LX

126 12 8
                                    

Powoli zaczęłaś się wybudzać, gdy łagodny blask dnia przebił się przez szparę w zasłonach. Uchyliłaś powieki i ujrzałaś Alastora leżącego na plecach obok ciebie z rękami założonymi za głową. Przez chwilę tak mu się przyglądałaś, nie zauważając nawet, że na twoje usta, sam wkradł się delikatny uśmiech.

Wciąż nieco zaspana, podniosłaś się na łokciach, a on, słysząc twoje ruchy, odwrócił się i uśmiechnął do ciebie z ciepłem, cofając swoje macki.

- Dzień dobry, moja sarenko. Wyspałaś się?

- Tak... - mruknęłaś, przeciągając się.
- Choć nogi wciąż bolą po tańcach. - dodałaś z uśmiechem.
- A ty? Jak tam twoje nogi?

Overlord uśmiechnął się lekko, przysuwając się bliżej ciebie. Jego dłoń delikatnie spoczęła na twojej talii, a ciepło jego dotyku przypomniało ci o wczorajszej nocy pełnej intensywnych emocji.

- Ja? - odpowiedział z lekką nutą rozbawienia w głosie.
- Ja nie jestem zmęczony, choć może nogi bolą mniej, bo nie pozwoliłem sobie na przerwy.

Zaśmiałaś się, przypominając sobie, jak nieustannie poruszał się z gracją, bez względu na to, ile czasu spędziliście na parkiecie.

- No tak, ty zawsze niezłomny. - odpowiedziałaś, przysuwając się bliżej niego, czując jego ciepło.
- Czasem zapominam, że nie działają na ciebie takie rzeczy jak zmęczenie.

Alastor uniósł brew w geście zaintrygowania i lekkiej prowokacji.

- A czyż nie tego właśnie pragnęłaś, sarenko? Kogoś, kto będzie cię nosił na rękach, nawet gdy nie będziesz mogła już ustać na nogach?

- Może. - mruknęłaś, lekko uśmiechając się pod nosem.

Alastor przysunął się jeszcze bliżej, jego twarz zaledwie o kilka centymetrów od twojej. Czułaś, jak jego oddech muska twoją skórę, a atmosfera w pokoju stawała się nagle bardziej intymna.

- A która jest godzina? - zapytałaś.

- Jest już po jedenastej, sarenko.

- Hm. - sięgnęłaś po swój telefon, zerkając na ekran, aby sprawdzić wiadomości.
- Sara na szczęście też trafiła do domu bez komplikacji.

Demon uśmiechnął się z zadowoleniem, jakby potwierdzenie, że ona dotarła do domu, było mu równie ważne, co to, że ty jesteś bezpieczna.

- To wspaniale, że wszyscy mają się dobrze po takiej nocy. - powiedział spokojnie, patrząc na ciebie z ciepłem.

- Tak... - odpowiedziałaś cicho, odstawiając telefon na stolik obok łóżka.

Jednak zanim zdążyłaś schować rękę z powrotem pod kołdrę, Alastor złapał cię delikatnie za dłoń, którą przyciągnął do swojej twarzy. Przez chwilę marszcząc lekko brwi przyglądał się twojemu nadgarstkowi. A zaraz poczułaś delikatne ciepło jego warg, które musnęły zasinione miejsce na twojej ręce, jakby jego dotyk mógł złagodzić nie tylko ból fizyczny, ale i ten emocjonalny.

- Nie powinienem był pozwolić, żeby cię dotknął. - wyszeptał cicho, a jego głos brzmiał bardziej surowo.

Spojrzałaś mu w oczy, dostrzegając w nich mieszankę gniewu i bezradności, co było zupełnym przeciwieństwem jego zazwyczaj spokojnej, pewnej siebie postawy. Wiedziałaś, że Alastor rzadko okazywał takie emocje - zawsze miał kontrolę nad sytuacją, zawsze był panem siebie. A teraz, w tej chwili, widziałaś, że coś w nim drgnęło.

- Byłeś przy mnie, kiedy cię potrzebowałam. Uratowałeś mnie przed nim, kiedy ja sama nie potrafiłam. - odpowiedziałaś miękko, chcąc go uspokoić.
- I na szczęście nic się nie stało, bo zdążyłeś. - uśmiechnęłaś się do niego łagodnie.
- Choć mam nadzieję, że go nie zjesz, bo nie chce żebyś się zatruł takim świństwem. - zażartowałaś.

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz