Gdy obudziłaś się późnym popołudniem, twoje ciało nadal bolało, ale czułaś się nieco bardziej wypoczęta. Sięgnęłaś po telefon, żeby sprawdzić godzinę, kiedy usłyszałaś ciche pukanie do drzwi. Tym razem to nie był ani Angel, ani Alastor, co już stanowiło ulgę.
- Można? - usłyszałaś cichy głos Charlie zza drzwi.
- Pewnie, wejdź. - odpowiedziałaś, próbując usiąść wygodniej na łóżku, wciąż zakrywając się kołdrą.
Drzwi uchyliły się, a do pokoju weszła Charlie z tacką pełną jedzenia.
- Cześć! Alastor mówił, że źle się czujesz, więc przyniosłam ci coś do jedzenia. - uśmiechnęła się ciepło, stawiając tackę na stoliku obok łóżka.
- Dzięki, Charlie. - powiedziałaś z wdzięcznością.
- Ale nie musiałaś.- Och, to żaden problem! - odpowiedziała, machając ręką.
- Z resztą, to Alastor przygotował to dla ciebie, ja tylko zaniosłam. Chciałam się upewnić, że wszystko u ciebie w porządku.Przytaknęłaś, czując, jak twoje napięcie powoli opada.
Czyżby wstydzioch się wystraszył ponownego wejścia tutaj? Oby. Może w końcu przestanie krążyć też pod moimi drzwiami w nocy.- To odpoczywaj i daj znać, jeśli będziesz czegoś więcej potrzebować. - powiedziała, zanim wyszła, zostawiając cię samą.
Spojrzałaś na tackę. Było tam wszystko, co mogłoby poprawić ci humor - od ciepłej zupy po świeżo wyciskany sok.
Skosztowałaś zupy, czując, jak ciepło rozlewa się po twoim ciele, łagodząc ból i stres. Choć dzień zaczął się burzliwie, teraz miałaś chwilę spokoju.
Ten to rzeczywiście ma talent do gotowania. Ale pewnie będę musiała mu za to podziękować później. Ehh. - pomyślałaś, delektując się smakiem zupy-krem.Kiedy w końcu zebrałaś na tyle sił i chęci, żeby wstać z łóżka, zauważyłaś, że ból nieco ustąpił. Może to była zasługa ciepłego posiłku, a może po prostu maść potrzebowała więcej czasu, aby zadziałać.
Po szybkim prysznicu i założeniu świeżych ubrań, poczułaś się znacznie lepiej. W międzyczasie zmieniłaś też bandaże, wcierając nową warstwę maści i o dziwo, rzeczywiście obrażenia wyglądały o wiele lepiej niż rano.
W końcu wypadałoby się trochę poruszać, aby rozprostować kości, dlatego postanowiłaś wyjść z pokoju, więc pod luźnym materiałem dresów stworzyłaś usztywnienie nogi, aby nie kuleć i jej niepotrzebnie nie nadwyrężać.
Poszłaś do kuchni, aby odnieść naczynia, a w niej siedział Angel z lodem w ręce, który widząc cię uśmiechnął się do ciebie.
- No proszę, księżniczka się obudziła! - zażartował, machając do ciebie ręką.
- Obudziła i to niestety nie pierwszy raz dzisiaj. - wypomniałaś.
- No sorry, za te poranne zajście. - podrapał się po głowie.
- Nie chciałem cię aż tak wkurzyć.- Aż tak? - parsknęłaś.
- Ehh... przeprosiny przyjęte. Ale następnym razem nie wlatuj mi do pokoju bez pukanie i postaraj się nie skakać na ludzi z rana, okej?- Obiecuję. - odpowiedział, salutując teatralnie.
- Choć większość klientów chce mojego skakania po nich i do tego za to muszą płacić. Ty miałaś zaszczyt dostania darmowej próbki tego. - powiedział dumnie, na co pokiwałaś głową rozbawiona.- A tobie wstydzioch nic nie zrobił wczoraj? - oparłaś się o blat kuchenny.
- Przez nasze gadanie musiałem kosić trawnik w całym ogrodzie i to nawet nożyczkami, w miejscach, gdzie kosiarka nie dojeżdżała. A truskawka przez ten cały czas leżał na leżaku zadowolony z siebie. - powiedział oburzony.
- Chciał też żebym przyciął krzaki, ale na szczęście, jak zobaczył, jak krzywo to robię, to jego perfekcjonizm nie pozwolił mi tego kontynuować. - zaśmiałaś się cicho na to, ale zaraz przestałaś, czując przez to ból w żebrach.
CZYTASZ
Twój koszmar (Alastor x Reader)
Fiksi PenggemarCo jeżeli przypadkowe spotkanie na ulicy radiowego demona przywróci wspomnienia koszmaru za życia i ogromną tragedię? Co jeżeli spowoduje to rozdanie partii gry, której nie jesteś w stanie wygrać? Co jeżeli on będzie przyczyną twojego upadku? Opowia...