LXVI

126 6 11
                                    

Gdy byliście już przy drzwiach, Alastor wyprzedził cię, otwierając szarmancko przed tobą drzwi, gestem zapraszając cię do środka. A gdy tylko przekroczyłaś ich próg, w oczy rzuciła ci się kolejka osób, która prowadziła do lady, za którą stała wysoka, szeroko uśmiechnięta kobieta, w eleganckiej sukience oraz sporych rozmiarów kapeluszu.

Przez chwilę staliście z boku czekając, aż kobieta skończy obsługiwać klienta, a gdy ta, tylko zwróciła wzrok w waszym kierunku, radiowiec pomachał jej dłonią na powitanie. Rossie od razu wyszła szybkim krokiem, choć pełnym gracji zza lady, idąc do was.

- Alastor! Nareszcie! - zawołała radośnie, obejmując go w serdecznym uścisku.
- A to musi być twoja słynna "sarenka". - dodała, spoglądając na ciebie z uśmiechem, na co słysząc swoje przezwisko odrobinę się speszyłaś.

Zrobiłaś nieśmiały krok do przodu, czując na sobie jej przenikliwe, ale jednocześnie życzliwe spojrzenie.

- Tak, to ona. Rosie, poznaj Y/N. - przedstawił cię demon z dumą w głosie, pchając cię jeszcze delikatnie do przodu.
- Y/N to jest Rosie. Najcudowniejsza i najniebezpieczniejsza włodarka w tym rejonie.

- Wreszcie się poznajemy, skarbie. Choć muszę przyznać, że sama byłam ciekawa, kto potrafiłby poskromić tego rogatego dżentelmena. - Rosie uszczypnęła Alastora w policzek, delikatnie za niego ciągnąc, na co poszerzyłaś uśmiech, widząc jego minę.
- Tyle razy mówiłam mu, aby kogoś sobie znalazł, żeby nie został starym kawalerem i w końcu się doczekałam. - zrobiła zbawienny ruch rękami.
- Alastor wiele mi o tobie opowiadał.

- Miło mi cię poznać Rossie. - skinęłaś do niej głową.
- Mam tylko nadzieję, że wspomniał też o jakiś plusach. - powiedziałaś, zerkając na radiowca, który wtem podszedł do ciebie, obejmując cię w talii.

Rosie wybuchnęła śmiechem, a jej oczy zabłysły figlarnie.

- Och, kochana, nie martw się. Alastor miał o tobie same pochwały, choć muszę przyznać, że czasem wydawało mi się, że trochę przesadza. Ale teraz, gdy cię widzę, już rozumiem dlaczego. - puściła do ciebie oczko, a jej ton brzmiał szczerze.

- Rosie, ja nigdy nie przesadzam, kiedy chodzi o moją sarenkę. - Alastor ścisnął cię mocniej, po czym zwrócił się do kobiety.
- Mamy nadzieję, że masz dzisiaj trochę czasu, żeby usiąść i porozmawiać, bo wiesz, Y/N jest trochę... onieśmielona tym miejscem.

- Och, mój drogi, nie martw się. - Rosie machnęła ręką, po czym zerknęła na klientów, którzy stali w kolejce.
- No cóż, Isabella będzie musiał sobie poradzić beze mnie. Wiesz mam nową pomocnicę od kiedy Franklin... zresztą nieważne. - powiedziała z uśmiechem, a po chwili zniknęła za ladą, po czym wróciła z tabliczką "Zamknięte na przerwę".

- Chodźcie, skarby. Mam tu na zapleczu herbatkę i ciasto, które idealnie się nada na waszą wizytę.

Rosie machnęła ręką, prowadząc was przez zaplecze sklepu do przytulnego saloniku, który przypominał staroświeckie angielskie herbaciane pokoje.

Kiedy usiedliście przy stole, a włodarka zaczęła nalewać herbatę do filiżanek, poczułaś, jak napięcie powoli z ciebie opada. Atmosfera była zaskakująco domowa, mimo że wciąż znajdowaliście się w samym sercu osiedla kanibali. Uśmiechnęłaś się lekko, widząc, jak Alastor czuje się tu jak w domu, a Rosie traktuje was jak swoich najbliższych przyjaciół.

- Więc, Y/N, opowiedz mi, jak to jest być u boku tego czarującego łotra? - zapytała Rosie z uśmiechem, patrząc na ciebie z ciekawością.

Spojrzałaś na overlorda, który patrzył na ciebie z ciepłem i oczekiwaniem w oczach.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz