XXXVI

256 21 31
                                    

Spojrzałaś ostatni raz z utęsknieniem na okno, po czym skierowałaś się do głównych drzwi.

Lekko je uchyliłaś, a gdy zobaczyłaś, że panuje tam ciemność i wszechobecna cisza poczułaś niemałą ulgę, dlatego jak najciszej weszłaś do środka delikatnie zatrzaskując za sobą drzwi.

Wyciągnęłaś z plecaka swoje czyste spodnie, ponieważ nie miałaś już wcześniej siły, aby przebierać swoich obecnie założonych zabrudzonych krwią legginsów i nimi zakryłaś w miarę usta, aby nie było słychać twojego charczącego oddechu.

Najszybciej, jak tylko umożliwiał ci to twój stan, zaczęłaś przechodzić przez lobby. Każdy krok był bolesny, a twoje żebra pulsowały bólem przy najdrobniejszym skrzywieniu ciała.

Z cichym westchnieniem spojrzałaś na kolejne wyzwanie tego dnia, a konkretnie - schody. Lekko zirytowana, przygryzając nogawkę czystych spodni, aby mieć na czym zacisnąć zęby, jak i stłumić swoje syknięcia, w końcu dotarłaś na piętro.

Korytarz był pusty, ale nie mogłaś pozwolić sobie na nieuwagę. Skradając się po cichu, starałaś się dotrzeć do swojego pokoju. Nagle, tuż za rogiem, usłyszałaś ciche nucenie.

No ja pierdole! Serio?

Zamarłaś, a serce zaczęło ci bić jak szalone. To był Alastor. Szybko schowałaś się we wnęce za ciężką zasłoną, modląc się, by cię nie zauważył.
Czy on, jak raz nie może siedzieć u siebie? Tylko musi szwędać się po nocy...

Nucenie stawało się coraz głośniejsze, aż w końcu zatrzymał się na zakręcie. Cała się spięłaś nie wiedząc, czy już wie o twojej obecności i tylko chce cię on podrażnić, czy masz jeszcze szansę się wymknąć. Wstrzymałaś oddech, starając się, by żadne drżenie nie zdradziło twojej obecności.

Usłyszałaś ponownie jego kroki, ciężkie buty stukające o drewnianą podłogę. Przez materiał zasłony widziałaś cień jego osoby, gdy on przystanął nieopodal.

Próbowałaś uspokoić oddech, ale czułaś, że zaraz się udusisz z nerwów. Nagle overlord wciągnął głośno powietrze, sam przestając nucić, a ty zrozumiałaś, że może cię wyczuć.

Poczułaś, jak serce chce wyskoczyć z twojej piersi. Krew, pot, strach - to wszystko mogło cię zdradzić.
Kurwa! Na pewno kwiatkami teraz nie pachnę, ale czy on zawsze musi być wszędzie?

W desperacji zacisnęłaś dłoń, a zaraz stworzyłaś w niej metalową kulkę. Musiałaś odwrócić jego uwagę, póki nie jest jeszcze za późno.

Z największą precyzją, jaką mogłaś teraz zebrać, rzuciłaś ją jak najdalej, tak aby odbiła się na rogu i skręciła w boczny korytarz z nadzieją, że ta spadnie i na parter, przelatując pod barierkami.

Kulka uderzyła o ścianę z metalicznym dźwiękiem zataczając się dalej, a ty modliłaś się, żeby zasłona się nie poruszyła.

Demon zareagował natychmiast, odwracając się i ruszając w tamtą stronę. Wykorzystując ten moment, wyskoczyłaś zza zasłony i szybko, choć cicho, podbiegłaś kuśtykając do swojego pokoju. Po drodze, ku twojej uldze nie zauważyłaś nigdzie jego cienia.

Wpadłaś do pokoju, zamykając za sobą drzwi od razu przekręcając klucz. Oparłaś się o nie, oddychając ciężko. Ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Wiedziałaś, że musisz się opatrzyć.

Pierwsze co zrobiłaś, to wyciągnęłaś prętem apteczkę spod łóżka, aby nie musieć się po nią schylać. Zabrałaś też czyste ubrania i od razu skierowałaś się do łazienki.

Miałaś problem ściągnąć bluzę oraz stanik prze ból żeber, dlatego nie zastanawiając się przecięłaś je ostrzem, tak samo opatrunek założony przez impa, po którego odklejeniu znów rana zaczęła lekko krwawić.
Ehh... jak tak dalej pójdzie będę musiała się wybrać na porządne zakupy, patrząc po tym, ile ubrań ostatnio tracę.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz