Otworzyłaś leniwie oczy, które gwałtownie się rozszerzyły, gdy zaraz obok twojej twarzy ujrzałaś te wielkie rubinowe oczy wpatrzone w ciebie, przypominające spojrzenie hieny, wpatrzonej w bezbronne dziecko.
Automatycznie z leżenia na boku chciałaś przekulać się na plecy, aby szybko się podnieść zwiększając dystans, ale wtedy zabrakło ci gruntu pod ciałem, więc desperacko złapałaś wyciągniętą w twoim kierunku dłoń radiowca zawisając na krawędzi łóżka, trzymając się go i próbując utrzymać równowagę zahaczonymi o łóżko nogami.
Już miałaś się podciągnąć na niej, kiedy jej właściciel miał inne plany lekko kierując rękę w twoją stronę.
-Co robisz? - warknęłaś, drugą ręką łapiąc kołdre, jednak tym razem demon na niej nie leżał, przez co i tak nie ułatwiła ci ona osiągnięcia twojego celu.
-Hmm... z reguły na powitanie mówi się raczej "dzień dobry". Tym bardziej komuś, kto wyciąga w naszym kierunku pomocną dłoń. Czyż nie, moja droga? - przechylił głowę na bok, poszerzając swój uśmiech.
- Należałoby także podziękować za nią. - prychnęłaś na to.Chciałaś nogę skierować na podłogę, żeby nie musieć tak wisieć, ale wtedy łóżko zatrzęsło się, a zaraz zostało ono podniesione pod sufit, przez jego macki, wywołując u ciebie panikę.
Przez to jak przekrzywił łóżko podnosząc je, twoje stopy zjechały po aksamitnym prześcieradle. Więc utrzymywałaś się już tylko na ręce radiowca, desperacko dokładając drugą, aby czasem go nie puścić.
-Alastor! Ogarnij się! - on tylko patrzył na ciebie rozbawiony.
Zaciekle wierzgałałaś nogami, starając sobie tym pomóc, by łatwiej podciągnąć się na ramionach. Jednak, gdy poczułaś, że twoje za luźne tymczasowo ubrane spodnie zaczęły zjeżdżać z twojego brzucha, musiałaś próbować to osiągnąć już samą siłą swoich ramion, co wcale nie było takie proste.
-Słyszysz!? - warknęłaś.
-Skoro nie lubisz moja droga kawy, to sam muszę zadbać o twoje rozbudzenie. Tym bardziej po tylu godzinach snu.
-Cholerny buc! - zmarszczył lekko brwi na te określenie.
-Język, moja droga. - powiedział surowo.
-Uwierz mi, że to jest pieszczotliwe określenie. - syknęłaś.
-Oh, sądziłem słońce, że twój zasób słownictwa jest trochę bardziej rozbudowany. - droczył się z tobą
Zaraz dwoma palcami drugiej ręki zaczął powolny marszcz palców w kierunku twoich zaciśniętych dłoni. Widząc twoją panikę w oczach i ich przemianę, jeszcze bardziej poszerzył swój dotychczasowy uśmiech.
Spojrzałaś w dół, aby ocenić sytuacje, jednak patrząc tak, z niecałych pięciu metrów nad ziemią, od razu wzrokiem wróciłaś do góry, czując zawroty głowy spowodowane wysokością.
Ze stopy wypuściłaś pręt, aby na nim móc się podeprzeć i już lekko ci się to udawało, na co radiowiec przechylił głowę z fascynacją patrząc na twoje postępy.
A zaraz straciłaś te podparcie, nie wiedziałaś przez co, ale nie byłaś w stanie już powrócić wzrokiem na dół. Demon tylko zachichotał na to, a zaraz koło niego położył się jego cień machając ci palcem przed twarzą.
-Oj, czyżbyś próbowała oszukiwać.~ - powiedział melodyjnie radiowiec, kręcąc lekko głową.
-Nie ładnie. - powiedział tonem, jak do dziecka.-Pieprzony sadysta! - warknęłaś.
-Hmm, może poza bieganiem powinnaś także zastanowić się nad rozwojem swojej siły w ramionach. Wiesz w tańcu i te się przydają.
CZYTASZ
Twój koszmar (Alastor x Reader)
FanfictionCo jeżeli przypadkowe spotkanie na ulicy radiowego demona przywróci wspomnienia koszmaru za życia i ogromną tragedię? Co jeżeli spowoduje to rozdanie partii gry, której nie jesteś w stanie wygrać? Co jeżeli on będzie przyczyną twojego upadku? Opowia...