LI

165 12 26
                                    

Zrobiłaś, więc krok do tyłu, aby mógł swobodnie się poruszyć. A on obrócił się na brzuch, podciągając się na łóżku, powoli i z pewną gracją, jakby chciał pokazać, że robi to z własnej woli.

Jego ogon, który wcześniej chronił jak największy skarb, był teraz całkowicie odsłonięty i do twojej dyspozycji, a radiowiec westchnął teatralnie, jakby to wszystko było dla niego jedynie drobną niedogodnością.

- Ach, cóż za ironia... ty polujesz, a ja najwyraźniej popełniłem błąd nie zakładając ci ortezy na noc... wtedy byś mnie w ten sposób nie zaskoczyła. - zaśmiał się cicho.

- Oj, nie martw się, jelonku. Potrafię radzić sobie w różnych warunkach. - widziałaś błysk w jego oku.

- Hm. Ciekawe. - mruknął.
- A teraz, sarenko. - jego głos był znów lekko rozbawiony, choć teraz wyczuwałaś w nim cień szczerości.
- Zobaczmy, co potrafisz. Ale pamiętaj... - jego ogon lekko zadrżał.
- To delikatne miejsce. Zbytnia śmiałość może cię kosztować więcej, niż myślisz. - uśmiechnęłaś się na to szerzej.

- Doprawdy? - rzuciłaś, na co spojrzał na ciebie przez ramię, lekko kiwiąc głową na boki, więc wzruszyłaś tylko ramionami z zadziornym uśmiechem, kierując się do łazienki.

Gdy wróciłaś z olejkiem, weszłaś na łóżko siadając koło niego, jednak za nim odkręciłaś flakonik, chciałaś przyjrzeć się ogonkowi, a czując na sobie czujny wzrok overlorda, jak i widząc jego uszy zwrócone ku tobie, uśmiechnęłaś się w duchu.

- Oj no, nie bądź już taki spięty. Zaraz cię rozluźnie przed tym "przeglądem", o ile będziesz... grzeczny. - powiedziałaś z zadziornym uśmiechem.
- A teraz trzymaj. - wyciągnęłaś w jego kierunku poduszkę.
- Żebyś miał w co wzdychać. - powiedziałaś rozbawiona, posyłając mu oczko.

Demon zmrużył oczy, słysząc twoje słowa, ale widoczny cień uśmiechu błąkał się w kącikach jego ust. Wziął poduszkę, przyjmując twoją propozycję, ale jego spojrzenie zdradzało, że nie do końca zamierzał się jej poddać. Jego ciało, choć rozluźnione, było jakby wciąż gotowe na reakcję - na każde twoje kolejne posunięcie.

- Och, jakaż to hojność z twojej strony. - mruknął, kładąc głowę na poduszce.
- Ale grzeczny? Ja zawsze jestem grzeczny, sarenko.

- Polemizowałabym. - odparłaś z uśmiechem.

Podwinęłaś rekawy marynarki będącej na tobie, a w tym czasie twoje oczy przewinęły się po jego plecach, przyglądając się tutaj także licznie występującym bliznom, mimo to nie zamierzałaś męczyć go pytaniami na ich temat.

Zaraz odkręciłaś flakonik z olejkiem, a zapach wanilii i migdałów zaczął wypełniać pokój, tworząc kojącą atmosferę. Delikatnie rozprowadziłaś olejek na swoich dłoniach, pocierając je, aby go rozgrzać, a następnie dotknęłaś jego pleców, na co radiowiec wciągnął głęboko powietrze, czując pierwszy kontakt - ciepły i stanowczy.

Zaczęłaś powoli, koncentrując się na jego karku i barkach, delikatnie rozmasowując napięte mięśnie. Każdy twój ruch był pewny, ale jednocześnie poprowadzony z wyczuciem.

Czułaś, jak ciało Alastora stopniowo się rozluźnia, choć wciąż wyczuwałaś w nim pewną rezerwę - próbował zachować dystans, choć nie mógł ukryć drobnych reakcji na twoje dotknięcia - minimalnych drgnięć, które zdradzały, że masaż działał bardziej, niż chciałby przyznać.

- Może jednak nie jesteś tak opanowany, jak myślisz. - zauważyłaś z rozbawieniem, przesuwając dłonie wzdłuż jego kręgosłupa, wywołując u niego gęsią skórkę.

Demon uniósł lekko głowę, a jego oczy błysnęły, gdy spojrzał na ciebie kątem oka.

- Być może rzeczywiście przy tobie nie potrafię takim być. - odpowiedział, a jego głos był przytłumiony, co sugerowało, że zaczynał odczuwać odprężenie

Twój koszmar (Alastor x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz