XLVIII

124 11 18
                                    

Siedziałaś na pufie, próbując uspokoić przyśpieszone bicie serca, ale twoje zmysły działały na najwyższych obrotach. Opaska na oczach, która początkowo miała być drobną przeszkodą, teraz wydawała się kluczowym elementem całej gry.

Mrok, o którym mówił Alastor, rzeczywiście zintensyfikował wszystko - od dźwięków, przez zapachy, po dotyk. Każdy jego ruch, każdy szept odbijał się w tobie echem, a brak możliwości zobaczenia jego twarzy sprawiał, że cała ta sytuacja wydawała się jeszcze bardziej niebezpieczna, ale i pociągająca.

Overlord zbliżył się jeszcze bardziej, a jego obecność wypełniała każdy centymetr przestrzeni wokół ciebie. Gdy szeptał do twojego ucha, czułaś, jak jego oddech owiewa twoją szyję, wysyłając kolejne fale dreszczy wzdłuż kręgosłupa.

- Czyż nie czujesz, sarenko? Jak każda cząstka twojego ciała reaguje na ten mrok, na to, czego nie widzisz? - jego głos był hipnotyzujący, niosący za sobą kuszącą pewność.
- Może teraz, w tej chwili, staniesz się bardziej szczera, niż kiedykolwiek wcześniej.

Demon delikatnie przesunął palcami po twojej szczęce, wywołując kolejne ciarki. Czułaś, jak jego dotyk zmienia się - stawał się bardziej precyzyjny, jakby doskonale wiedział, gdzie twoje ciało reaguje najbardziej.

Twoje dłonie w odpowiedzi mimowolnie zacisnęły się na krawędzi pufy, jakby próbując złapać jakąś kotwicę, która utrzymałaby cię w tej walce. A w twojej głowie narastała chaotyczna burza myśli.
Czy miałaś siłę, by kontynuować?
Czy mogłaś wytrwać, nie dając mu tej satysfakcji, na którą tak wyraźnie liczył?

Alastor jednak nie zamierzał zwalniać. Jego dłoń przesunęła się na twoją dłoń, oplatając ją delikatnie, ale stanowczo.

- Z każdym oddechem, z każdą chwilą... zbliżasz się do momentu, w którym prawda wyjdzie na jaw. Czy jesteś gotowa, by ją zaakceptować, moja drapieżnico?

Milczałaś, ale twoje ciało zdradzało wszystko, co próbowałaś ukryć. Każde kolejne uderzenie serca było głośniejsze, szybsze, a każdy mięsień napięty jak struna. Walczyłaś nie tylko z nim, ale i z samą sobą.

- Śmiało, sarenko. Czekam. - wyzwanie w jego głosie było aż nadto wyczuwalne.

Ale zanim zdążyłaś odpowiedzieć, jego dotyk nagle zniknął. Czułaś pustkę, zimno, które nastało po jego odejściu, a to sprawiło, że twoje ciało niemalże automatycznie zaczęło tęsknić za tym, co jeszcze chwilę temu ci dawał.

Kurwa, to jest chore...
Ile jeszcze tego pierdolonego czasu zostało do końca?!

W ciszy, która zapadła, usłyszałaś tylko własny oddech, próbujący wyrównać rytm. Chciałaś się odezwać, ale twoje usta pozostały zamknięte, jakby oczekiwały na jego kolejny ruch.

I wtedy... poczułaś delikatny, niemal niewyczuwalny dotyk na karku. Był subtelny, ale wystarczający, by wywołać falę gorąca, która przeszła przez twoje ciało. Alastor wiedział dokładnie, co robi. Nie śpieszył się. Grał z tobą, prowadząc cię krok po kroku do miejsca, w którym stracisz kontrolę.

Czułaś, jak wewnętrzna walka przybiera na sile. Twoje ciało chciało się poddać, ale twój umysł walczył. A zakład, który wydawał się tak prosty na początku, teraz stał się bitwą o coś więcej niż tylko wygraną. Chodziło o twoją dumę, o granicę, którą sama sobie narzuciłaś.

Nagle poczułaś coś delikatnego, niemal ledwo wyczuwalnego na skórze. Cienki, miękki przedmiot musnął twoją szyję, zaledwie drażniąc jej powierzchnię.

- Co to... - zaczęłaś, ale twój głos zamarł w gardle, gdy, jego ciepły oddech owiał twoje ucho.

- Pióro, sarenko. - szepnął, przeciągając samogłoski, jakby każde słowo miało swoje własne tempo.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz