XXV

256 18 10
                                    

Czekałaś na niego już 20 minut i nadal się nie pojawił, więc aby nie przedłużać zabrałaś swoje rzeczy i poszłaś do łazienki wziąć prysznic.

Nie będziesz siedziała pół dnia brudna z piasku skoro nawet nie masz pewności, czy coś mu się nie odwidziało.

Patrząc po tym czasie już powinien wrócić z pokoju, choć kto wie czy nie poszedł z nim i na pustynie, więc tym bardziej dłużej czekać nie zamierzasz.

Po prysznicu suszarką suszyłaś swoje włosy, gdy po chwili wokół niej pojawił się zielony dym, a ona sama przestała działać. Wydawało ci się to dziwne co racja miała już swoje lata, ale skąd ta zieleń?

Nie pozostało ci nic innego, jak poczekać aż włosy same wyschną lub spytać dziewczyn, czy nie pożyczą ci swojej, więc tylko je rozczesałaś dając wcześniej na ramiona ręcznik, aby nie zmoczyć nimi bluzki.

Po czym wyszłaś z łazienki i pierwsze co zobaczyłaś to radiowca siedzącego w twoim fotelu z książką w ręce i założoną nogą na nodze.

- Nie możesz tu wchodzić, kiedy masz takie widzimisię i do tego psuć moje rzeczy! - powiedziałaś z pretensją wymachując zepsutą suszarką.

- Ciii... - wystawił palec wskazujący do góry abyś najwyraźniej dała mu chwilę po czym przewrócił kartkę i włożył zakładkę między strony w końcu zaszczycając cię swoim spojrzeniem.

- Wcześniej zostałem wpuszczony i uprzedziłem, że wrócę bez otrzymania żadnego sprzeciwu moja droga. - zniknął książkę z swej dłoni.
- A to... coś. - wskazał laską suszarkę.
- Przeszkadzało mi w czytaniu, więc to uciszyłem. - posłał ci zadowolony uśmiech.

Zdziwiło cię jego w zasadzie chamskie zachowanie. Wcześniej wcisł się do ciebie, a teraz wszedł i bez zaproszenia do tego psując twoją własność. To już lepiej zachowywał się jak byliście u niego za to u ciebie jakby zgubił swoje maniery, których tak zaciekle niby bronił.

- Usłyszałbyś mój sprzeciw, jakbyś mnie wysłuchał do końca, a to. - podniosłaś urządzenie.
- To suszarka, którą "uciszając" zepsułeś. W przeciwieństwie do twoich włosów moje nie wyschną w parę minut.

- Nie sądze, aby był to aż tak spory problem moja droga, ale skoro tak bardzo ci to przeszkadza. - wzruszył ramionami pstrykając jednocześnie palcami, a twoje włosy stały się suche.

- Łał. A co twoim zdaniem mam zrobić następnym razem?

- Daleko do mojego pokoju nie masz. - powiedział jakby to było coś oczywistego, a ty przewróciłaś oczami.

- No chyba nie! Eh... jutro pójdę po nową. - powiedziałaś do siebie po czym podeszłaś do drzwi.
- Powinnam chyba iść uprzedzić Charlie, że już wróciłam.

- Nie kłopocz się tym moja droga. Już zdążyłem to zrobić za ciebie. - wskazał laską fotel naprzeciw siebie, jednak ty nadal stałaś wpatrując się w niego.
- Więc mamy trochę czasu do kolacji, aby porozmawiać.

Mimo to on milczał patrząc na ciebie wyczekująco aż zajmiesz wskazane przez niego miejsce.
Prawdziwy manipulator.

Drażnił cię swoim zachowanie panoszącego się tutaj dupka jakby był u siebie. Proszę bardzo może on chodzić dumny i wkurzać cię, ale nie w twoich czterech ścianach stosując najzwyklejsze psychologiczne zagrywki, aby pokazać swoją dominację, której tutaj bynajmniej nie ma i nigdy mieć nie będzie.

Rozgościł się najpierw nie zaszczycając cię swoją uwagą niszcząc przy okazji twoją własność, potem zaś idąc ci na rękę susząc włosy oraz wyręczając cię w poinformowaniu Charlie by na koniec wskazać ci twoje miejsce.
Po prostu cudo.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz