci tego nie chciał przerwać.

Usłyszałaś pukanie do drzwi. Zastanawiałaś się czy powinnaś je otworzyć w końcu nie wiadomo, czy radiowiec nie chciał się na tobie odegrać. Jednak zaraz rozpoznałaś głos pająka.

- Y/N! Otwórz to ja!

Podeszłaś do drzwi, aby je otworzyć, a gdy to zrobiłaś zobaczyłaś pudełko z pizzą, za którym chował się pająk.

- Czyżby ptaszyna była głodna? - spytał wychylając się lekko zza pudełka.

- Ehhh... wchodź. - powiedziałaś robiąc mu miejsce w drzwiach, a ten od razu skierował się na twoje łóżko.

- Specjalnie dla ciebie odgoniłem tego starego łakomego kocura. A uwierz mi łatwo nie było! Co racja drugie opakowanie musiało zostać jego zakładnikiem, ale myślę, że wyniki i tak nie są najgorsze. - lekko się na to uśmiechnęłaś siadając koło niego.

- Dzięki, ty mój wybawco. - powiedziałaś rozbawiona przewracając oczami i biorąc kawałek pizzy.

- A tak serio to o co wam poszło z truskawką? Nie chce mi się wierzyć, żeby tyle krzyku było o zwykłe papierosy.

- Po prostu byłam wkurzona za to, że okłamał Charlie. Prawie cały dzień spędziliśmy razem, a jej powiedział, że siedziałam przez ten czas w bibliotece. A jeszcze gdy chciałam to naprostować to nie pozwolił mi nawet dojść do słowa. - fuknęłaś.

- To w takim razie, gdzie byliście przez ten czas?

- Byłam u niego pożyczyć książkę, a ostatecznie skończyliśmy w lesie, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało.

- Ty byłaś w jego pokoju? - wytrzeszczył oczy.

- Taaa, a co w tym dziwnego? Sam mnie tam wepchnął, gdy chciałam zaczekać na korytarzu.

- Jeszcze nie widziałem, żeby kogoś tam wpuszczał. Nawet nie idzie tam wejść, jak go niema. Wiem co mówię bo parę razy próbowałem. - dodał ciszej na co parsknęłaś.
- Nie rozumiem, dlaczego mnie jeszcze ani razu do siebie nie zaprosił. Co w tym złego, że taka gwiazda, jak ja zawitałaby w jego skromnych progach. Powinien się cieszyć i sam o to błagać. - powiedział naburmuszony.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz